Dziś Natusia napędziła mi stracha. Od rana jakos źle wyglądała, potem położyła sie i leżała jak szmatka. zmierzyłam temperaturę - 41,3
Malutka szybko dostała leki przeciwgorączkowe i po pół godzinie jak gdyby nigdy nic zażądała jedzenia i miziania i swoim zwyczajem zwiedziła po kolei wszystkie otwarte klatki. Nie mam pomysłu na to, skąd ta gorączka.
Może zlizała za pomocą łapki nadmiar oridermylu z uszu, może poszła śladem Mićki, która namiętnie wygrzebuje z szafki taśmę klejącą i ją żuje
Będziemy obserwować małego gnoma.