Dobra, powrót.
Mam teraz pięć tymczasow ( z czego jeden mało adopcyjny, jeden już praktycznie zaadoptowany).
1)Kenji (ok. 2 mies) - od wtorku u mnie. Kot trochę jak z kreskówki. Bardzo niedożywiony. Dzisiaj byłam z nim u weta, 40,9*C, bolesne łapki - dostał betamox i leczymy koci katar. Przyjechał do mnie przywieziony przez panią od "domu kocich sierot w Fordonie" - znalazła bidoka pod szpitalem, przez kilka godzin był u niej w domu. Wraz z mężem podjęli decyzję, że chcą go zaadoptować. Tymczasem leczymy
2)Groszek (koło 2,5 mies)- przyniesiony przez dwie byłe dziewczyny mojego brata i jego przyjaciółkę. Mieścił się na dłoni, ale już sam jadł. Ma przepuklinę pępkową i nawet nie próbuje chorować na cokolwiek innego. Jest bardzo towarzyski, lubi zarówno ludzi, jak i inne zwierzęta. Prawie miał dom, ale przyjacielskością okropnie wstraszył już żyjącego tam kota (Groszek: pół kilo, Pedro: osiem i pół), domek mimo wszystko nadal rozważa Groszka. Póki co Groszek broi, śpi i rośnie (powoli)
3)Lamia (3,5-4 mies)- przepiękna kotka, ma jeszcze powikłania po trwającej prawie dwa tygodnie kociej grypie. Miała taką gorączkę, że nie była w stanie chodzić, traciła kontakt z rzeczywistością, byliśmy pewni, że nam się nie uda. Teraz jest już zupełnie nieźle, ma tylko zapalenie stawów (prawie doleczone, zastrzyki się skończyły, dostaje tylko jeszcze witaminę B)
4)Koralina (2-2,5 mies) - kocię ode mnie z okolic pracy. Zabrałam ją z pobocza we wstrząsie - potrącona przez samochód. Byłam przekonana, że jadę ją uśpić - pani wet. powiedziała, że powalczymy. Mała już śmiga po domu, ludzi się trochę jeszcze boi, ale jest zdrowa. I śliczna.
5)Su - dorosła, może dwu-trzyletnia kotka. Po sterylce. Kiepsko idzie oswajanie - daje się nam głaskać, nie przeszkadzają jej inne koty, ale mieszka w łóżku. Wychodzi z niego tylko w nocy. Nie daje się wziąć na ręce. Jak nikt nie patrzy to znajduje sobie jakąś zabawkę i się sama nią cicho bawi.
A teraz fotki
Kenji:



Lamka&Groch (zazwyczaj w parze)






Koralina:




