R A P O R T 0 1
kryptonim operacji: Oswajanie dzikiej bestii
miejsce działań: nadbałtycki kraniec polski,
blok na wzgórzu, pokój "komputerowy" dawniej
pokój Bartka (bedzie z 15 lat...)
czas: późno
ok 22.00 Przygotowanie (pościelenie) stanowiska;
przybranie pozycji maskujacej (imitujacej spi
acego czlowieka). Figurantka Domka (powoli
przechrzczona na Dymke, miejmy nadzieje ze forma
Adalajda - pomysl Wojtka, "taty" kocura Filipa -
nie zyska poparcia; jak mozna tak nazwac kota?;)
) lokuje sie w podziemiach lozka
ok 23.30 - figurantka opuszcza kryjowke; pelna
gotowosc bojowa; ok 23.00 - pierwsze szuranie w
kuwecie (obupolna ulga); od tego momentu czeste
przemierzanie drogi "spod bambusowej zaluzji na
oknie pod drzwi i spowrotem"; proby nawiazania
kontaktu przy zachowaniu maskowania ("ja
naprawde spie, to ze moja reka sie podsuwa jak
przechodzisz to tylko przypadek"); wydawanie
odglosow wabiacych bedacych czyms pomiedzy
chrapaniem a "kici-kici";
o 3.37 nastepuje przelom! - wyciagnieta "przez
sen" reka spotyka sie z pelnym rezerwy
zainteresowaniem; jest dokladnie obwachana,
nastepnie na probe smyrnieta malym czarnym
noskiem; ryzykowna i odwazna proba delikatnego
poglaskania konczy sie nieoczekiwanym sukcesem!
Nastepuje pojedynczy, gluchy i glosny
'traktorek' ktory juz po chwili rozkreca sie na
cala pare, zagluszajacy nawet dobiegajace z
oddali chrapanie taty!
Od tej pory nastepuje zmasowane barankowanie,
poczatkowo jedynie w reke a juz po chwili takze
w oko i od czasu do czasu rykoszetem w nos!
Pierwsza faza operacji zakonczona sukcesem!
W chwili gdy pisze te slowa jest godzina 4.20,
pod nogami kreci mi sie loteczka ktora jeszcze
szesc godzin wczesniej drzala przy najmniejszej
probie dotyku, a teraz sama co srednio 15 sekund
glosnym niau! domaga sie uwagi (dlatego raport
pisze juz od 10 minut bo tylko jedna reką:))
na tym koncze dzisiejsze sprawozdanie, ide zajac sie
figurantką:) z ktora nota bene milo sie
rozmawia:)