Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 02, 2008 10:18

Caty kochana ,odpocznij trochę
Zdrowiej nam szybciutko trzymamy paluszki za Twoje zdrówko :ok:

Dziekujemy za Bajusie
Ale Ty odpoczywaj,my przeciez poczekamy na dalsze przygody

Najwazniejsze Twoje zdrowie :D
Sciskamy Cie mocno

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Nie mar 02, 2008 14:45

Kacper to syn porucznika...?

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie mar 02, 2008 16:49

Kociama pisze:Caty kochana ,odpocznij trochę
Zdrowiej nam szybciutko trzymamy paluszki za Twoje zdrówko :ok:

Dziekujemy za Bajusie
Ale Ty odpoczywaj,my przeciez poczekamy na dalsze przygody

Najwazniejsze Twoje zdrowie :D
Sciskamy Cie mocno



ODPOCZNIJ TROCHĘ - i KTO to mówi ???????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie mar 02, 2008 16:51

Zawiesił głos i spojrzał na swoich gości.
- …to kot porucznika.
- Kot porucznika ? – wykrzyknęli jednocześnie dziadek i wnuk.
Staruszek pokiwał głową.
- Nie opowiadałeś nam nigdy o kocie porucznika – rzekł dziadek nabijając fajkę, a wnuk zdjął mnie ze stołu i postawił na drewnianym stołeczku w rogu pokoju. Odetchnąłem z ulgą, bowiem czubek ogona zaczął mnie swędzieć, a łapy nie marzyły o niczym innym jak tylko o tym, by się rozprostować.
- Wujku, opowiedz – poprosił chłopiec sadowiąc się na zasłanym kraciastą narzutą łóżku.
Staruszek poprawił koc okrywający jego nogi.
- Było to bardzo, bardzo dawno temu – zaczął .
„ Kot dekownik ” zadźwięczało w moich uszach. Odpłynąłem w krainę wspomnieć, gdzie każdy krok w pustej chacie rozbrzmiewał niby wystrzał…
- Tak, tak…- staruszek pokiwał głową. – I uwierzcie mi – kiedy wszedłem do ich domu, kiedy zobaczyłem stół, lampę na stole i kobietę pochyloną nad stołem pomyślałem, że to była tęsknota, nie zdrada…Jak bardzo chciałem znaleźć się w takim właśnie, czekającym na mnie domu, kiedy za oknem szalała listopadowa nawałnica, a pod dachem płonął ogień…usiąść za stołem i poczekać aż kobieta poda mi szklankę herbaty…Już wtedy wybaczyłem porucznikowi…I dlatego właśnie nigdy nie powróciłem do wojska.
Na schodach rozległy się głośne, nerwowe kroki.
Drzwi otworzyły się i do środka wsunęła się głowa Tereski.
- Na MOIM zegarze – powiedziała dobitnie – jest już północ.
Dziadek wstał z krzesła.
- No to czas na nas, Kacperku, czas najwyższy.
Wziął za rękę sennego chłopca i rozejrzał się po pokoju.
- Baltazarku – odezwał się wuj Kacper. – A zostaw-że mi tego kota, choć na parę dni.
- Jak się Jędruś zgodzi…- dziadek przytulił mocno wnuka.
- Niech zostanie – rzekł chłopiec. – Jutro przyjdziemy do wuja, dobrze ?
- Oj, dobrze, dobrze, dziecko. Przychodźcie choćby i codzienie . A ty, Baltazarku, przynieś mi tytoń, bo smok znalazł i palić zakazał…A to jedyna rozrywka…
Dziadek objął głowę wuja Kacpra.
- Do jutra, braciszku – szepnął i drzwi pokoju cicho się zamknęły.
Staruszek podjechał do łóżka, zrobił trzy niepewne kroki 3spierając się na lasce. Zatrzeszczały sprężyny.
- Ot tak na starość mi przyszło – powiedział wuj Kacper . – A byłem taki silny…najstarszy z braci Królów..
Nastawiłem uszu.
Staruszek naciągnął na siebie kołdrę
- Ojciec dał nam imiona pasowne do nazwiska – trzech braci Królów, jakżeby mogło być inaczej…Kacper, Melchior i Baltazar…Ja byłem najstarszy, a Melchior i Baltazar – bliźnięta.
Melchior pozostał w domu, a my poszliśmy w świat…
Nagle urwał i za chwilę rozległo się ciche pochrapywanie. Najciszej jak się dało zeskoczyłem ze stolika i podszedłem do łóżka.
