Kilka tygodni temu skontaktowała się ze mną pani, prosząc o pomoc w złapaniu kotki i kociaków. Ta pani dotąd zajmowała się tylko psami, ale do jej ogródka zaczęła przychodzić kotka. Pani ją karmiła od dłuższego czasu, a kotka kociła się kilka razy w roku

Wiadomo, że czarny kocurek był w tragicznym stanie. Pani zajęła się nim, zabrała do lecznicy, prawie tydzień dzień w dzień przyjeżdżała z kociakiem na wielogodzinne kroplówki, leczenie. Było jednak naprawdę tragicznie, coraz gorzej. Kociak walczył o życie, został w szpitaliku lecznicowym.
Wyobraźcie sobie trzymiesięcznego kotka, któremu odpadły jądra i siusiak, zeszła skóra z całego tyłu, "znikł" odbyt.



Jego rodzeństwo mieszka w łazience tamtej Pani, jest oswajane. Mamusia już złapana, wysterylizowana i chyba nawet wróciła na wolność.
A Synuś, bo tak na niego mówią w lecznicy, zdrowieje. Wczoraj widziałam go po raz pierwszy. To kotek "z niespodzianką". Z przodu widać przepięknego, czarnego kociaka o grubej, błyszczącej sierści, miśkowatej, okrągłej głowie i bystrym spojrzeniu. Z tyłu... Synuś jest jak oskórowany. Ma wyszytą cewkę moczową, nie ma skóry na tyłeczku i na udach. Miał operację, cały brzuszek szyty. Odbyt jakimś cudem "odrósł", tzn. zwieracze zaczęły pracować.
Synuś czuje się dobrze. Zmaltretowane ciałko goi się, humor kociakowi dopisuje, jest niesamowitym miziakiem. I jest przepiękny, naprawdę przepiękny! Nie miałam aparatu przy sobie, ale postaram się szybko o jakieś zdjęcia. Będą i piękne (przód) i drastyczne ("niespodzianka").
Synuś szuka wspaniałego domu. Takiego najcudowniejszego na świecie, bo jego życie jest cudem, a walka o niego trwała tygodniami.

więcej zdjęć na str. 2