Dziewczyny już po zabiegu. Latawica nie była w ciąży, więc nie spalimy się ze wstydu

Ponieważ imię ma mało medialne, niech do ogłoszeń zostanie Zuźką

Była wczoraj przerażona tym, co się z nią dzieje, na chwiejnych nóżkach zwiała z kontenera, na szczęście udało sie warcząco-gryzące zwłoki zapakować do klatki.
Julka miała koszmarne ropomacicze. Te koty kiedyś miały podane zastrzyki hormonalne, raz, czy dwa, potem Basia przestraszyła się raka i zrezygnowała, zaczęło się segregowanie kotów po pokoikach ze względu na płeć. A ropomacicze i tak kocicę dopadło

Ale to już za nią. Dr Olga zdecydowała się nie wysyłać próbek do badania. Wg niej to zwykłe włókniaki, które bardzo rzadko sie uzłośliwiają, więc nie ma co tego ruszać. Skrycie liczę, że po zabiegu charakter się Julce wyprostuje. Ona jest kochana, ale tylko do ludzi, koty tępi. W dodatku ta jej miłość jest bardzo namolna. Jest pierwszym kotem, jakiego poznałam, z którym mogę sobie pogadać przez telefon

Jak dzwonię, to "zabiera" babci słuchawkę i mraukoli do mnie
Za to Pyś, który w końcu jest zdrowy, przeszedł wczoraj samego siebie. Babcia zostawiła dziewczyny w lecznicy, wróciła do domu i dzwoni, że teraz ma trochę czasu dla siebie i w ogóle. I nagle łamiącym się głosem: "Pyś chyba umiera, jadę do lecznicy". I odłożyła słuchawkę. Chyba nie muszę mówić, co przeżywałam przez cały dzień
A po prostu: Mutanty mają wrażliwe brzusie

Karma nam się pokończyła, dopiero dziś kurier wpadnie, więc koty dostały rybnego CatChowa. I Pysiowi po tym badziewiu wylazł cały odbyt z pokaźnym kawałkiem jelita + wzdęcia i bolący brzuszek, aż zwijał sie po podłodze

Oczywiście nic aż tak groźnego, już jest ok, tyle że wsuwa teraz tylko intenstinala.
Mamy prikaz od wetek by wydać go szybko, nim znów coś wymyśli

Dom poznałyśmy w lecznicowej poczekalni, mają starszego psa z którym często tam bywają. Zakochani są wszyscy z wzajemnością, zwierzaki również. Chyba z żadnym domem nie toczyłyśmy tak długich i częstych rozmów przedadopcyjnych - w końcu jest pożytek z długaśnych kolejek w poczekalni

Myślę że w ten weekend mały brzydal zmieni adres zameldowania
A Rasta już u mnie. Pomysł z późniejszym jej wprowadzeniem do stada mi się udał. Psotka nie zwiewała nawet przez chwilę, tylko łazi za suką jak cień, prychając tylko jak ta wskoczy na JEJ łózko, lub za bardzo zbliży sie do JEJ miseczek. Zero strachu i mnóstwo ciekawości - jestem dobrej myśli