W jednej chwili znalazłem się na kołdrze, tuż obok stóp staruszka. Zwinąłem się w kłębek i przymknąłem oczy. Ale sny staruszka nie pozwoliły mi zasnąć – płonęła w nich naftowa lampa, szeleścił biały obrus, nad stołem pochylała się młoda, ciemnowłosa kobieta, a na fotelu zwinięty w kłębek spał czarny kot.
Nad ranem jeszcze raz zwiedziłem pokój i na szczęście zdążyłem wyskoczyć na stolik zanim do pokoju weszła Tereska
- Wstałby już tata, lekarstwa trzeba zażyć – powiedziała i odsłoniła zasłony.
Do pokoju wtargnął promień słońca, zalśnił na moim nosie, zaświecił staruszkowi prosto w oczy.
Tereska rozejrzała się po pokoju .
- A to co znowu !
- Gliniany kot – mruknął staruszek.
- Jeszcze tylko jelenia na rykowisku brakuje – wybuchnęła Tereska i wyciągnęła rękę.
Staruszek uniósł się na łokciu.
- To kot Jędrusia – powiedział. – Wczoraj go zostawił…
Tereska prychnęła i wydęła wargi.
- To i dobrze, bo ja tandety w moim domu nie zniosę – rzekła, przysunęła stolik do łóżka i postawiła na nim blaszaną tacę.
Starszy pan zabrał się za jedzenie dopiero wtedy, gdy za Tereska zamknęły się drzwi.
- Codziennie owsianka – powiedział. – Herbata jak woda, cukru na lekarstwo…Żyć się nie chce…Wszystko bez smaku, jak to moje życie…
Zjadł wszystko powoli i bez apetytu , z trudem założył szlafrok i kapcie, przesiadł się na fotel i wyjechał z pokoju.
Tereska jakby tylko czekała na ten moment – pościeliła łóżko, uchyliła okno i zabrała tacę .
Wuj Kacper pojawił się pachnąc wodą po goleniu.
- A co, to święto jakieś ? – zapytała Tereska.
- A święto – odparł staruszek.- Baltazar z Jędrusiem przychodzą.
- Też mi goście – mruknęła pod nosem Tereska i wyszła.
Dziadek z wnukiem weszli do pokoju i od razu zrobiło się weselej.
- Smok sobie poszedł – roześmiał się chłopiec, a dziadek pogroził mu palcem.
Wuj Kacper powąchał paczkę tytoniu i wyjął spod poduszki fajkę.
- Otwórz okno, Jędruś, żeby dym uciekł…oj, miałbym ja za swoje, nie daj Boże
Dziadek spojrzał porozumiewawczo na wnuka.
- A my dla ciebie, Kacperku niespodziankę mamy – powiedział. – Wojtek już dawno o tym mówił, tylko nigdy czasu nie było…A Melchior sam nie dałby rady. Pojedziesz Kacperku do Mela, pokój dla ciebie wyszykujemy…a i ja częściej przyjadę, na dłużej.
- I ja ! – zawołał chłopiec.
Po twarzy staruszka spłynęły dwie duże, przezroczyste łzy.
Wyciągnął ręce do brata i serdecznie je uścisnął.
- Braciszku – rzekł łamiącym się ze wzruszenia głosem – a ja myślałem, że już mi tu umrzeć przyjdzie…
Dziadek sięgnął do torby i wyjął z niej dużą butelkę czerwonego wina.
- Podaj Jędruś ciastka, zrobimy sobie święto !
Z radością spoglądałem na stolik, na którym pojawiła się kolorowa serwetka, a moje serce uderzało jak mały, srebrny dzwoneczek.
Kiedy Tereska wpadł do pokoju jak burza butelka była już pusta, a z ciastek pozostały tylko okruszki.
- A co się tutaj dzieje ? – zawołała.
- Spisek trzech Króli – odparli chórem wuj Kacper, dziadek i chłopiec. ”
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie mar 02, 2008 17:05

Pięknie piszesz, caty! Dziękuję :kitty:

jolabuk5

 
Posty: 69149
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 02, 2008 18:04

no jasne, że jesteśmy :!:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie mar 02, 2008 18:06

Caty :1luvu:
ObrazekObrazek Zawsze będe Cię kochać Gemusiu :*
_________________
Obrazek

Trinity36

 
Posty: 4118
Od: Pon lip 09, 2007 20:58
Lokalizacja: Kraina Latających Scyzoryków

Post » Pon mar 03, 2008 10:49

Dwaj z tych Trzech Królów to pewnie Dziadek Ramol i Dziadek Rupol, a Jędruś to oczywiście Wnuk ze Złociejowa....

