Noce mijają nam teraz nieprawdopodobnie spokojnie
Bisia, widząc, że ja przygotowuję się do spania, też od razu wędruje na swoje łóżeczko i rozkoszuje się miękkością kocyka. A chociaż wstaje w nocy, o czym świadczą pozostałości w kuwecie i ubytek jedzenia w miseczkach, to nie dochodzi do żadnych incydentów
Oczka już są wygojone zupełnie, ale one nigdy nie będą wyglądać, jak normalne oczy, tym bardziej, że Bisia otwiera je częściowo, tak, jak dawniej. Sądzę, że po tylu latach życia z przymkniętymi oczami, ten stan musiał się utrwalić, czy to przez jakiś trwały przykurcz mięśni czy też ich zanik. Plusem jest to, że kształt powiek jest taki sam w obu oczkach: symetryczny, regularny, bez żadnych "wygryzień". Poza tym Bisia będzie musiała już zawsze mieć zakraplane oczka, bo przeszczepiona skóra powiek też jest skórą owłosioną (na kocie nie ma skórki nieowłosionej), więc prawdopodobnie oczka będą podrażniane przez włosy, no i rogówka też nie da się przywrócić do zupełnie normalnego stanu.
Zdjęcia zacznę robić, gdy tylko futerko na buzi odrośnie jeszcze trochę, bo na razie ciągle Bisia ma niezbyt koci wygląd. A na boczku ma niezbyt atrakcyjną, prostokątną płaszczyznę wygolonego futerka wokół blizny pooperacyjnej.