Tyciak w poczekalni przechodzi samego siebi..to co on wyczynia po wypuszczeniu go z transportera to wielki szał miłości...kółka ,rozkładanie ,wcieranie ,przekładanie ,włażenie na każdego kto jest...a mruczy tak że zagłusza sobą wszystko...robi nieliche wrażenie
czy tak się cieszy że go wypuściłam z transportera

..
na stole zastrzyki przyjmuje bez trzymania......
oczywiście uwielbia wetka i jej to okazuje,ale jak
Prawdopodobnie w piątek ostatni zastrzyk,obserwujemy ,jest zdecydowanie dużo lepiej ,nosek tez ładny ,zagoiło się wszystko .
Fafluni nadal,ale już nie tak ,nosek czysty...zastanawiam się czy to ten Humex zrobił..nie lubi tego ,a kto lubi jak mu się do nosa cos leje
ale efekt jest.
w oskrzelach tez czysto.
dostaje tylko Interferon i lizyne.
wetka zadała mi pytanie czy ja go oddam......
jasne,tylko trzeba domku takiego NAJNAJNAJNAJNAJ który będzie wiedział że juz zawsze bedzie to kot specjalnej troski ,że szumi i szumiec pewnie bedzie ..że lubi mało a dobrze zjeść,,że nieraz trzeba ładnie poprosic aby zjadł troszke
i z reki pokarmic ,że na podusi lubi spać i tulkac się w nocy...
że kichnie nieraz na buzie...że wyliże ryjek ostrym ozorkiem..
no nie wiem co to zapytanie

..takie miałam kocinki laseczki a mam sobie zostawić wypierdka małego ,wiecznie chorego ,ślepego ,zasmarkanego i z fiuciorkiem na wierzchu......też coś.
Tycinku ty jestes najpiekniejszym kotem na świecie
