Kraina Chichów - Masza po operacji, żebra przyczepione

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 16, 2008 20:32

No wlasnie nie, nie wazymy ;/ moja waga nie wylapie niuansow, jest z dokladnoscia do 1kg.
Badanie krwi to cos, do czego sie zbieramy - ale nasze laboratorium robi je do 15, a ja nie daje rady sie wyrobic (pracaaaa;/)
Kotek nie ma zadnych objawow chorobowych, jest odwrotnie niz osowialy, pochlania niesamowite ilosci jedzenia, duzo sie bawi, przychodzi na pieszczoty... Gdyby nie to, ze jest malusienki (no i nie ten encypelek na lopatkach do wyciachania) to jest najzdrowszym okazem kota na planecie :-)

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Wto lut 26, 2008 18:09

Ranyyy, co my dzisiaj przezylismy za stres!
zaczyna sie od tego, ze w sobotę Bumblebee miał stratę klejnocisk oraz koralika podskórnego. Kastracja w porządku, teraz szura po domu worami, koralik okazał się niegroźnym tworem poiniekcyjnym, no ale.
Po wycięciu koralika Bibi został obrębiony szterema albo pięcioma szwami. Szwy, po wylizaniu przez koty sreberka okazały się być fioletowe, po drugim wylizaniu okazały się być strzępiące.
Dzisiaj byłam z Bibi na kontroli u weta i wszystko zdawało się być ok. Wróciłam i zdążyłam sobie nalać zupy ciepłej, bo cały dzień w pracy, jeszcze jazda na koniec świata mnie trochę zgłodniły. Podnoszę łyżkę do jamy chłonąco-trawiącej i mój wzrok pada na zakrwawionego Bibiego. Właśnie kończył wyciągać tylną nogą szwy sobie z karku. Panika, tel do weta, jedziemy. Ja w jednym bucie, Dan na boso w plaszczu, lapiemy kota, ogladamy kark, a tam kupa miesa ;/ W zyciu bysmy nie dojechali z tym kotem w jednym kawalku do weta, poszlismy do najblizszego - mielismy szycie na zywca, skora Bibiego byla taka twarda, ze pogiela cala igle, ja w glowie wczoraj obejrzane Milczenie owiec i kolesia szyjacego sobie skorke, a przed oczami pania wetke dziurawiaca mojego slicznego kotka, Daniel krwawil jak prosie podziabany przez tego malego padalca, ja podziabana, wetka bliska placzu.. Normalnie horror. A teraz bibi pozszywany, moj kochany maly frankenstein koci lazi w pocietej skarpetce. Wetka byla bardzo dzielna, Bibi trzyma sie calkiem w kupie, chociaz momentami to byla prawdziwa groza.
A my teraz obzeramy sie ze stresu czekolada.

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Wto lut 26, 2008 18:22

straszne to, ale w Twój sposób przedstawiania spraw jest i tak uroczy :D Trzymam kciuki za zdrówko poszarpańca :D
Obrazek
Naszym kotom się przelewa - darowiznę na konto!
Fundacja Kocia Dolina Lukas Bank SA /O. Toruń
47 1940 1076 3018 9272 0000 0000

Igulec

 
Posty: 4284
Od: Wto mar 28, 2006 21:15
Lokalizacja: Kocia Dolina Filia Inowrocław

Post » Wto lut 26, 2008 20:25

Matko, no nie podobały mu się fioletowe nitki przecież 8)

Ale Bibi, ty mały padalcu, nie strasz ty ludzi już! Zwłaszcza po Milczeniu owiec.

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto lut 26, 2008 21:19

Padalec uznał, ze sam lepiej wie, jak się ma leczyć :roll:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Nie mar 02, 2008 23:52

Bibi jako Pan Skarpeta po prostu wymiata :lol:

Mizianki dla małego transformerka ;)

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon mar 03, 2008 0:12

mam taką kotkę, która nie urosła, zdiagnozowano u niej niedobór hormonu tarczycy. Lukrecja ma 3 lata, waży 1,60kg, dostaje eltroxin (hormon).
Potem sytuacja powtórzyła mi się z czterema Berbeciami, całe szczeście od razu robiliśmy t3 i t4 i maluchy dostawały hormon, dzięki temu urosły, choć sa drobne ale normalnej budowy.
Te badania są dość drogie, jednak w takim pzypadku zrobiłabym oznaczenie tych dwóch hormonów.
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lis 03, 2008 0:27

