Koty ks.Twardowskiego - Piękna - bez happy endu...str 12

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 02, 2007 11:31

Agneska, konto juz jest aktywne :)

ciesze sie bardzo, ze Piekna tak szybko znalazla sponsora!

met

 
Posty: 829
Od: Pon sty 17, 2005 16:19
Lokalizacja: wojslawice, gm. KWielka

Post » Pt mar 02, 2007 17:29

met, dzieki za informacje. :lol:
caly dzien siedzialam na spotkaniu, wiec dopiero teraz docieram do netu... zaraz ustalimy szczegoly, dobrze?
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Pt mar 02, 2007 17:58

Wiecie, ciesze sie bardzo, ze chociaz troche moge wspomoc opieke nad Piekna... To jedna z tych historii, przy ktorych gardlo sciska tak bardzo, ze az nie sposob mowic... Najwazniejsze, ze znalazla wreszcie swoje miejsce i swoich ludzi :D
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Pt mar 02, 2007 18:20

ohh... skonczylo sie na tym, ze nie tylko Piekna, ale tez Gremlin znalazl swojego Wirtualnego Opiekuna 8)

Agneska, brak slow, zeby wyrazic wdziecznosc... slicznie dziekujemy!

Amica, mozesz zmienic pierwszy post, juz nie szukamy sponsora ;)

met

 
Posty: 829
Od: Pon sty 17, 2005 16:19
Lokalizacja: wojslawice, gm. KWielka

Post » Pon mar 05, 2007 15:19

Zaraz zmieniam - z przyjemnością.
A ja nabyłam w piątek kolejne opakowanie (3 kg) karmy Trovet HLD. Tak więc na razie możecie nie martwić sie o suche dka Pieknej - na pewno nie zabraknie :wink: Wysle karme pocztą, za jakis czas, razem z kwietniowym numerem KOT-a.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Czw sty 24, 2008 9:12

http://www.forum.nasza-szkapa.idl.pl/vi ... .php?t=257

a tu - dalszy ciąg smutnej historii kotów oddanych pod opiekę fundacji :cry:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=70954

Bardzo chciałabym nadal wierzyć w zapewnienia met, że Piękna dobrze sobie radzi na wolności, że ma co jeść i gdzie spać, ale naprawdę po przeczytaniu relacji casicy zamieszczonej na str. 70 tego wątku, ilustrowanej zdjęciami, nie potrafię już w to wierzyć :cry:
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Czw sty 24, 2008 9:17

:(
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw sty 24, 2008 9:46

Czy Piękna może dobrze sobie radzić na wolności, jeśli ma chorą wątrobę i powinna dostawać leki :( :?:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sty 24, 2008 10:06 Re: Koty ks.Twardowskiego - Piękna - bez happy endu...str 12

Amica pisze:Pamiętacie dramatyczną historię kotów, które zostały w klasztorze po śmierci ks. Jana Twardowskiego? To jest ich wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=38280

Dwa z tych kotów Sfinks i Piekna trafiły do myszy70. Wczoraj w nocy odebrałam wiadomość - mysza70 po tragicznym wydarzeniu, jakie miało miejsce w jej rodzinie w ciągu doby przeniosła się do rodziców na Mazury. Miała w domu (jak sie okazało wynajmowanym) dwa psy (w tym jeden sparalizowany na wózku) oraz pięć kotów (w tym Sfinksa i Piekną). Trzy z kotów zostały zabrane przez zaprzyjaźnioną osobę - na miejscu zostały Sfinks i Piękna. To koty, które mimo blisko roku przebywania w domu myszy70 nie dały się udomowić. Pozostały na pół wolno żyjącymi kotami, Sfinks dal się domownikom dotykać, Piękna - nigdy. Koty zostały same na zewnątrz domu z pełnym dostępem do piwnicy (głównie tam spały), są karmione przez sąsiadkę z domu obok. Za dwa tygodnie mysza70 musi zdać dom i oddac klucze, koty zostana pozbawione miejsca do spania. Mysza70 nie może ich zabrać ze sobą do rodziców (nie zabrała żadnego kota) z powodu sfory psów myśliwskich u rodziców. Nie spałam całą noc i nic nie wymyśliłam. Błagam - pomóżcie! Co można zrobić? Te koty nie przeżyją same pozbawione opieki, nawet gdyby były dokarmiane. Złapanie ich będzie bardzo problematyczne, chociaz z pomoca myszy70 może by sie i udało... Tylko co dalej? Zamknięcie ich w schronisku to gorsze dla nich niż śmierć, to wolne i niezależne zwierzęta. Do adopcji się nie nadają, przynajmniej dla przeciętnych domów. Mogłyby mieszkać np. w stadninie albo dużym gospodarstwie, ale takim gdzie koty są karmione - one nie potrzebują mieszkać w domu, ale muszą mieć bezpieczne i cieple schronienie przed zimne. Poradźcie cos proszę, bo sama nie dam rady.
Postaram sie jak najszybciej podjechać tam gdzie są i zobaczyć jak to wszystko wygląda - mysza70 prosila, żebym podwiozła trochę karmy. Zaraz zrobię aukcję na bazarku, bo w tej chwili nie bardzo mogę sobie pozwolić na jakiekolwiek nieplanowane wydatki.[/b]
Obrazek

met

 
Posty: 829
Od: Pon sty 17, 2005 16:19
Lokalizacja: wojslawice, gm. KWielka

Post » Czw sty 24, 2008 10:07

Amica pisze:W sobotę Piękna pojechała do met. Podróż (ok. 320 km) zniosła nieźle - najpierw miauczała, a potem zmęczyła się i ulożyła z łapkami pod łebkiem. Poplakiwała od czasu do czasu, ale ogólnie było dobrze.

