Wszystkim bardzo dziękujemy, za życzenia i kciuki
U nas lepiej. Najgorsze były dwie pierwsze doby. Temperatury, ból porównywalny z tym, przy zapaleniu ucha (ja nigdy zap ucha ie miałam, ale p dr mówiąc o tym, aż się skrzywiła). Trzeciego dnia z ucha zaczęła wypływać ropa, my przestraszeni a to dobrze, że w końcu coś się zaczęło sączyć. W sobotę zostało odcięte kawałek sączka. Dziś jedziemy znowu i dobrze, bo Mia zaczęła się podłamywać psychicznie. Bardzo źle reaguje na kołnierz, wycofała się zupełnie, mimo, że tulimy, głaszczemy. Nie potrafi korzystać z kuwety, nawet tej najniższej i nie krytej. Za każdym, razem trzeba ją wsadzać, sama nie wejdzie. Martwi nas też oko, zamyka się tylko do połowy...
