I takich opinii chcę słuchać!
A tak serio, jak wzięłam Matyldę z przytuliska była w koszmarnym stanie, nie chodziła prawie w ogóle. Była chuda, bo nie zdążała do miski. Pierwszy rok, w mieszkaniu mojej mamy z Toffikiem też nie należał do najłatwiejszych ale dzięki lekom, dobremu jedzeniu i rozpieszczaniu do granic możliwości Matylda wyrastała na pięknego kota. Po roku lekkiego horroru z Toffikiem, kupiliśmy mieszkanie by wyprowadzić się i zostawić Toffika z mamą. Dla Toffika to szczyt szczęścia
Matylda jako jedynaczka kwitła, pozwalamy jej na wszystko, kocha swój balkon, kocha wołowinkę i kocha nas. Jest kotem wyjątkowej urody, nawet tych którzy kotów nie lubią zachwyca. Jakby natura troszkę jej zrekompensowała porażenie.
Niestety od kiedy mam tymczasową Domkę, Matylda znowu podupada i na zdrowiu fizycznym i psychicznie, nawet sierść jej zmatowiała

To już nie ten sam kot co jeszcze na początku grudnia.
Tak bardzo potrzebujemy domu dla Domki...