I co ja teraz mam zrobić??

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 09, 2003 23:31 I co ja teraz mam zrobić??

Może problem dla doświadczonych "Kociarzy" niezbyt ważny, ale ja jestem załamana!! :cry: Właśnie wyszli znajomi, którzy przyjechali do nas w odwiedziny z .... kotem :? I moje koteczki, które do tej pory żyły ze sobą w wielkiej miłości warczą i prychają na siebie!!! :cry: :cry: Co ja mam robić?? Na nowo walka o terytorium?? :( I którą mam ugłaskiwać i dobruchać?? Jestem załamana....

Motylek

 
Posty: 47
Od: Czw sie 21, 2003 19:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 09, 2003 23:34

Czyli jak - kotuch był w gościach i jego chwilowa obecność rozdrażniła rezydentki?

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 09, 2003 23:35

to może być chwilowe , takie odreagowanie (jak u ludzi :D )

spróbuj je czymś zająć , pobaw się z nimi troszkę , daj smakołyka jakiegoś :D
Obrazek + Obrazek

basia

 
Posty: 2450
Od: Czw mar 21, 2002 13:38
Lokalizacja: katowice

Post » Wto wrz 09, 2003 23:41

Tak Estravenie... Jest coraz gorzej... Wszystkie smakołyki zawiodły - Kotki są tak zdenerwowane, że nawet na te najlepsze nie chcą patrzeć. Nie wiem, doprawdy nie sądziłam, że będę kiedyś w takiej sytuacji... Najbardziej martwię się o to, że pomimo wielkiej uwagi, jaką przywiązuję do równowagi emocjonalnej (tylko nie śmiejcie się... ) pomiędzy kotami, to nagle coś takiego, co znerwicowało je doszczętnie!!! :cry:

Motylek

 
Posty: 47
Od: Czw sie 21, 2003 19:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 09, 2003 23:48

Czy napadają na siebie, czy tylko prychająi schodzą sobie z drogi? Może dałoby się je na trochę zająć czymś osobno? Żeby przestały sobie siedzieć "na oczach". I uspokajać kociaste. Jak pisze Basia - najpewniej to tymczasowy stan.

Czy któraś z nich miała kontakt z gościnnym kotem? I czy gościnny kot korzystał z kuwety? Może został jakiś jego zapach, np. na futerku którejś z rezydentek?

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 09, 2003 23:57

Kontakt jedynie wzrokowy.... A wyglądało to tak 8O Z kuwety na szczęście nie korzystał. Są bardzo agresywne w stosunku do siebie... Z napaścią włącznie. Wsadziłam obie do szafy :oops: Marguta z jednej, Larę z drugiej strony (takie suwane drzwi, co to kociambry same otwierają) i jak na razie cisza. Doszłam do wniosku, że pobyt w ukochanym, spokojnym i zacisznym miejscu dobrze im zrobi. Nie wiedziałam, że koty warczą!!! 8O Jestem zła z powodu całej sytuacji :evil: :evil: :evil:

Motylek

 
Posty: 47
Od: Czw sie 21, 2003 19:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 10, 2003 0:06

wiesz , może to nie kot jest przyczyną konfliktu , może jakiś obcy zapach w domu wywołał taki stres (koty mają bardzo czuły węch , a ludzie lubią się perfumować - zapach miły dla człowieka może być przerażający dla kota )
może zapach dymu tytoniowego ? (a koty nie zwyczajne )

a kot-gość to kot dorosły ? chłopak ? kastrowany ?
Obrazek + Obrazek

basia

 
Posty: 2450
Od: Czw mar 21, 2002 13:38
Lokalizacja: katowice

Post » Śro wrz 10, 2003 0:15

Motylku, daj im odetchnąć po emocjach. Wszystko wróci do normy, zobaczysz.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 10, 2003 0:17

Nie, gość był maleńkim kociakiem - prześlicznym zreszta. Cudowny rudzielec! Lara, młodsza, dochodzi już do siebie. Dostała michę i cała happy już :) A z moją Królową Margot .... no cóż, nie jest łatwo. Jest bardzo nerwowym kotkiem i niestety przeraźliwie wrażliwym. Łatwo ją "zranić", jest raczej wyobcowana. Najwyraźniej mocno ją rozdrażniło to, że "coś" obcego biega po jej domu.
Zastanawia mnie jedno. Moje Koteczki nie broniły swojego terytorium.... poprychały i pouciekały. Gość biegał zachwycony po całym mieszkaniu, szukał kogoś do zabawy, a moje królewny siedziały na najwyższych miejscach przygotowane do ataku.
Nie jestem doświadczonym kociarzem i takie sprawy bardzo mnie poruszają. Mam dwie, no, jedną bardziej, drugą troszkę już mniej, zdenerwowane kotki i ja trzecia rozdygotana pomiędzy nimi.
Wiem, że miewacie problemy dużo poważniejsze, ale jeśli chodzi o koty to z kim, ja nie z Wami, można podzielić sie takimi troskami??
Pozdrawiam

