Czesio, Jożik, Mirmiś, Pola. - Prosimy o zamknięcie.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 23, 2008 18:04

No widzisz jak jest fajnie :wink: :D
Mój Karmelek jak był malutki to chciał sie do Filipka przytulać, a ten stary kawaler uciekał ,bo nie wiedział o co chodzi 8O .Szkoda ,bo nie myją się niestety i nie tulą się do siebie jak śpią.Nieraz w zabawie się lizną i poobejmują i to ich całe okazywanie uczuć :wink:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Sob lut 23, 2008 18:21

O przytulaniu się i spaniu razem mowy nie ma, bo mój zbuntowany nastolatek też nie kuma, o so chozi ;) A mył Jożika chyba tak bardziej z poczucia jakiegoś obowiązku. :D
Aniada
 

Post » Sob lut 23, 2008 18:40

miszelina pisze:
Teraz już będzie tylko lepiej!

Śmiem twierdzić, że od początku było bardzo dobrze :D , ale teraz, z pewnością, będzie lepiej Aniadzie :)
A czy szanowny brat nie chciałby, zaopiekować się jakimś kotkiem?
Tak, tak, nieustająco i przy każdej, okazji szukamy dobrych domków :)
Obrazek

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

Post » Sob lut 23, 2008 18:51

Chciałby, zwłaszcza jego dziewczyna by chciała. Bardzo dobra kobieta: ciepła, życzliwa, nawet swoje futra bym jej oddała. Niemniej jednak jest jedno "ale". Są studentami, mieszkają w wynajętym mieszkaniu (ale to nic - Beatka po studiach wzięłaby kotucha do rodzinnego domu), lecz największym problemem są wspólokatorzy: fleje, nieodpowiedzialni wręcz skrajnie. Potrafią zostawić otwarte na oścież drzwi od mieszkania, nie wiadomo, czy nie zabawiliby się zwierzaczkiem w sobie tylko znany sposób. Beatka marzy bodaj o chomiku, ale mój brat po prostu się boi. Są dni, gdy nie ma ich wiele godzin w domu i zwierzątko siłą rzeczy albo musiałoby mieć kumpla, albo pozostawałoby pod opieką wspólokatorów, czego żadnemu zwierzęciu nie życzę :cry: Jak im się poukłada w życiu nieco bardziej, Beatka wydębi kotka nawet spod ziemi.
Aniada
 

Post » Sob lut 23, 2008 20:25

Aniada pisze:Jak im się poukłada w życiu nieco bardziej, Beatka wydębi kotka nawet spod ziemi.


A tam spod ziemi... z miau! :D
Obrazek

theta

 
Posty: 1338
Od: Nie cze 10, 2007 13:49
Lokalizacja: opolskie

Post » Nie lut 24, 2008 0:17

Najprawpodobniej :D

A ja znów w potężnej rozterce. Koty biegają. Raz mały goni dużego, raz duży małego. Sielanka? Nie bardzo... Gdy Duży dopada Małego bierze go w taki uścisk, że bez mego klaśnięcia się nie obejdzie. :? :? Bez szurnięcia, szelestu, czy zgoła psiknięcia psikaczem :? Duży puszcza, i mały zaczyna go gonić. Zabawa trwa. Ale gdybym nie zainterweniowała, mam wrażenie, że Duży zadusiłby Małego. Co robić w poniedziałek??? Nie mogę wziąć zwolnienia, bo zaczęłam nową pracę... Co robić???? Izolować??? Mąż twierdzi, że w żadnym wypadku. Nie raz już zostawali sami. Boję się. :cry:
Aniada
 

Post » Nie lut 24, 2008 0:44

Aniada, nie przejmuj sie. Tak wygladaja kocie zabawy.
U mnie na tymczasie w zeszlym roku wyladowal bury miocik. Baszka, ktory zawsze mamkuje bezdomniakom bawil sie z nimi, a wsrod mioitu byla jedna panikara... podczas zabawy lament niosl sie po calej mojej wsi.
Kotka przezyla ;) nie ma zaburzen psychicznych, w nowym domu gania sie z owczarka niemiecka :lol:

