Witam wszystkich!
Od ponad dwóch tygodni mam koteczkę - Kiszeczkę (jakieś 2 m-ce)!!! 22 sierpnia los postawił na mej drodze wychudzoną - woreczek kości obciągnięty cieniutką pergaminową skórką -i wycieńczoną kicię (najbliższy "miejsca zdarzenia" wet zmierzył temperaturę - poniżej 37 stopni). Po 10 godzinach w biurze (pomiędzy szafką z dokumentami - sypialnią - a kątem za koszem na śmieci - jadalnią) pojechałyśmy do domu. Czytając od kilku dni forum uświadomiłam sobie jak wiele szczęścia miała moja kotunia. Poza wycieńczeniem (i imponującymi robalami, z którymi walczymy do dziś) nie było jej nic a sprawę ropiejących oczek załatwiły 3 dawki kropelek.
A w ogóle to Kichunia jest na razie czekoladowa w czarne pręgi, ale chyba będzie czarna, ma oliwkowe oczy, trójkątną gębusię i gigantyczne uszy. I słodka jest!
Gracka
P.S. Poza tym to pomieszkuję w towarzystwie kota współlokatorki, Łobo vel Kot Elizy. A... i jest jeszcze karmiona przez nas Zewnętrzna Mała Czarna, roczna kociczka (aktualnie z 6tyg. dziecięciem), która pełne resztek materiałów budowlanych podwórko naszego niewykończonego domu uznała za idealne miejsce na swój koci żywot.