własnie byłam u kotka zanieśc mu kolejną porcję żarełka, spotkałam taką straszą panią, która tez coś tam mu podobno czasami i podrzuca i mówiła mi, że ten kot to podobno żyje na tym terenie od małego, nie wiem czy to prawda
jeżeli tak, to mysle, ze on poprostu szuka tego domku,choć go nigdy moze nie miał
miu, uwierz ja bym go naprawde od razu zabrała, gdyby nie moja Zulcia

w ciągu ostatnich trzech lat przed moją przeprowadzką (mieszkałam z mama na pomorzu) dorobiłyśmy się 3 sztuk takich znajd

wcześniej zresztą też tak do nas kotki trafiały, te niechciane, chore i biedne. Bywało różnie, koty przyzwyczajały się do siebie dłuzej lub krócej, ale nigdy nie miałam kota, który bałby się innych tak panicznie jak Zula! wet twierdzi, ze to mogla byc kiedyś jakas powazna walka, ajk miała młode i stad uraz (zreszta nie ma tez kawałka uszka)
i chyba ona taka pozostanie, musi być sama
w towarzytwie innego kota (jak czuła zapach przez drzwi i słyszała w tarkcie pobytu u rodziny), przestała jeść i się załatwiać!! trzeba było wracać szybko do domu
bardzo chce pomóc temu kotkowi, ale nie chce tez skrzywidzic jej, bo juz tez sie nacierpiała
gdyby taki domek się znalazł, to tak jak pisałam, koszty biore na siebie, po wyleczeniu kotka tez moge pomagac z karma, wizytami u weta