No i odchudzamy nadal. Efekt - Bonzowi zaczyna być widać szyję, Maciej zasmakował w Hillsie
Tubiś podejmuje usilne próby rozruszania Bonza, ale na razie średnio mu to wychodzi. Znaczy się biega po domu z myszką na wędce a jak mija Bonza to ten wyciąga łapkę i bez wysiłku przygwożdża mysza do podłogi. W efekcie Tubiś jest zmęczony a kot nawet nie raczył 4 liter podnieść
Poza tym koty mają znowu zmodyfikowane imiona. Bo Tubiś chodzi i woła: "Maaciejkoo, Booziejkooo"
Ale koty coś mi się średnio lubią. Nie śpią razem obecnie wcale, a jak na jednym łóżku to w dwóch końcach. Bonzowi zdarza się polizać Maćka by po trzech lizach złapać go za nogę. A mały co chwila go zaczepia, łapie za ogon itp. Znaczy się ogólnie mam takie wrażenie że Boziejko jest permamentnie poirytowany zachowaniem Maciejko, z czego ten drugi zdaje sobie doskonale sprawę i go to bawi
Czasem ma Bonziak taką minę, że jakby wiedział, że początkowe założenie wzięcia Maćka było że to dla niego, do towarzystwa, toby chyba nam zrobił krzywdę
A Maciejko nie daje się nie kochać. Pakuje się na kolana przy każdej okazji, nikogo się nie boi, nadstawia brzucho do mizianek, bawi się zupełnie bez agresji, nie drapie, nie gryzie, pozwala aplikować sobie leki, taki koci ideał. Patrzy na Bonza jak na wariata, gdy ten leci do płaczącego dziecka. Maciek na dźwięk płaczu natychmiast wskakuje na parapet i udaje że mocno śpi

Asertywne kocio mówiąc krótko.
Dziś odbieram 2kg Hillsa i specjalną pastę na zęby dla obu. Nie wiem jak my ją Bonzowi podamy, choć ostatnio dał sobie wyczyścić uszy bez awantur, więc może jakoś to będzie
