Proszę Państwa, GWIAZDECZKA to naprawdę cudowna Koteczka, która w swoich pięknych oczętach i jedwabistym futerku z całą pewnością kryje jakąś tajemnicę – Agatka miała rację, i jest to, niestety, chyba duża tajemnica...
Jak wczoraj dotarłyśmy do domku (Gwiazdka była bardzo dzielna podczas podróży, ale była wystraszona, bardzo dyszała i cichutko pomiaukiwała, ale nie przeszkodziło jej to w zjednywaniu ludzkich wzroków i wzbudzaniu wyrazów zachwytów), po obwąchaniu przez rezydentów została wprowadzona na niby-salony (na kilka dni to raczej konieczność) czyli do łazienki. Nie chciała wyjść z kontenerka choć przy nakładaniu jedzonka wyraźnie się ożywiła. Cały czas spokojnie do niej mówiłam (toć ja dla nie obca baba – póki co). Otworzyłam transporterek z góry i zaczęłam głaskać To Cudo i dostałam kilka delikatniutkich pryszków, qrcze jak ona niesamowicie patrzy... TŻ pozazdrościł i wpakował rękę i popłynęła muzyka – usłyszeliśmy ogromne mruczenie, TŻ – jak ja je dotykam, to nie dziwne, że się włączają (fakt), wzięłam STARsiczkę na kolana a ona nie przestawała mruczeć i to jak – w domu zawitała poważna konkurencja dla Peściaka... wyłoniła się i szybko znalazła miseczki i zabrała się za chrupki, ale podsunęliśmy mokre – je bardzo nerwowo, niemal co sekundę podnosi wzrok i jakby pytała czy na pewno może...
Niestety naglę zwiała za kibelek, ale mogliśmy głaskać, nadal się włączała ale postanowiliśmy dać jej „chwilkę dla siebie”, tym bardziej, że Kocurki z wrzaskiem domagały się wejścia do łazienki (Foczek zdecydowanie przewodził)...
Aga miała wyczucie z imieniem, to naprawdę Gwiazdeczka, ona jakby bardzo chetnie pozowała do zdjęć. Ale co tam zdjęcia skoro to już znana Gwiazda filmowa...
Wieczorem, wieczorem niestety się zasmuciłam. Jak poszliśmy do łazienki, nawet nie uciekała, siedziała na swoim (mało ulubionym) kocyku, wymruczała coś dość głośno, główkę wtuliła w rękę i chyba chciała zabarankować albo się położyć i... nagle się poderwała i dostałam groźnie wyglądającego packa, ale zdecydowani9e bez pazurków, później nadal mruczała i poddawała się głaskom... no ale znowu wybrała kibelek, TŻ (ło matko jak on ładnie do niej mówi) zagadywał ją i głaskał – mruczała, ale nagle (w trakcie włączenia) pacnęła go do krwi a TŻ twierdzi, że dziabnęła...
W nocy w łazience cichuteńko, Kocurki dzielnie pełniły wartę niemal na drzwiach od łazienki. Weszłam w nocy do Kici i znalazłam dorodnego qpala (i to nawet całkiem porządny) a rano również sioo... – wszystko elegancko zapakowane w kuwetkę. Mokre wyjedzone ale chrupek też zdecydowanie ubyło...
Zauważyłam, że jak wchodzimy, to zawsze leży tuż przy drzwiach. Jak dzisiaj wróciłam też tak było, ale oczywiście Gwiazdka wybrała kibelek. Próbowałam nawiązać dialog, ale fuknęła kilkakrotnie i to niestety głośniej niż wczoraj...
Bardzo chciałabym jej pomóc, ale może robię coś źle, będę wdzięczna za wszystkie rady, nie jestem tak doświadczona jak Wy – Kocie Bratnie Dusze...