Dzisiaj po szkole udałam się do sąsiadki na karmic koteczki. Pani jest bardzo biedna, mieszka z chorym tatą ale zawsze wszyscy do niej podrzucają koty, wiedzą że jakieś resztki po obiedzie dostaną. Koty nigdy nie są/ nie były sterylizowane bo panią po prostu na nią nie stać, co roku są kotki w ciązy i małe kociak i.Kotki są na ogół pół dzikawe akceptują tylko panią więc jak weszłam wszystkie od razu uciekły został jeden na ławce. Sierść ma wyniszczoną, nosek zatkany, buzią odddych i mu charczy aż ja z oddali usłyszałam i najważniejsze nie potrafi chodzić. Zeskoczył, tylne łapy ma jakoś wyzej, krzywe widać że się męczy, nigdy nie był u weterynarza, jeść nie potrafi tylko powąchał chciał buzie otworzyć, nie umiał. Koty te są na dworze albo w kurniku o domu nie słyszały. Wiem ze żaden dom nie chce kota który ledwo zyje nawet nie wiem czy da się go jeszcze uratować, więc Błagam o dom tymczasowy jemu został najwyżej tydzień.
Moza da rade jeszcze jemu pomóc może jeszcze nie jest za późno
Proszę pisać na pw ja jestem tu zawsze
EDIT:Z pania dopiero wieczorem porozmawiam, zdjęcia wkleję za moment