Rudzielce szukają domów...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt sty 25, 2008 20:17

Spieszę donieść ,że mały Powolniak wcina aż mu sie uszy trzęsą! Nie prycha,nie syczy,daje się brać na ręce.Będzie dobrze!!!!! :D

moka1

 
Posty: 1903
Od: Nie lut 25, 2007 15:48
Lokalizacja: warszawa

Post » Sob sty 26, 2008 9:27

cudne wieści :D :dance:
Obrazek
Obrazek

cassidy

 
Posty: 11169
Od: Śro paź 25, 2006 13:14
Lokalizacja: Oborniki/Poznań/Chojnice

Post » Sob sty 26, 2008 11:24

Dom docelowy nie zaakceptował imion roboczych, kociaste będą od teraz PIN (dziewczynka) i PUK (chłopiec),niech i tak będzie. :D
Poinformowałam domek docelowy,że będzie problem z odbiorem kotów ode mnie bo dobrowolnie i za darmo nie oddam :wink: :D Niech teraz kombinują jak siłę lub podstępem wydobyć te cuda rude ode mnie :wink: :D
Rano w kuwecie precyzyjnie zakopana koopa sztuk jeden niestety.Miseczki puste.PIN urocza,apetyt ,że ho.ho.PUK boi sie wyraźnie ,goopek jeden,ale nie ucieka w panice w zakamarki tylko zajmuje bezpieczną,strategiczną pozycję już nie w głębi kontenerka a tuż przy jego wejściu.Krzątam się po przedpokoju wolniutko przestawiając różne przedmioty,gadam do siebie ,nad ranem czytałam książkę na głos.Sesja socjalizacyjno-pielęgnacyjna z udziałem ciepłych wacików już za nami.PUK jakby miał zamiar się rozluźnić ,ale jeszcze nie całkiem.W poniedziałek zabieram oboje do weta.PIN zdejmiemy szwy i jak się da zaszczepimy.Udostępnię jej sypialnię izolując od małego choć na chwilę bo myślę ,że wtedy on będzie "łatwiej dostępny"dla mnie.Teraz kiedy ma dla siebie matkę nie potrzebuje moich wacikowych pieszczot.Dobrze kombinuję?

moka1

 
Posty: 1903
Od: Nie lut 25, 2007 15:48
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie sty 27, 2008 11:05

Krok do przodu,dwa do tyłu :(
zwiodły mnie "dobre początki"Było tak obiecująco-mały dziki PUK zaczął sypiać poza kontenerkiem bawić się troszeczkę i nieco rozluźniać na rękach.Zostawiłam otwarte drzwi do sypialni i mam za swoje...Obie gadziny czmychnęły w sypialniany bałagan i ślad po nich zaginął w podłóżkowych czeluściach :( Któreś z nich(albo i oba?) zdążyły w międzyczasie obficie oblać
obie kołdry-na wylot!!!!!na materacu plamsko jak Bajkał
:evil:
Nie chcę brać potforów głodem więc kiciam i kiciam aż do spierzchnięcia warg,ale mają mnie w swoich doopkach bardzo głęboko.Wygląda na to ,że moja sypialnia wzbogaciła się o dwa dzikusy już na wieki. :roll: :strach:

moka1

 
Posty: 1903
Od: Nie lut 25, 2007 15:48
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie sty 27, 2008 11:12

jak ochłoną trochę, to wyjdą... potrzeba im czasu (ale to wiesz :) ) :roll:
Obrazek
Obrazek