pzdr
GreenEvil

GreenEvil

 
Posty: 2703
Od: Pon mar 27, 2006 8:33
Lokalizacja: Warszawa/Zielonka

Post » Nie lut 24, 2008 1:04

Dzięki za pocieszające słowa. W ogóle bardzo Wam wszystkim dziękuję. Oj, podczas ostatniej godziny humor mocno mi się zważył. Tak fatalnego dnia od przybycia Jożika jeszcze u nas nie było. Mały krzyczy wyjątkowo rozpaczliwie, jednoczesnie wychodząc bez szwanku z każdego wydarzenia. Czesio nie odpuszcza, ściska i podgryza. Porażające krzyki słychać chyba na całym osiedlu... :( :( :(
Mój mąż jest pewien (choć nie pojmuję, dlaczego), że takie dantejskie sceny rozgrywają się wyłącznie w naszej obecności. Gdy wracamy do domu, gdzie koty dłuższy czas siedziały same, zastajemy je rozespane i niemrawe. Dlaczego zatem boję się pójść do pracy? Bo poranek to najgorętsza pora "polowań" Czesia :( A właśnie o poranku muszę ich zostawić. Nie boję się południa i popołudnia. Boję się właśnie początków dnia :roll:
Aniada
 

Post » Nie lut 24, 2008 1:14

to moze jednak zamknij małego na ten jeden dzien z kuwetą i miseczką?
nasze Obrazek potwory ;) + Fela i Frania na DS

pilne! Jajek i Dodek szukają dobrego Domu :)

xandra

 
Posty: 11042
Od: Nie paź 31, 2004 21:31
Lokalizacja: Warszawa, Bielany

Post » Nie lut 24, 2008 12:28

Odizoluj, dla własnego dobrego samopoczucia. Inaczej ciężko ci będzie się skupić w pracy. A po południu będziesz miała koty na oku.
Obrazek

theta

 
Posty: 1338
Od: Nie cze 10, 2007 13:49
Lokalizacja: opolskie

Post » Nie lut 24, 2008 13:18

Oj...skąd ja znam takie akcje...Kiedy z TŻ znaleźliśmy maleńką Lusię u niego w domu były już 3 koty...Jeden kilkuletni i dwa roczniaki. Lusia najbardziej przypadła do gustu Miszce, rudo białemu brytkowatemu kundelkowi. Z początku zachwyceni byliśmy jak Misza się kocinką zaopiekował. Mył, tulił, lizał...ale po tygodniu dotarło do niego że taka kocina to świetna żywa zabawka... :twisted: No i zaczęło się turlanie, podgryzanie, nelsony, buksowanie tylnymi łapami...kiedy s o mały włos nie dostałam zawału jak Misza kręcąc dupiną rzucił się z dużej odległości na Luśkę, w locie podgranął ją pod siebie i oba futra z hukiem poturlały się po kuchennej podłodze przydzwaniając nieźle w szafkę...jak się rozsypały Luśka leżała na plecach i rozpaczliwie machała łapinami...zeszłam...myślałam, że przetrącił jej kręgosłup...ale nie...mała szybko wstała, otrzepała się-nic jej się nie stało. Kwiki, piski, pomruki były na porządku dziennym. Interweniowaliśmy tylko wtedy kiedy Misza się zapominał za bardzo. Potem jak malutka podrosła nauczyła się uwalniac z tych uścisków i nawet oddawać. W międzyczasie koty sie kochały, myły, tuliły i słodko razem spały...Nic się żadnemu nie stało...:D
A potem był mój Dieselek i Luśka...identyczna sytuacja...prawie roczny kot i dwumiesięczne maleństwo. Miłosc od pierwszego wejrzenia ale i "okrutne" zabawy-i nic-oba ju z dorosłe i mają sie swietnie! Tylko u mnie cały czas jest ktos w domu a u mojego TŻ koty zostawały same od 7 rano do 20-tej...słuchajcie, koty głupie nie są. Kot tez czuje kiedy przekracza granicę, kiedy ścisnie za mocno... a małe piszczy tak samo jak nasze ludzkie dzieci w zabawie...czasem drą się tak jakby je zarzynali a tu tylko jakas zabawa, berek, łaskotki itp...To po prostu element kociej socjalizacji-tak myslę. W miocie małe bawiło by się z rodzeństwem, w takiej sytuacji znajdzie się jakiś starszy wujo, który kociaka nauczy walki i zabawy...takie kocie życie:)
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Nie lut 24, 2008 14:48

