Sonia i Otis cz. IV...egipskie fotki str. 101

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 11, 2008 10:55

Izuś zdróweczka zyczę 8)
Obrazek + Arctica Obrazek

czarna.wdowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 9876
Od: Śro lip 26, 2006 12:51
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto mar 11, 2008 11:32

Uśmiałam się czytając Was...mam za sobą cudną noc, budziłam się co godzinę w końcu nawet koty miały dość :roll: To chyba grypsko jakieś...mam wysoką gorączkę i katar...na razie żadnych innych objawów...

Co do fryzjera, zadzwoniłam rano, umówiłam się na 13, jak siadałam na fotelu byłam zdrowa...robiłam balejage, trudno przerwać w środku roboty...całość trwała 3 godziny...ledwie dojechałam do domu...cóż jeśli chodzi o moje wyglądanie, to lepiej było przed fryzjerem :lol: teraz wszystko sterczy na boki....

Co do kotów, to...moje odpokutowały...ale być może będę zmuszona szukać domu dla Lady mojej siostry. Jest wykastrowana, i po kastracji zaczęła im sikać. Monika złapała mocz - ph obojętne i piasek. Zamówiłam dla niej hillsa S/d...Lady się leczy...kiedy sikała - lunęła na kanapę MOniki. Kanapa śmierdzi, śmierdzi okrutnie...nie pomaga get off, cytrynka, pianka do chemicznego czyszczenia tapicerki....Monika wzięła Lady z litości - błąkało się toto przy kościele, no i dla dzieci to zrobiła. ady ma u nich dobrze, w końcu ma oświeconą ciotkę, ale Monika męczy się. Męczą ją kłaki, męczy ta kanapa...widzę, że to ponad jej siły...może przywyknie...tak bardzo cieszę się, że to była jej decyzja, że jej do tego nie namawiałam...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto mar 11, 2008 11:43

No to niedobrze, mam nadzieję, że się wszystko ułoży.

Kciuki za zdrowie, ludzkie i kocie :ok:
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30702
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto mar 11, 2008 11:46

A takie coś??? http://www.krakvet.pl/beaphar-clean-pre ... -9185.html

Jeszcze gdzieś czytałam o jakimś zagranicznym, który sie rozcieńcza. Niestety nie pamiętam co to było :)
Obrazek

theta

 
Posty: 1338
Od: Nie cze 10, 2007 13:49
Lokalizacja: opolskie

Post » Wto mar 11, 2008 11:58

Właśnie takie coś zamówiłam w krakvecie razem z karmą, oddzwonili, że nie mają na stanie :( Najgorsze, że ona po prostu się tam zlała i wszystko wsiąkło głęboko w gąbkę, teraz jak siadasz na kanapie, to powietrze ze ściśniętej gąbki roznosi aromat po pokoju. Podesłałam jej wątek o czyszczeniu tapicerki samochodowej, może coś się uda zrobić...mnie martwi, że ona traci cierpliwość i, że to się staje ponad jej siły :( W tej chwili robi to tylko dla dzieci... :roll:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto mar 11, 2008 12:06

Oj, niedobrze... :roll:
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30702
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto mar 11, 2008 12:38

No właśnie...moim zdaniem decyzja o wzięciu kota podjęta była zbyt pochopnie. Monika patrzyła, jak u nas jest sielankowo...bo i też żadne z nas nie opowiadało o zasikanej wykładzinie czy pawikach z papirusa w różnych miejscach...mój Piotrek mówi, że ja mam niesamowitą cierpliwość dla zwierząt i, że to się dziedziczy - w moim przypadku, po tacie...ja uważam, że lektura forum, tego, co ludzie potrafią zrobić dla zwierząt, uczy pokory, no i człowiek zaczyna doceniać, że to co ma to błogasławieństwo a nie przekleństwo. Lady jest marzeniem każdego kociarza: nakolankowa, cierpliwa dla dzieci, drobniutka, charakter kociaka, nie jest żarłoczna, nie psoci. Naprawdę super koteczka...przez myśl przeszło mi nawet, żeby ją wziąć do nas...ale nawet nie chcę wspominać o tym Piotrkowi...nie mówiąc o tym, że zwyczajnie boję się, co na to rezydenci...jest teraz tak dobrze...poza tym, dzieci Moniki są strasznie zżyte z Lady i eksmisja do nas, to najzwyczajniejsza zdrada. Mam nadzieję, że , kiedy skończą się kłopoty z sikaniem, a kanapa przestanie śmierdzieć, to w końcu wszystko się unormuje i będzie dobrze.