cassidy

 
Posty: 11169
Od: Śro paź 25, 2006 13:14
Lokalizacja: Oborniki/Poznań/Chojnice

Post » Pon sty 28, 2008 8:01

Nie wyszły po dobroci. :twisted: Sypialnia wieczorem przypominała front walk.cały podłóżkowy magazyn musiał wywędrować,rewolucja.A potem odbyła sie regularna łapanka z użyciem długorękiego chłopaka mojej córki.(trzeba go będzie wykorzystać w jakiś piwnicznych akcjach bo okazalo sie ,że wyjątkowo skuteczny! :wink: )Pin wychodziła sama na kicianie ,ale oczywiście spodobała jej sie zabawa pt'co mi zrobisz jak mnie złapiesz" i kiedy już myśleliśmy ,że został tylko mały ona smyk! i już znowu gdzieś w kącie.wyraźnie sie nudzi i chetnie pozwiedzała by inne pokoje.mały boidoopek porozwlekał pod całym łóżkiem wstawioną tam na wabia surową wołowinę :twisted: :roll: Mam się ja z tymi rudasami ,oj mam.I to na własna prośbę :evil: Ciekawa jestem co słychać w innych domach,jak postępy w oswajaniu?nadziei mi trzeba trochę bo coś mi mina zrzedła. :(

moka1

 
Posty: 1903
Od: Nie lut 25, 2007 15:48
Lokalizacja: warszawa

Post » Pon sty 28, 2008 9:52

Łoooo. Tego się bałam... Mam niejakie wyrzuty sumienia, bo to za moim pośrednictwem zostałaś obdarowana tym diabelskim nasieniem... Wytrzymasz???

Rudas w DT na ursynowie, opuścił czeluści łazienki i wyszedł na pokoje. Z kocimi rezydentami nie wchodzą sobie w drogę, chociaż ciekawość jest silna. Jeśli chodzi o socjalizację z ludziem, to jeszcze nie ma znaczących postępów.

Około południa będę dzwoniła do Bytomia (czarnuszek i buraska) i do Agi (rudas).

Moja minka też mocno niewyraźna... Wczoraj ktoś wrzucił do ogródka dziecęcego pod moim blokiem 3-miesięczną astkę... Psina ma plecki całe w bliznach... Musiałabyć oseskiem, kiedy spotkała ją krzywda. I co ja mam z nią zrobić???

Fusica

 
Posty: 46
Od: Pt kwi 06, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 28, 2008 10:39

oczywiście ,że wytrzymam!Tak od razu nie przerobię rudego potffffora na skórkę na obolałe lędźwie!Poczekam aż podrośnie :twisted: A grubiutki jest jak baleron :D Po południu jadę z nimi do weta.(w uszach brudnawo i nosek trochę ten mały sapie)Może coś poradzi.kupię tez jakieś wynalazki.Na Feliwaya nie mam kasy ale walerianą mogę sie wysmarować.W domu i tak śmierdzi chwilami jak w słoniarni to co mi tam :wink: :twisted:
Z astką niestety nie pomogę. Już nie wyrabiam z dożycą sąsiadów. :twisted:
Na dogo prężnie działają w tej materii,ale to na pewno wiesz.Malutka jest to ma spore szanse na dom.Trzymam kciuki.Jak tylko będziesz wiedziała co tam słychać w Bytomiu i czy maja jakiś skuteczny patent na te dzikusy :twisted: to daj znać.

moka1

 
Posty: 1903
Od: Nie lut 25, 2007 15:48
Lokalizacja: warszawa

Post » Pon sty 28, 2008 10:52

Niech ci Bozia w ... szczęściu wynagrodzi. A tak wogóle to uważam, że z takich ładnych rudzielców szkoda robić pas na lędźwia. Za ładne mają futerko, powinno być eksponowane. Myślę natomiast, że czapka i rękawiczki, były by w sam raz...

A jeśli chodzi o astkę, to ja tak sobie gadam. Musiałam się poskarżyć na zły los. Zwykłej pociechy potrzebuje...
Jest szczeniorem, więc ma większe szanse, niż dorosłe asty. Niestety mała przejawia agresje lękową wobec innych psów... To zapewne pozostałość po bliznach na pleckach (jak na mój gust są po zębach) i w związku z tym potrzebuje fachowej pomocy. Czekam na odpowiedź z fundacji asta. Może pomogą.

