» Pt mar 21, 2008 8:40
zaczęły się telefony w sprawie adopcji Agatki. Jak zwykle kilka takich, na które po prostu nawet szkoda było buzię otwierać. Ale jeden wydał się super. Przynajmniej w pierwszej rozmowie. Dzisiaj pani ma zadzwonić jeszcze raz i ewentualnie umówić się na wizytę przedaopcyjną, oglądanie mieszkania i książeczek zdrowia ich zwierzaków: piska i kotka. Ten telefon sprawił mi wielką radość. I już poczułam charakterystyczny ścisk żołądka. Taki, jak kilka tygodni temu, kiedy znalazł się domek dla Guziczka. Ale tak trzeba. Poza tym wcale nie jest powiedziane, że ostatecznie domek nie zaliczy wpadki i nie zostanie zdyskwalifikowany.
***** ***