Dzień jeszcze się nie skończył.
Od 12-stej do 15-stej siedzieliśmy w poczekalni żeby pobrać krew. Potem pobiegłam do labu, żeby jeszcze dziś były wyniki. Potem od 18-stej do prawie 21-szej siedziałam w oczekiwaniu na interpretację i zalecenia.
Orzech coraz bardziej stresuje się wizytami u Doc - ślini się niemiłosiernie, ucieka i chowa, albo w moją kurtkę na krześle, albo w nosiłce.
Wyniki są beznadziejne. Orzech jest trochę odwodniony. Ma silną leukocytozę. Podniesiony mocznik, kreatynina tuż za górną granicą normy. Podniesiony fosfor, potas, chlor.
Mimo ochronnego podawania karmy nerkowej nie udało się uniknąć uszkodzenia nerek...
Ten zabieg należało wykonać znacznie wcześniej...
Bateria leków i dodatków do jedzenia. Kroplówki i karmienie na siłę.
Oboje jesteśmy bardzo zmęczeni.