mumka27 pisze:ja na wirtualne ciachopogłaskaj Bułcie ode mnie
Przykro mi ale wirtualne głaski nie pomagają w oswajaniu.

Trzeba więc osobiście....

Karotka pisze:Tak Dorian i jego siostra Dakota to były cudaI chociaz nie zaprezętowaly sie domkom zachęcajaco domki postanowily spróbowac!
I z tego co wiem nie załują!![]()
Mój największy z miziaków Zuzia z Korabiewic, która chwale na prawo i lewo jako kota-przytulaka jak ostatnio zobaczyła ciocie Puss, która przyszła w odwiedziny nawiewała gdzie pieprz rosnie! Ja sie chciałam Kotem pochwalic, a Kasia jedyne co zobaczyła to Zuzinkowe pięty![]()
Jedynym kotem, którego znam i który nie bał sie ani obych miejsc ani ludzi był Uszatek z Opola! 6-letni Kocurek, po przejściach, niewidomy na jedno oko, z obcietymi uszami...Ten to wszedzie sie czuł jak u siebie i kazdy człowiek to kumpel i z tego co wiem nic sie nie zmienił.
Bułeczka boi sie obcych, ale mysle, ze gdyby trafiła do nowego domku szybko by sie oswoiła z nowa sytuacją. Trzeba jej po prostu dac szanse. Domek, który zdecyduje sie taka sznse Bułeczce dac zyska wyjatkowego przyjaciela na całe zycie!
Moje dwa kocurki najstarsze, też na dżwięk dzwonka robią w gacie
i chowają się w dziwnych miejscach, np. w zlewie.
Największym miziakiem był u mnie Matros,śmiałyśmy się z wetka,
że w czasie kastracji,nie będzie potrzebna narkoza, bo wystarczy kota
głaskać, a nawet mruczeć zacznie.

Zresztą pozostał taki, jego domek mówi, że ich znajomi nadziwic się nie
mogą jaki z niego przytulak.
Bułeczka przed chwilą leżała u mnie na kolanach i głośno bekała.

Ale to ja widzę jej dwie twarze,jedną miłą i tą drugą którą pokazuje obcym.
Oni widzą tylko małego przerażonego dzikusa.
Ponieważ nie mogę nikogo ściągnąć,kto miałby trochę czasu,
jutro z Bułeczką wybieramy się z wizytą do pewnej cioci.
Zobaczymy jej reakcję w obcym otoczeniu.