

u nas nic nowego ... wlasnie wrocilam z krotkiego wypadu do miasta
wracajac zrobilam miniobchod, ani sladu kota ... oczyscilam tylko ogloszenia i wysypalam chrupki. Psychicznie jestem juz kompletnie wykonczona.
W domu zarloczki juz czekaly pod drzwiami, i po raz kolejny (wczoraj
pierwszy raz) przyprawily mnie o zawal ciezki: zarowno Misia jak i Fuma wybiegly za drzwi wejsciowe na klatke schodowa ... chyba znow zaloze im obrozki ...

Wiec nie wyszlyby na dwor, nie od razu ... chyba ze ktos by otworzyl.
I czy wtedy ja bym zdazyla je zlapac ??na pewno nie ... biegaja jak strzaly.
Wrocily od razu - UFFFFFFFFFFFFFFFFFFF - jak zaczelam krzyczec ...
A naprawde strasznie uwazam, torby wciskam przesuwam koty odsuwam
wchodze przez szparke ,.. a one i tak potrafily sie wysliznac. Ech.
Na razie wet Krowki odsuniety - nie nadazam z robota. Wlasnie zaczynam
nocna dniowke, wiec na razie tyle ... pozdrawiam bezsmoczkowo
zo