Motylek

 
Posty: 47
Od: Czw sie 21, 2003 19:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 10, 2003 0:29

po to jest forum właśnie !! :D
Obrazek + Obrazek

basia

 
Posty: 2450
Od: Czw mar 21, 2002 13:38
Lokalizacja: katowice

Post » Śro wrz 10, 2003 7:30

daj kiciom czas dojść do siebie.
sama miałam niedawno taki problem.
odwiedzili mnie przyjaciele z kastratem, po czy moja kotka w nocy posadziła kaktusa na środku łazienki, a rano nasikała na kanapę :evil:
no i cały dzień przesiedziała w kontenerze obrażona na cały świat.
na szcęście po dwóch dniach minęło :)
daj znać, jak rozwinie sie sytuacja u was
pozdrawiam.
Obrazek

Olivia

 
Posty: 4464
Od: Czw mar 20, 2003 20:51
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro wrz 10, 2003 7:57

Mam nadzieję, że Twoja Królowa Margot okaże się jednak bardziej odporna niż kiedyś moja Bombelek...

Kilka lat temu gdy miałem jeszcze trzy kotki - Bunię i jej dwie córki, przyniosłem z klatki schodowej kociaka.
Na króciutko, bo jak się okazało Bunia zareagowała ze spokojem, Pusia się schowała i przeczekiwała, a najbardziej wypieszczona Bombelek dostała szału :(

Atakowała wszystko co się ruszało, wyła i rzucała się z furią nawet na poruszoną wiatrem firankę. Moja mama bała się do niej zbliżyć, na mnie wrzeszczała, ale nie atakowała, więc próbowałem ją uspokajać, ale skutek był żaden.

Horror normalnie.

Kociak jak się okazało komuś z mieszkania wyszedł, szybko wrócił do wlaściciela, a Bombelek dłuuugo dochodziła do siebie i potem co pewien czas miała nawroty tej irracjonalnej agresji.

Strasznie dziwne oczy jej się wtedy robiły :(

Aktualny nasz koci skład osobowy do innych kotów podchodzi po luzacku, ale gdyby Bombelek żyła, nie byłoby mowy o jakimkolwiek powiększeniu stadka.

To przypadek skrajny i w żadnym wypadku nie był typowy, ale coś takiego też się zdarza...
A gdy wieczorem pójdziesz do łóżka, przyjdzie z wizytą Wróżka Zębuszka...
Na razie zjadła mi zdjęcie.

Damork

Avatar użytkownika
 
Posty: 2633
Od: Wto lut 05, 2002 9:51
Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ

Post » Śro wrz 10, 2003 8:04

W temacie kociej nietolerancji od razu widze naszego uroczego HrupTaka. RySiek byla dla niej malym koszmarem do ktorego przyzwyczajala sie z trudem przez 3 m-ce, a w miedzyczasie tak ja meczyl stres, ze pogorszyl sie jej stan nerek 8O . Mala nie cierpi jakichkolwiek zmian, obcych kotow, przestawiania mebli itp. Uznalismy, ze tak juz jest i zyjemy dalej, tylko staramy sie jej nie stresowac.
Motylku, widac musisz sie przyzwyczaic, ze Twoje koty nie lubia obcych slicznych kociakow - tem typ widac tak ma. Zas ich skolatane nerwy na pewno sie uspokoja, to kwestia czasu :lol: .
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Śro wrz 10, 2003 8:13

Motylku, raczej nie masz sie czym przejmować. Gdy do mojego domu trafia nowy kot, któremu szukam własnych ludzi, przez jakiś czas Mefisiek i Niedobra zachowuja sie jakby nigdy wcześniej się nie widziały. Warcza i prychaja na siebie, także sie bija. Ale potem im to mija. Nie martw sie! :D
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Pt wrz 12, 2003 12:51 No i już wszystko ok!!!

Nie miałam dostępu do kompa :evil: Po dwóch dniach złości moje koty znów się kochają miłością wierną i pełną czułych gestów!!! :D Powiem szczerze, że byłam baaardzo przestraszona na początku. Kolejne doświadczenie na moim koncie :wink: Bardzo dziękuję za słowa, które mnie uspokoiły trochę.
Pozdrawiam gorąco!

Motylek

 
Posty: 47
Od: Czw sie 21, 2003 19:29
Lokalizacja: Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 60 gości