Makabra to była w gabinecie
Nie było nadwornego weta, chociaż się ze mną umówił
Jego zastępca dzielnie próbował stanąć na wysokości zadania, ale te próby wykończyły mnie nerowowo
Ramona nie została uśpiona, dostała sedalin. Po 1 dawce wylazła jej trzecia powieka, zaczęła się zachowywać jak trzepnięta, ale nadal łazikowała. I darła się, darła wniebogłosy.
Po 2 dawce wreszcie przcupnęła mi na kolanach, wydawało się, że śpi. Ale poruszona zerwała się na równe nogi i zaczęła znowu krzyczeć.
Na stole była niby miękka, ale jednak wierzgała nadal. I krzyczała.
Jakoś udało się ten odbyt cofnąć i w znieczuleniu miejscowym zaszyć. Ramona nadal się darła.
W pewnym momencie zaczęła się na tym stole trzęść, dygotały jej łapki, drżała cała klatka piersiowa. Wrzeszczała nadal.
Kilkakrotnie pytałam czy to jest reakcja na lek. Kilkakrotnie słyszałam, że nie. Więc zaczęłam się stresować, że coś jest z nią nie tak.
W tym stresie doczekałam na przyjazd TŻ i dojechałam do domu. Ramona od czasu do czasu darła się z tylnego siedzenia.
Rzuciłam się natychmiat do internetu i z miejsca znalazłam informację, że te objawy są normalne po sedalinie
Idę się znieczulić.