chce sie Wam pochwalic (pozalic?), ze udalo mi sie zwabic moje nowe kociatko dzis do mojego lozka

Namawialam i zachecalam od tygodnia; budke jej ulubiona postawilam sobie na poduszce - a ona nic

To sie wynioslam do osobnego pokoju, postawilam kuwetke, zamknelam drzwi i miala ze mna spac i juz!

No to bylo jak chcialam... Najpierw glaskanie... Tajga sie wila, przewracala z goku na bok, nadstawiala. Jak moja dlon sie przestawala ruszac to najpierw delikatnie, a potem coraz mocniej gryzla moje palce. No to glaskalam dalej... Po glaskaniu bylo wedrowanie po mojej glowie - caly czas w akompaniamencie radosnego i glosnego mruczenia

Potem bylo buszowanie pod koldra... Potem bylo glaskanie, a potem szarpanie kanapy, a potem glaskanie.... Wreszcie schowalam obie rece pod koldra, bo mi paluszki omdlewaly

No to zaczela mnie lizac po twarzy, szczegolnie zwracajac uwagi na powieki. A jezyczek ma ostry! Coz - wiecie juz co dalej? Wyjelam rece spod koldry, glaskalam, glaskalam, glaskalam... W przerwach Tajga skakala mi po glowie i podgryzala palce, szarpala kanape... To trwalo chyba ponad godzine zanim zasnelysmy

I tak sobie mysle, ze dostalam to, com chciala
Dzisiaj tez z nia bede spac
