
.... jeszcze oficjalnej rozmowy nie bylo.....jakos nie umiem sie do tego zabrac...poki szkaradka jest to jest (a zapowiada sie jeszcze dluuuga rekonwalestencja...

chociazby czyszczenie uszu....

) zaraz gdy mam przyjechala chciala zobaczyc kotka jak wyglada.....stanela na srodku pokoju a szkaradka podbiegla do niej i zaczela sie ocierac o lydku......a potem polozyla sie na stopach mamy...mama na to : ty sie tak niepodchlibiaj....
poglaskala ja (pierwszy raz

) i wyszla z pokoju. No i narazie nic nie mowi...mimo ze szkaradka chodzi za mna po calym mieszkaniu...jak domowy NASZ kot

mamie najwyrazniej to nie przeszkadza....nawet to ze kiedy gotowala w kuchni obiad szkaradka wskoczyla na taboret i powiedziala: MIAUUUUUUUUU