
niom, udało się
Bardzo się cieszę
Na początku ustaliłysmy harmonogram, ścisły podział zadań i wio.
Da się zrobić, tylko trzeba miec ciągle przed oczami to, po co to się robi.
Wiadomo, że to nie rozwiąże problemów schroniska, ale: po pierwsze zmienia nastawienie młodzieży do zwierząt i ich zycia.
I to nie dlatego, ż emają przynieśc karmę, bo zwierzątka są głodne.
To juz nie działa na licealistów.
Widzą, że angazuja się w to dorośli, chodzą, mówią, rysują, opowiadają, no i w końcu robia spektakl /głupawy/ w którym wystepują, po to żeby podziekowac za pomoc dzieciaków.
Poza tym przyjeżdża grupa umundurowanych "Straż dla zwierząt" dorosłych, którzy z zapałem

opowiadają o tym co robia i po co, a .........że jest to forma wolontariatu.
Do nich dociera, że to może jest ważne? że takie ładne panie jadą ratowac krowę, bo jest maltretowana.
To było dopiero po pierwsze
Po drugie Tiger, wcale niech CI nie będzie głupio. Jak wiesz, nie zajmuję się pomocą bezpośrednią tak jak Ty. Jka na mój gust to robisz kawał dobrej roboty. To była jakby moja działka powiedzmy, malutka pomoc.
A jak powiesze od schroniska podziekowanie dla młodziezy na naszej stronie, to może dzieciaki za rok się zmobilizują.
Dodam może że bardzo ucieszyła nas reakcja"Kocich spraw", które tylko lekko zmolestowane przysłałay nam około 400 egz czasopisma i do każdego była albo puszczeczka lepszej karmy, albo próbka suchej.
Pozdrówka i na prezydenta niekcem, nie jestem medialna:)

a szkoda nie?