Fusica

 
Posty: 46
Od: Pt kwi 06, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 28, 2008 10:54

Jak miałam u siebie Malwinkę dla mojej mamy.. i jak rodzice po nią przyjechali, to też była jazda, bo pod łóżko wlazła i nie chciała wyjść.. wypcikałam okolicę kocią miętką w sprayu.. i wyszła zaciekawiona i zaczęła wąchać i tarzać się :D
Obrazek
Obrazek

cassidy

 
Posty: 11169
Od: Śro paź 25, 2006 13:14
Lokalizacja: Oborniki/Poznań/Chojnice

Post » Pon sty 28, 2008 11:32

e tam,wiosna idzie ! czapka się nie przyda.Zrobię...tupecik dla męża :D
A tak poważnie-myślę ,że najważniejsze,że mały nie jest az tak przerażony ,żeby popaść w jakąś depresję.Siedzę sobie pod drzwiami tymi od przedpokoju i słyszę jak łobuzuje :wink: Nakryłam go parę razy śpiącego w wielce wyluzowanej pozie na środku przedpokoju(nie zdążyłam z aparatem,ale i na to przyjdzie czas)Myślę ,że jeśli jest choć w połowie tak mądry jak piękny to w końcu połapie sie ,że nic złego mu nie grozi i ,że qrcze nie ma odwrotu ma się oswajać i już bo jak nie.... :twisted: Nie będę mu czytać na głos fajnych książek tylko zacznę...śpiewać! I zobaczy wtedy gadzina ,że nie potrzebnie się stawiał. :wink: Aby do wieczora.Po wizycie u weta wprowadzę jakąś inną strategię.Jeszcze nie wiem jaką,ale coś wymyślę.

moka1

 
Posty: 1903
Od: Nie lut 25, 2007 15:48
Lokalizacja: warszawa

Post » Pon sty 28, 2008 11:45

Jak chcesz to ja wpadnę i pośpiewam... Wtedy klęknie na kolankach i będzie cię błagał o litość.
Rozmawiałam z Wandą z Bytomia. To naprawdę szpenio od kotów, czasem miewa ich 20 na tymczasie.
Czarny nygusik poszedł do domku, bo była gadzina odważna i milutka. Buraska jest jego przeciwieństwem i dlatego Wanda powiedziała, że da jej jeszcze trochę czasu a potem przyzwyczai ją na siłę :twisted:

Fusica

 
Posty: 46
Od: Pt kwi 06, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 28, 2008 19:03

Pin i Puk już po "przeglądzie" u weta.Wszystko gra i buczy. :D

moka1

 
Posty: 1903
Od: Nie lut 25, 2007 15:48
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto sty 29, 2008 8:23

Ufffff.
No kamień z serca mi spadł. Piszesz, że u weta wszystko O.K.... a w domciu ??? :twisted:

Fusica

 
Posty: 46
Od: Pt kwi 06, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 29, 2008 9:49

W domciu na razie bez zmian.Zostawiam uchylone drzwi do przedpokoju i stoję na warcie na wszelki wypadek.Psy pakują ciekawskie paszcze ,ale wyganiam na razie .Chyba zrobię tak,że teraz zamknę całe rezydujące towarzystwo a "gościom"pozwolę pozwiedzać.Kupiłam walerianę tylko nie wiem kogo i co polewać ,żeby było ok.Trochę sie boje ,ze goście zaszyją sie gdzieś w domu i będą pompować gdzie popadnie ,na to "doleją' rezydentki i chałupę trzeba będzie napalmem potraktować. :evil: :roll: Wypije kawę ,policzę do stu i ....raz kozie (kotu? :twisted: ) śmierć.Potem zdam relację.(jak przeżyję :wink: )Czy Wanda mówiła na czym dokładnie polega jej metoda oswajania "na siłę"?

moka1

 
Posty: 1903
Od: Nie lut 25, 2007 15:48
Lokalizacja: warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar i 61 gości