Shunia. No wiec ja tez zaczynam od nowa a na dodatek usiluje w wolnym czasie dowiedziec sie jak najwiecej o cukrzycy wiec poki co BARF nie jest priorytetem. Ale to co moge juz powiedziec to to, ze dla psow nie miele zadnych kosci ani miesa - maja zeby, niech sobie radza a maja przy tym duzo radochy. Miele im jarzyny, skorupki, ziarna, podroby - z tego ma byc packa. Ale to dla psow. Nie daje ani kaczek ani indyka (tzn. kosciotrupkow - porcji rosolowych czy jak je tam zwac) bo nei sluza moim sukom. Daje szyje indycze ale powiem szczerze - tyle sie nasluchalam o szkodliwosci kosci z drobiu ze kiedy pierwszy raz dalam taka szyje to co godzine wstawalam sprawdzac czy suki jesczze zyja  
 
 
Z kotami jest inaczej bo maja jednak inne potrzeby. Tu sie nei bede wymadrzac bo sama niewiele wiem i denerwuje mnie ten stan 

 Na razie miele im calego kurczaka - tzn niemal calego bo bez skory, bez kosci z nog i bez skrzydel (za duzo tluszczu, zreszta zle sie mieli surowa skore). Mam maszynke Zelmera Diane jakastam (nie pamietam symbolu) i radzi sobie swietnie. Wczesniej mialam jakis wynalazek inny (Philips? Bosch? nie pamietam) - ale mrozonej marchewki nie wolno mielic bo sie wylamuje cos w srodku  
 
  
 bo w tych maszynkach to cos co  jest plastikowe ( w Zelmerze metalowe). Wchodzi z tego bardo kleiste miecho mielone. Ja jeszcze miele kawalek lososia, ciut marchewki, dodaje obrzydliwie zdrowe dodatki, oliwe, czasem jajko. Po czym daje kotom po czym patrze, jak z obrzydzeniem na pysku zasypuja miske 

 Wieczorem dostaja normalne, krojone mieso, z roznych zwierzakow, z roznych ich czesci, czasem podroby typu serce czy watrobka.
To dopiero nasze poczatki - z biegiem czasu ja sie doucze, ponegocjuje z kotami w sprawie przepisow i dań i mam nadzieje, ze bedzie dobrze. Poki co jedza malo chetnie choc coraz lepiej.