Wczoraj został portącony kolejny osiedlowy kot, biało-bury

nie wiem czy to Zielonooka czy jakis inny
Leżał nas środku jezdni, sznur samochodów w obie strony.
Kiedy wróciłam na miejsce, kota juz nie było.
Byc moze pani Teresa go zabrała, ona w tych godzinach wychodzi z psami na spacer.
Cały wieczór ryła za zdjeciami Zielonookiej i nie byłam w stanie porównać jej kolorystyki z widzianym biedakiem
Tak mi go żal
Miejsca sobie nie mogę znaleźc, bo tez kieruje samochodem, w tamtym miejscu nie raz widziałam przechodzącego kota, zwalaniam i trąbiłam, uciekał co sił.
Tym razem nie zdążył, nie dostał szansy, a wystaczył ułamek sekundy, zwolnic i juz
Ludzie są bez serca
