Uszy do góry Beatko!
Zmianę tożsamości płciowej ukochanej koteczki można na szczęście przeżyć

wiem coś o tym.
Kitek według weterynarza miał być 100%-ową kociczką. Mówiliśmy do niego KSIĘŻNICZKO, HRABINKO, a kiedy coś zmalował karciliśmy: "A fe! DAMA tak się nie zachowuje"
Kocur protestował strasznie, ale nikt go nie słuchał i dopiero drugi wet mnie oświecił, jaką to psychiczną krzywdę wyrządzam puchatemu
Gdybym miała jakiekolwiek blade pojęcie o genetyce i coś by mi świtało na temat dziedziczenia koloru rudego, wiedziałabym, że to musi być kocurek.
No i nie miałabym kota

Całe szczęście byłam całkiem zielona.
Najlepsze jest to, że "siostra" Kitka na moje oko też jest kocurkiem. Chętnie zapytałabym co ów weterynarz robił na studiach, ale skoro Estraven twierdzi, że takie błędy są częste, to może zbyt surowo go oceniam.
Trzymam kciuki za to, żeby cielątek nie było. Wymiziaj krówki i ...byczka
PS. Skoro nie TELMA to może
TELE
MACH?