Dziewczyny kochane. Bardzo, bardzo Wam dziękuję za wszystkie pocieszające posty i PROSZĘ O JESZCZE :D Świetnie się czyta takie wspomnienia. Niebywale to krzepiące. U nas chyba jednak izolacji nie będzie. Dzwoniłam do poprzednich właścicieli. Długo rozmawialiśmy i podczas tej rozmowy u nas, oczywiście, rozgorzała wojna. Dałam im posłuchać. Okazało się, że Jożik był i jest po prostu panikarzem przednim. Niemal identyczne odgłosy (z minimalnie mniejszym natężeniem) towarzyszyły zabawom kotów w domu rodzinnym. Jożik ma taką "urodę". Taki charakterek. Pozostawione w domu jego dwie siostrzyczki piszczą nieco mniej, bo to mój Jożinek zawsze był prowodyrem, miał namocniejsze płucka i najbardziej wytrwałe gardziołko. Od samego początku dawał do wiwatu, aż bębenki pękały. Ulżyło mi bardzo. Kamień z serca. W razie ekstremalnych natężeń dźwięku dobrze podziała na niego szelest gazety albo uderzenie gazetą w dłoń. Wystraszy się nieco i zamknie buziaka bodaj na chwilkę. Krótką chwilę :wink:
Teraz Jożik wymyślił nową zabawę - rozpędza się i wskakuje Czesiowi od tyłu na grzbiet, tak jakby z rozpędu i od tyłu dosiadał konia. Łapie go też ząbkami za ogon i usiłuje się huśtać... Mam kotka z ADHD. To pewne. Nie ustaje w zabawach ani na chwilkę, jest go wszędzie pełno, gania jak szynszyl albo wiewiórka. Ja idę zamknąć się - wzorem avenki :wink: - w sypialni i niech się dzieje wola boska. Uciszałam ich dzisiaj od 1.00 do 4.30 w nocy. Tylko środków nasennych nie wezmę, bo jakoś nie potrzebuję :wink:
Podaję adres pod którym można obejrzeć fotki kotka z ADHD. http://picasaweb.google.pl/Szarania/JoIk

Ale i tak go kocham. Rozczula mnie maksymalnie, gdy każdą zabawę daje sobie przerwać, aby niebywale grzecznie pozwolić wyczyścić ślepka.
Aniada
 

Post » Nie lut 24, 2008 16:00

Myślę, że powinnaś spokojnie wybrać się do pracy i zostawić koty - bez niepokojów. Najwyraźniej widać, że dobrze się czują w swoim towarzystwei i świetnie sie bawią. Po prostu nie jesteś przyzwyczajona, ze to tak może wyglądać. Ale jak czytam, nie znajduję niczego wyjątkowego w ich zachowaniu, widze wyraźną sympatię kotków do siebie :)
A takie zabawy to juz zostaną na zawsze, tylko siły się najpierw będą wyrównywać, a potem... kto wie, kto będzie górą w tych kocich zapasach... :):):)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Nie lut 24, 2008 17:22

To ja dopisze jeszcze:
Jedyna moja rezydentka - kotka LaLa jest kotka kompaktowa ;) jest dosc niewielkich gabarytow, pomimo tego, ze wazy ponad 3kg (ja sie smieje, ze to jest pitbull - same miesnie ;) ) ona czesto zabawy zaczyna od zladowania drugiemu kotu na glowie z okrzykiem "geronimooooooo" na pysku. Osoby nieprzyzwyczajone nie raz nie dwa przyprawiala tym wrzaskiem o lekki zawal serca na miejscu :lol: .
Wyglada to mniej wiecej tak: cisza cisza cisza, nagle z jazgotem gdzies spod sufitu spada kot i laduje na drugim :lol:
Dalej idac - nie tak dawno moim kociakiem dokocil sie moj kolega z lawki... przez 3 dni mialam non stop telefony z zapytaniem, "czy oby napewno jest to normalne, ze jeden kot drugiemu przzegryza gardlo, albo usiluje rozryc brzuch pazurami" moja odopwiedz niezmiennie brzmiala, ze zabawy kotow dla osob nieprzyzwyczajonych moga wygladac cokolwiek koszmarnie, lecz dopoki krew sie nie leje, nadal pozostaja tylko zabawa i to w dodatku najfajniejsza na swiecie :).


Ja tez twierdze, ze z Twoich opisow wynika, ze koty sie poprostu super zakumplowaly... ino masz jednego, ktory lubi pilowac paszcze :)

pzdr
GreenEvil

GreenEvil

 
Posty: 2703
Od: Pon mar 27, 2006 8:33
Lokalizacja: Warszawa/Zielonka

Post » Nie lut 24, 2008 17:36

Piękne masz te niebieściuchy :love:
Zabawy futrzaków wyglądają drastycznie, ale tylko wyglądają :) Mi dotąd cierpnie skóra, kiedy słyszę jak Lala drze futro Demona - mam wrażenie, że zaraz potnie mu skórę na paseczki.
Gwoli wyjaśnienia - Lala to pół Demona ale zdominowała starego tchórza jak tylko postawiła łapkę w naszym domu. Teraz w jednej chwili myje mu głowę, łapy, uszy a w drugiej po podłodze tacza się futrzasta kula :lol:
Normalka :)
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana, Silverblue i 32 gości