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto mar 11, 2008 13:54

masz Izo całkowitą rację, przy kotach nauczyłam się cierpliwości, wyrozumiałości i poszanowania dla indywiualności każdego. No bo skorp szanujemy potrzeby naszych kotów, to ludzi także prawda?
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Wto mar 11, 2008 14:25

Chyba coś w tym jest...mój nieskazitelnie czysty dom zaczął tolerować kocie kłaki. Parapet w kuchni oddałam kotom, a codzienne mruczenie i pieszczoty kocie powodują, że żyję jakby wolniej, a na pewno jestem bardziej wyciszona.

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto mar 11, 2008 18:20

izaA pisze:Chyba coś w tym jest...mój nieskazitelnie czysty dom zaczął tolerować kocie kłaki. Parapet w kuchni oddałam kotom, a codzienne mruczenie i pieszczoty kocie powodują, że żyję jakby wolniej, a na pewno jestem bardziej wyciszona.


to tak jak u mnie.czysciutko,cichutko,przytulnie. ozdóbki, kwiatki, bibeloty.serweteczki, obrusiki, firaneczki. a od prawie dwóch lat myszki, kłaczki, miseczki, kłaczki, chrupeczki, kłaczki, zadnych kwiatów, kłaczki, firanki na podłodze służą do spania, klaczki...ale już bym tego nie zmieniła. i...kłaczki
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Wto mar 11, 2008 18:54

U mnie nie jest aż tak źle...serweteczek i bibelocików to mnie nigdy nie było zbyt dużo, kto przeżył raczkujące dzieci, to jakoś potrafi z takich rzeczy zrezygnować...kwiatki są nadal, a firanki nienaruszone...czyli aż tak źle nie jest...za to panele w sypialni z powodu zwierzaków ułożone... :roll:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto mar 11, 2008 19:02

no moze troche dramatyzuje :lol:
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Wto mar 11, 2008 19:24

Odrobina dramatyzmu robi z naszego zycia sztukę :lol:
Jak sobie radzisz z kłakami Torila? Byłam wczoraj u koleżanki, ma dwie kotki norweskie leśne...chce je oddać hodowcy, bo przerasta ją pielęgnacja sierści i ilość kłaków w domu :roll: A one sa takie ślłiczne :(

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto mar 11, 2008 19:26

izaA pisze:Chyba coś w tym jest...mój nieskazitelnie czysty dom zaczął tolerować kocie kłaki. Parapet w kuchni oddałam kotom, a codzienne mruczenie i pieszczoty kocie powodują, że żyję jakby wolniej, a na pewno jestem bardziej wyciszona.


Masz całkowitą rację. Ja toleruję rozsypany żwirek i już tylko raz dziennie go sprzątam, kłaki już też mi nie przeszkadzają. Z kwiatów ciętych praktycznie zrezygnowałam, a kiedyś to co tydzień kupowała, kwiaty doniczkowe ograniczyłam do minimum. A dorastającemu Hakerowi to wybaczyłam nawet poniszczone firany. I przyzwyczaiłam się, że zlewozmywak jest zapasową kuweta na sioo.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Wto mar 11, 2008 19:44

izaA pisze:Odrobina dramatyzmu robi z naszego zycia sztukę :lol:
Jak sobie radzisz z kłakami Torila? Byłam wczoraj u koleżanki, ma dwie kotki norweskie leśne...chce je oddać hodowcy, bo przerasta ją pielęgnacja sierści i ilość kłaków w domu :roll: A one sa takie ślłiczne :(


nie radzę sobie :lol: odkurzam raz dziennie chyba że nie mam siły :oops: mam świetna szczotkę do odklaczania :wink: i jak idę a leży wiekszy kłębuszek, to podnoszę i wyrzucam :lol: i często czyszcze pralkę.
Czekałam na Torila 4 miesiące, jechałam po niego 2 dni i go uwielbiam. Nie przeszkadzaja mi jego wszedzie leżące kudełki. Jest piękny i kochany. Może nie przeszkadza mi to też, bo jest moim trzecim kotem. A już przy bliźniaczkach pogodziłam się z wieloma rzeczami. po prostu lubię być w domu razem z moimi kotami. A posiadanie kotów, jak sama wiesz, wiaże się też z wyrzeczeniami i obowiązkami.
Gaduła jestem :lol: ale kocham kotki moje i koniec.
Przyznam się, że twój wątek był jednym z pierwszych, które podczytywałam na miau. Wiele się od ciebie nauczyłam, śledząc losy Soni i Otisa z drzewa. najpierw była ciekawość, potem zdziwienie, później zrozumienie, że koty też maja duszę.
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 20 gości