Koffane Cioteczki

U Grzywki wszystko OK, ale dowodów w postaci fot Dzikuna przedstawić nie mogę...
Mimo, że mieszka rzut beretem ode mnie - w ciągu ostatnich dwóch tygodni widziałam go...dwa razy.
Przy czym za pierwszym razem strrrasznie żałowałam, że nie miałam aparatu..

Wychodziłam właśnie do pracy a dzionek zapowiadał się taki wiosenny. Nagle zauważyłam jakąś Kocią Błyskawicę, która jednym skokiem wspięła się na drzewko i zawisła niczym wiewióra...I to był On, nasz Grzywuś

Dziarski Dziadunio

Zakiciałam, chwilę trwało zanim się odpiął od drzewka ale grzecznie przyszedł się pomiziać. A potem odprowadził mnie do końca alejki, gdzie kazałam mu zostać. Kiedy się odwróciłam, żeby sprawdzić czy za mną nie idzie - Grzywuś radośnie turlał się na plecach...
Za drugim razem przyszedł na balkon....i zgadnijcie co się stało....
TAK...
padły mi baterie w aparacie...
Buziaki dla Cioć