Dobra, powrót.
Mam teraz pięć tymczasow ( z czego jeden mało adopcyjny, jeden już praktycznie zaadoptowany).
1)Kenji (ok. 2 mies) - od wtorku u mnie. Kot trochę jak z kreskówki. Bardzo niedożywiony. Dzisiaj byłam z nim u weta, 40,9*C, bolesne łapki - dostał betamox i leczymy koci katar. Przyjechał do mnie przywieziony przez panią od "domu kocich sierot w Fordonie" - znalazła bidoka pod szpitalem, przez kilka godzin był u niej w domu. Wraz z mężem podjęli decyzję, że chcą go zaadoptować. Tymczasem leczymy :)
2)Groszek (koło 2,5 mies)- przyniesiony przez dwie byłe dziewczyny mojego brata i jego przyjaciółkę. Mieścił się na dłoni, ale już sam jadł. Ma przepuklinę pępkową i nawet nie próbuje chorować na cokolwiek innego. Jest bardzo towarzyski, lubi zarówno ludzi, jak i inne zwierzęta. Prawie miał dom, ale przyjacielskością okropnie wstraszył już żyjącego tam kota (Groszek: pół kilo, Pedro: osiem i pół), domek mimo wszystko nadal rozważa Groszka. Póki co Groszek broi, śpi i rośnie (powoli)
3)Lamia (3,5-4 mies)- przepiękna kotka, ma jeszcze powikłania po trwającej prawie dwa tygodnie kociej grypie. Miała taką gorączkę, że nie była w stanie chodzić, traciła kontakt z rzeczywistością, byliśmy pewni, że nam się nie uda. Teraz jest już zupełnie nieźle, ma tylko zapalenie stawów (prawie doleczone, zastrzyki się skończyły, dostaje tylko jeszcze witaminę B)
4)Koralina (2-2,5 mies) - kocię ode mnie z okolic pracy. Zabrałam ją z pobocza we wstrząsie - potrącona przez samochód. Byłam przekonana, że jadę ją uśpić - pani wet. powiedziała, że powalczymy. Mała już śmiga po domu, ludzi się trochę jeszcze boi, ale jest zdrowa. I śliczna.
5)Su - dorosła, może dwu-trzyletnia kotka. Po sterylce. Kiepsko idzie oswajanie - daje się nam głaskać, nie przeszkadzają jej inne koty, ale mieszka w łóżku. Wychodzi z niego tylko w nocy. Nie daje się wziąć na ręce. Jak nikt nie patrzy to znajduje sobie jakąś zabawkę i się sama nią cicho bawi.

A teraz fotki :)
Kenji:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Lamka&Groch (zazwyczaj w parze)
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Koralina:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Obrazek

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Pon lis 03, 2008 22:32

Nikt do nas nie zagląda, więc:

ObrazekObrazek
Obrazek

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Pon lis 03, 2008 23:06

Kasia, masz cuda na tymczasie :)

Kenji jak się wyluzował, dzieciak :D

Ale i tak Grosiu wymiata najbardziej. Uwielbiam tego malucha!

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lis 09, 2008 13:18

Kenji pojechał do domu - zabrała go dziewczyna, która go przywiozła :) Bardzo, bardzo fajna. Kenji po wizycie u weta okazał się być już zdrowym kotkiem, przynajmniej kociokatarzaście zdrowym - bo coś mu się porobiło na nosku i dostaje tylko smarowidło na owe coś. Jest bardzo grzeczny, zakochał się w swoim nowym towarzyszu psie Elvisie Presleyu.

Groszek szaleje, zmian w jego życiu jest niewiele, cały czas utrzymuje stały poziom szczęścia, najedzenia, zabawy i wyspania.

Lamka zdrowa, bije się z każdym, kto ma na to ochotę. Najczęściej z Groszkiem i myszkami. Małej łobuziarze nic nie dolega, może poza zbytnią szczupłością (podobnie jak Groszkowi; D. mówi, że to raczej tylko one ze wszystkich naszych kotów utrzymują prawidłową wagę )

Koralina, teraz Maszka (koralina za długie) - tu większa historia. Albo histeria nawet. Bardzo nie podobała mi się jej klatka piersiowa, wydawało mi się, że pod skórą sterczą różne rzeczy. Po wypadku, kiedy byłam z nią u najszybszego weta jeszcze otwartego została wyciągnięta ze wstrząsu. Następnego dnia była kolejna wizyta, Masza została dokładnie obmacana (wspominałam już wtedy, że mi się jej klatka piersiowa coś nie podoba), osłuchana i uznana za już zdrowego kota ( i dostała profilaktycznie betamox). Ale mi nadal coś nie pasowało - pojechałam z nią do naszego Medvetu i okazało się, że rzeczywiście coś jest nie tak i prawdopodobnie trzeba będzie operować (pierwsze podejrzenie było takie, że ułamało się żebro i przebiło przeponę albo opłucną). Zdjęcie rentgenowskie wg pierwszej lecznicy nie pokazywało nic niepokojącego. Pan Wojtek obejrzał je i powiedział, że puściły chrząstki łączące żebra z mostkami, część narządów wewnętrznych poprzepychała się do przodu (ponieważ przepona i mięśnie przestały się trzymać w kupie). Operacja trwała godzinę, Masza została poukładana w środku. Ma kilka szwów. I już czuje się nieźle - baaardzo chce się bawić i walczyć z innymi kotami. Jest strasznie dzielna.
Obrazek

cariewna

 
Posty: 468
Od: Czw cze 14, 2007 20:48
Lokalizacja: Osiedle Kosmodrom//Byd-Fordon

Post » Pon lis 10, 2008 19:53

Dzielna kocina. Dobrze, że już jest ok.

A Kenji naprawdę ma domek? :D I zna Elvisa Presleya? ;) Nonono.

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Wix101 i 153 gości