Radości przeplatają się w tym wątku ze smutkami...
Dzisiaj o 14.30 Dzielna Balkonowa Dziewczynka - Różyczka przeszła za Tęczowy most...
Bez bólu, w spokoju odeszła brykać po Tęczowych Łąkach.
Miała 8-9 albo więcej lat. Przez wszystkie te lata była kompletną dziczą, mimo, że żyła ze mną niemal na wyciągnięcie ręki. Nigdy nie pozwoliła się dotknąć. Dopiero w ostatni czwartek, bardzo słabiutka weszła do mojego mieszkania, żeby napić się wody, mimo że na balkonie zawsze stoi pełna miska. Pozwoliła się złapać...
W czwartek w lecznicy byłam jeszcze optymistką mimo nie najlepszego stanu Kici - paszcza do kompletnego remontu, okazało się też, że Różyczka prawie nie widzi...Udało się pobrać kropelkę krwi i policzyć leukocyty - dużo, ale nie tragicznie. W piątek - po całonocnym nawadnianiu udało się zrobić biochemię...Kreatynina 7,2.
Dzisiaj badanie powtórzono.............Kreatynina 9,4.............
Kiedy otworzyłam klatkę i dotknęłam ją poruszyła się zaniepokojona. Zaczęłam głaskać i mówić do niej. Po chwili usłyszałam cichutką odpowiedź na pytanie, które sobie zadawałam...czy to już? Czy mogę? Różyczka zaczęła mruczeć.
Śpij spokojnie Dzielna Dziewczynko.