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon mar 03, 2008 19:21

Opowieść trzydziesta trzecia


„ Następnego dnia dziadek z wnukiem spakowali rzeczy wuja Kacpra, a nie, honorowo zapakowano w gruby ręcznik i ustawiono w wiklinowym koszyku.
Przez cały czas obserwowała wszystko Tereska z jeszcze bardziej kwaśną miną niż zwykle, a kiedy udało się sprowadzić wuja Kacpra na dół i znieść jego fotel cmoknęła w powietrzu obok pomarszczonego policzka i znikła w głębi domu.
- Żegnaj, owsianko – mruknął pod nosem staruszek, a wnuk cicho zachichotał.
Za bramką , na ulicy, czekał duży, szary samochód, a za kierownicą siedział mężczyzna kropka w kropkę podobny do wnuka.
- Jeśli chcemy zdążyć na pyszny obiad – powiedział – to musimy się naprawdę bardzo spieszyć.
- Jedziemy na obiad, pojemy do woli, dosypiemy do rosołu pieprzu oraz soli ! – zaśpiewał chłopiec, a wuj Kacper roześmiał się.
Rzeczywiście – w domu , gdzie mieszkał chłopiec, już w progu poczułem smakowite zapachy , a kobieta, która przywitała nas w progu miała na twarzy promienny uśmiech.
- A nie mówiłam, że trzeba było tak od początku ? - zapytała, a wuj Kacper pokiwał głową.
Spojrzała na zegar i zawołała :
- Andrzej, trzeba jechać na stację, wuja Mela odebrać !
- A nie zapomnij o tytoniu do fajki ! – przypomniał wuj Kacper.
- Nie zapomnę – rzekł ojciec chłopca i wyszedł.
Kobieta pochyliła się nad koszykiem i wyplątała mnie z ręcznika.
- No proszę –powiedziała – więc to jest ten słynny kot…Piękny, prawdziwe arcydzieło sztuki ludowej…
Kiedy postawiono mnie na kredensie miałem okazję rozejrzeć się dokoła.
Na ścianach wisiały ceramiczne kafle malowane w jaskrawe kwiaty , a na półkach w kredensie stały gliniane garnuszki, kropka w kropkę podobne do tych, które lepił ojciec małej, chorej Basi…
Zasiedliśmy do stołu, kiedy ostatni z braci Królów przestąpił próg kuchni.
Ze swojego miejsca dostrzegłem, jak bardzo byli do siebie podobni. Przy stole toczył się wesoła rozmowa, co chwila ktoś wybuchał śmiechem, a wuj Kacper z wyraźną przyjemnością raczył się rosołem.
- Wspaniała z ciebie kucharka – powtarzał, a jego dwaj bracia przytakiwali .
Zapach pieczonego kurczaka jak obłok unosił się nad stołem, a kompot w wysokim szklanym dzbanku miał mocny, malinowy kolor.
Wuj Kacper w jednej chwili odmłodniał, jego ręce przestały drżeć, a jego głos zrobił się jasny i radosny.
- No i tak zakończył się spisek trzech Króli – rzekł ojciec chłopca, nalał wina do wysokich kieliszków i wszyscy razem wznieśli toast za nowe życie wuja Kacpra.
Po obiedzie postanowiono, że wuj Kacper i Melchior zostaną jeszcze jakiś czas w miasteczku, a ojciec chłopca zajmie się przygotowaniem wszystkiego, co niezbędne.
Naprędce ustalono, że trzeba będzie pomalować pokój, a jakieś meble znajdą się na miejscu.
Od razu polubiłem rodzinę Króli… Matka chłopca odnosiła się do wuja Kacpra ciepło i miło, zupełnie inaczej niż Tereska, którą widziałem zaledwie parę razy, i te parę razy wystarczyło, abym serdecznie ją znienawidził. Rzecz jasna nie dotyczyło to uwagi o odpustowej tandecie, ale tego, w jaki sposób traktowała wuja Kacpra.
Nie dziwiłem się wcale a wcale, że mieszkając z nią pod jednym dachem stracił ochotę do życia…
Rozmawiano do późnego popołudnia, a gdy słońce zaczęło świecić nieco słabiej ojciec chłopca pomógł wyjść wujowi Kacprowi po schodach na pięterko, gdzie przygotowano dla niego gościnny pokój.
Na mnie czekało honorowe miejsce na półce i z niego wieczorem po raz drugi wysłuchałem opowieści o tym, jak wuj Kacper i ja spotkaliśmy się dawno, dawno temu.
Rodzice chłopca z niedowierzaniem kręcili głowami, a ja czułem się jak bohater wieczoru.
- Sam go tam pozostawiłem – powiedział na koniec wuj Kacper – i nie pomyliłbym go z żadnym innym. Widziałem wiele odpustowych kotów, ale takiego nie spotkałem nigdy.
Matka chłopca jeszcze raz uważnie mi się przyjrzała.
- Ta wstążka i te rumiane policzki…wygląda, jakby ktoś zrobił go dla dziecka…
Poczułem w środku miłe ciepło. Kobieta odstawiła mnie na półkę.
- Lubię glinę – powiedziała. – szybko rozgrzewa się od rąk…
Kiedy za oknem zrobiło się ciemno, a mrowienie w poduszeczkach łap stało się nie do zniesienia domownicy opuścili gościnny pokój..
Ale zanim to nastąpiło mama chłopca położyła przy łóżku staruszka miedziany dzwoneczek i powiedziała, ze gdyby czegoś potrzebował, wystarczy tylko zadzwonić…
Wuj Kacper od razu wypróbował dzwoneczek, który zadźwięczał równie jasno, jak moje serce, a mama chłopca powiedział mu „ dobranoc” i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
- Tak, tak – wuj Kacper podparł się na poduszce i spojrzał w moją stronę. – Ciekaw jestem, co byś opowiedział, gdybyś umiał mówić...
Położył się i zasnął, a ja zeskoczyłem z półki i wymknąłem się na zewnątrz przez uchylone okno.
Cicho przekradłem się obok tarasu, na którym rodzice chłopca pili wieczorna herbatę, zajrzałem w okno, gdzie Melchior z Baltazarem grali w karty i wyskoczyłem na parapet okna, za którym znajdował się pokój chłopca.
Zobaczyłem rozrzucone na podłodze skarpetki i sandały i chłopca zwiniętego pod kołdrą w kłębek.
Z każdego kąta tchnęło domem , takim, w którym zawsze i wszędzie jest dla każdego miejsce, choćby nawet był on glinianym kotem…


cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pon mar 03, 2008 19:35

:1luvu:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 03, 2008 19:48

jak miło i ciepło :D :D :D

fazi-mona

 
Posty: 17
Od: Pon lut 18, 2008 19:30
Lokalizacja: WROCŁAW

Post » Wto mar 04, 2008 20:01

Powróciłem do pokoju wuja Kacpra kiedy było już bardzo późno. Na uliczce panowała cisza, tylko wielkie, białe ćmy krążyły dokoła miejskich latarni uderzając o nie z cichym szelestem.
Domownicy spali twardym snem, wiatr delikatnie poruszał koronkową firanką, , a zegar wiszący na ścianie miarowo odmierzał czas.
Otarłem się o policzek śpiącego staruszka i powróciłem na półkę, gdzie starannie umyłem futro.
Myślałem cały czas o tym, jak różni są ludzie i jak różne są domy, i zacząłem zastanawiać się, dlaczego tak się dzieje.
Dlaczego w jednym miejscu jest ciepło i wesoło, a w drugim wieje chłodem, dlaczego życie jednych biegnie prosto i spokojnie, a drugich – podskakuje na wybojach, jak wóz jadący w nieznane krętą polną drogą ?
Głos, który o świcie wyrwał mnie z rozmyślania był mi znany aż nazbyt dobrze.
- Powinien być na diecie ! – krzyczała Tereska. - Bez soli, bez cukru ! I małe porcje, małe ! Lekarz mówi …
Z mojego miejsca na półce widziałem akurat najważniejszą część ogrodu, więc widok Tereski przerzuconej przez ramię Andrzeja sprawił mi ogromna radość.
Ojciec chłopca wyniósł głośno protestującą Tereskę za furtkę i postawił na chodniku tak lekko, jakby był to zrolowany dywan.
- Dowidzenia – powiedział dobitnie i zamknął furtkę na duży, lekko zardzewiały klucz.
A za chwilę z kuchni zapachniało jajecznicą na bekonie i zbożową kawą.
Do pokoju wuja Kacpra jak burza wtargnął chłopiec, a staruszek aż się rozpromienił.
- Marysia , zdaje się, zrobiła swoją słynną jajecznicę – powiedział.
- Oj tak – przytaknął chłopiec sadowiąc się na łóżku wuja.. – Jajecznica mamy jest najlepsza na świecie.
Rzucił szybkie spojrzenie na półkę i uśmiechnął się promiennie.
- Wiesz, wujku – powiedział ściskając dłoń staruszka – ten kot to tak naprawdę jest twój…weź go sobie, a ja będę was odwiedzał.
Wuj Kacper pogładził czuprynę chłopca.
- Więc będziemy go mieli na spółkę – odparł. - To bardzo, bardzo dziwne, ale…za pierwszym razem, kiedy go spotkałem, moje życie zmieniło się…I tym razem stało się dokładnie tak samo.
- I gdyby nie on wuj dalej by siedział z kwaśnicą…- powiedział chłopiec, zerwał się z łóżka i pobiegł na dół.
Staruszek pokiwał siwą głową i mrugnął do mnie porozumiewawczo.
- Nie wiem, kocie skąd przychodzisz i kim naprawdę jesteś – powiedział – ale przybyłeś naprawdę w porę…
Tego dnia – zniesiono mnie bowiem z honorami do jadalni – nasłuchałem się opowieści o dawnych czasach , do których w pewnym sensie należałem sam… Chłopiec słuchał z szeroko otwartymi oczyma, a w mojej głowie, jak ruchome obrazy przesuwały się sceny z całego mojego życia.
