e tam,wiosna idzie ! czapka się nie przyda.Zrobię...tupecik dla męża
A tak poważnie-myślę ,że najważniejsze,że mały nie jest az tak przerażony ,żeby popaść w jakąś depresję.Siedzę sobie pod drzwiami tymi od przedpokoju i słyszę jak łobuzuje

Nakryłam go parę razy śpiącego w wielce wyluzowanej pozie na środku przedpokoju(nie zdążyłam z aparatem,ale i na to przyjdzie czas)Myślę ,że jeśli jest choć w połowie tak mądry jak piękny to w końcu połapie sie ,że nic złego mu nie grozi i ,że qrcze nie ma odwrotu ma się oswajać i już bo jak nie....

Nie będę mu czytać na głos fajnych książek tylko zacznę...śpiewać! I zobaczy wtedy gadzina ,że nie potrzebnie się stawiał.

Aby do wieczora.Po wizycie u weta wprowadzę jakąś inną strategię.Jeszcze nie wiem jaką,ale coś wymyślę.