Modjesko, my mamy u siebie teraz trzy kicie ze Skierniewic... Jedna to same kości i skórka

wszystkie przerażone widokiem człowieka i prychające. są z tego co słyszałam starsze od Dudusia. Mam wrażenie że cokolwiek spotykało tą gromadkę - spotykało ją od dłuższego czasu
na razie kicie dają się pogłaskać chociaż sa wtedy wciśnięte w ścianę, jakby się chciały w nią schować

i prychały przy próbie dotyku... ale my... jak to typowe lodołamacze wzięłyśmy z mamą na wstrzymanie i pierwsze dni były tylko dla nich, żeby się zorientowały gdzie są, żeby ochłonęły, żeby przyzwyczaiły się do zapachów i odgłosów.
teraz zaczęłyśmy dopiero głaskac kicie ale nie ma mowy o mizianiu

głaskanie to dla nich próba nerwów... i chyba jedyne o czym teraz myślą w czasie kontaktu z człowiekiem to "byle przetrwać, byle przeżyć, byle nie chciał nic więcej"
strasznie żal i smutno jak się widzi tyle przerażenia w oczach
Dlatego traktorek u Dudusia - nawet cichuteńki i nawet nieśmiały i nieporadny - to wielki dzień...

duże uściski Modjesko. I mam nadzieję, że wciąż jest dla Dudusia szansa na oswojenie... u Demi tak ładnie wszystko ruszyło podobno do przodu, że może u Dudusia za chwilę też przykre wydarzenia zaczną powoli ustępować miejsca dobrym...
trzymam kciuki...