- Jutro wyruszamy – rzekł przy kolacji ojciec chłopca i razem z synem zabrali się do pakowania kartonów i walizek .
- Skoro już są wakacje – powiedziała matka chłopca – możemy wysłać z wami Jędrka. A ja dojadę zaraz jak tylko zacznę urlop. Powinniście poradzić sobie beze mnie, prawda ?
Wieczór nadszedł ciepły i bezchmurny. W trawie odezwały się równym chórem świerszcze, a w odległym stawie czy też bajorze zarechotały żaby.
Między kępami pierzastych paproci błysnęły niebieskie latarenki świetlików, a mama chłopca postawiła na stole lampę.
- Tak, tak – powiedział cicho wuj Kacper. – Taka lampa śniła mi się latami…co noc.
Matka chłopca położyła swoją opaloną dłoń na dłoni staruszka.
- Ta lampa – ciągnął wuj Kacper – prowadziła mnie przez mrok aż do tego wieczoru. Warto było żyć, żeby wydarzył się wczorajszy i dzisiejszy dzień…
Wszyscy umilkli, a w gałęziach jaśminu odezwał się jakiś ptak.
- Przynieś Jędruś z mojej walizki takie pudełko – powiedział nagle wujek Kacper. – Leży na wierzchu, znajdziesz, tylko nie otwieraj.
Chłopiec posłusznie pobiegł na piętro.
Wuj Kacper otworzył pudełko i wyjął z niego coś okrągłego i połyskującego
Skinął na chłopca, a gdy ten zbliżył się przypiął do jego koszulki medal na spłowiałej wstążce.
- To dla ciebie – powiedział. – Żebyś pamiętał, co jest w życiu ważne…że światło lampy i stół…o nie warto walczyć. Tylko o nie.
Tej nocy ogromny i srebrny księżyc zajrzał prosto w nasze okno. Jego blask był dziwnie ostry i chłodny, że aż zjeżyła mi się sierść na grzbiecie.
Spojrzałem na swój cień – czarny, wyraźny- niby kontur wycięty z papieru.
Wyskoczyłem na łóżko i spojrzałem na śpiącego. Po jego twarzy błąkał się lekki uśmiech, a włosy były zupełnie srebrne w padającym na nie świetle.
Położyłem się na poduszce, ale coś nie pozwalało mi zasnąć. Dokoła mnie krążyły sny wuja Kacpra – po zielonych łąkach poprzecinanych błękitnymi strumieniami brodziły młode jelonki, a sarny skubały soczystą trawę.
W oddali, za kępą brzóz z zielonej gęstwiny sterczał dach niedużego domku. Z komina unosiła się wstążka dymu, a otwarte drzwi zapraszająco kołysały się w zawiasach.
- Czekałam na ciebie – powiedziała ciemnowłosa kobieta stając w progu domu, a wuj Kacper przestąpił jego próg tak lekko, jakby był młodym chłopcem…”
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto mar 04, 2008 20:12

nasze tradycyjne :1luvu:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto mar 04, 2008 20:22

mru.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro mar 05, 2008 9:48

8O kochana Caty czy widzisz, ze Twój wątek ma ponad 19 tys. odsłon ? To potęga, gratulacje :D, ja też siedze w tej szafie, bimbam nóżkami i pogryzam makagigi (jeśli wiecie co to jest :)), o matko! żeby się nie skończyło...
Obrazek
Obrazek

kirke18

 
Posty: 2132
Od: Pt mar 31, 2006 10:17
Lokalizacja: Grudziądz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Fatka, puszatek i 20 gości