Ok. 7.30 byłam w okolicach sklepu. O tej godzinie przychodził persik.
Padał deszcz, ale koty pojawiły się na karmieniu.
Niestety, persik znow nie przyszedł...

Ponieważ kotów jest, jak widzieliście, dużo, i dokarmia je tylko jedna osoba, raz dziennie, były głodne ...dzięki temu nie mialam problemu namierzeniem ciężarnej. Gdy koty przyszły jeść, rzuciłam w nią po prostu surowym kurczakiem, a mądra czarnulka bezbłędnie i bez wahania weszła do ustawionej już klatki.
Nie planowałam, zakładałam że się uda... Ale się udało. Koteczkę zawiozłam na Bialobrzeską, będzie kastrowana. Jana, dzięki za pomoc logistyczną!
Kotka wygląda dość mizernie. Jest drobniutka, ma duże bielmo pokatarowe na oku. Podejrzewam, że nawet gdyby urodzily się kocięta, byłyby one bardzo chore... dlatego tak ważne było jej złapanie...
***
Tuż obok kociej stołówki jest kanciapa, odpoczywają w niej panowie pracujący na budowie. Panowie krążą cały czas... Rozmawiałam z nimi. Ogolnie są w porządku. Wczoraj zrzuciłyśmy się z panią karmicielką na półlitrówkę dla nich (nawet nie chcieli przyjąć, ale ich zmusiłyśmy)... Panowie mają nasze telefony, w razie gdyby zjawił się wspomniany przez nich łowca skór, mają alarmować.
Dziś zostawiłam im transporterek, w razie gdyby zjawił sie persik... zgodzili się go złapać i przetrzymac.
On ponoć był oswojony, nie uciekał przed ludzmi...
Ponieważ jutro niestety wyjeżdzam do Łodzi do mojej mamy, senna7 w kontakcie z karmicielką (bardzo dziękuje!) i gdy persik zjawi się podczas weekendu, senna go zabierze

Teraz pozostaje nam mieć nadzieję...