Melduję się w IV części i obiecuję sobie czytać tym razem już na bieżąco
Współczuję sytuacji ze znajomymi

Tak... rozwód to zawsze bardzo smutne, tym bardziej gdy są dzieci i to małe. Mój tato "oszalał" na 25 rocznicę ślubu akurat... Miało to wszystko na mnie taki wpływ, że nie wierzyłam, dosłownie nie wierzyłam i to baaardzo długie lata, że moje małżeństwo będzie trwałe. Skoro ON (wzór) mógł mamę zostawić, to już nie wiem kto byłby w stanie nie zostawić żony. Przed ślubem pytałam męża, po co się pobierać skoro i tak prędzej czy później mnie zostawi. I nigdy, przez naprawdę długie lata, mimo, że wszystko układało się u nas bardzo dobrze, nie mogłam powiedzieć, że jestem pewna trwałości swojego małżeństwa. Towarzyszyła mi jakaś niepewność, pomimo, że nie było żadnych podstaw do niej. Trudno to wyjaśnić mi, trudno dobrać odpowiednie słowa. Ale było to nieprzyjemne. Siostry nie miały takich obaw, a ja naprawdę zostałam psychicznie okaleczona przez rozwód rodziców.
Na szczęście, wszystkie trzy nasze małżeństwa (siostrzane:) trwają i chyba (?) trwać będą do końca, że tak powiem. W końcu w to uwierzyłam:)) A u mnie i starszej, to już po srebrnych godach:)) Jak to zleciaaało:))