Rozumiem Amico, że to nie Ty wiozłaś Piękną do met?

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw sty 24, 2008 10:24 Re: Koty ks.Twardowskiego - Piękna - bez happy endu...str 12

met pisze:
Amica pisze:Do adopcji się nie nadają, przynajmniej dla przeciętnych domów. Mogłyby mieszkać np. w stadninie albo dużym gospodarstwie[/color], ale takim gdzie koty są karmione - one nie potrzebują mieszkać w domu, ale muszą mieć bezpieczne i cieple schronienie przed zimne.


Pamiętam co napisałam i nie wycofuję się z tego. Uważam, że Pięknej lepiej być kotem zewnetrzynym niz kotem zamkniętym w domu, ale pod warunkiem, że będzie miała co jeść i gdzie spać. W poprzednim domu (tym który ją porzucił) nocowała w piwnicy (suchej i czystej, gdzie koty miały swoje posłanko). Przykro mi, ale po zapoznaniu sie z autoryzowaną przez Ciebie relacją casicy nie uważam, żeby warunki, które mają u Ciebie "koty zewnętrzne" były dobre. Tym bardziej, że psy (w tym Cola, która miała byc zamknieta w kojcu i wyprowadzana jedynie na spacery na smyczy) mają wszędzie dostęp. Ja nadal chcę wierzyć w Twoje zapewnienia co do losu Pieknej, ale wierzyć jest mi coraz trudniej niestety.

pixi65 - kotkę zawoziłam do met osobiście, moje wrażenia z tamtego pobytu są zbieżne z tymi, jakie miała casica odwożąc Fredzia (czyli dobre), potem opierałam się tylko na relacjach met. Wierzyłam we wszystko co mi mówiła aż do czasu gdy pojawiła się sprawa kotów z Łodzi...Od dawna śledzę tamten watek, wstrzymywałam sie jednak z zabraniem głosu, chciałam sobie wszystko przemyśleć i poukładać...
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Czw sty 24, 2008 11:22 Re: Koty ks.Twardowskiego - Piękna - bez happy endu...str 12

Amica pisze:pixi65 - kotkę zawoziłam do met osobiście, moje wrażenia z tamtego pobytu są zbieżne z tymi, jakie miała casica odwożąc Fredzia (czyli dobre), potem opierałam się tylko na relacjach met. Wierzyłam we wszystko co mi mówiła aż do czasu gdy pojawiła się sprawa kotów z Łodzi...Od dawna śledzę tamten watek, wstrzymywałam sie jednak z zabraniem głosu, chciałam sobie wszystko przemyśleć i poukładać...

I uznałaś teraz, że się przyłączysz?
Mnie się GDZIEŚ w międzyczasie obiło o oczy, że Piękna wyszła z domu met na wolność - nigdzie nie zauważyłam Twojego zaniepokojenia tym faktem.
Żeby była jasność powtórzę coś co pisałam już wcześniej- nie twierdzę, że warunki u met są super, że wszystko jest cacy. Uważnie czytam wszystkie relacje i zdaję sobie sprawę, że w fundacji jest bardzo dużo do zrobienia.
Zniesmacza mnie jednak fakt automatycznego przerzucania odpowiedzialności "za całokształt" na met, która zaoferowała miejsce w gospodarstwie. Najpierw dramatyczne apele o miejsce "w stadninie albo gospodarstwie" a potem zaskoczenie, że w takich warunkach trudno raczej upilnować "wolnego i niezależnego"zwierzaka.
Twoim i innych wyborem było czy tę propozycję przyjmiecie. Jeszcze na poprzedniej stronie tego wątku met była Aniołem, powolutku - kamyczek do kamyczka - także dzięki osobom takim jak ja, które nie były u met ale zajmują stanowisko w oparciu o cudze relacje - ten wizerunek zmieni/ł się diametralnie. Jakoś tak łatwiej jest przyłączyć się do kopania...
I nie bardzo rozumiem jaki jest cel Twojej wypowiedzi Amico w odniesieniu do sytuacji Pięknej.
Napisałaś wcześniej "bardzo chciałabym nadal wierzyć w zapewnienia met, że Piękna dobrze sobie radzi na wolności, że ma co jeść i gdzie spać, ale naprawdę po przeczytaniu relacji casicy zamieszczonej na str. 70 tego wątku, ilustrowanej zdjęciami, nie potrafię już w to wierzyć". Czy podzielenie się watpliwościami opartymi o wiarę albo niewiarę w jakikolwiek sposób zmieni los Pięknej?

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw sty 24, 2008 11:42

pixie - nie sposób nie przyznać Ci racji
oddanie kotów met zakładło wiarę że koty bedą miały co jeść i bedą się z tego powodu trzymać obejścia
pewności to jednak nie dawało - takiej jaka daje życie w zamknięciu jakie by ono nie było

za to co oferowała met ja bym jej nie krytykowała - na dodatek kto tam zawiózł koty to widział
tyle że met nie dawała gwarancji że zaginionego czy nie pojawiającego się kota będzie szukać do upadłego - tak jak my szukamy w piwnicach, innych blokach itd ... do skutku
to nie były jej koty które karmiła od małego, wyniańczyła, wykarmiła, wyleczyła i o które walczyłaby długo
to były koty dane jej na przechowanie
te które zostały są i mają się dobrze w pewnym sensie
los tych które nie zostały jest nieznany

trzeba było to brać pod uwagę i nie rozdzierać teraz szat i zalowac decyzji
o wiele łatwiej miec zal tylko do siebie niz wybaczyc to komus innemu
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw sty 24, 2008 12:25

wszyscy (ktorzy sa ze mna w kontakcie lub odwiedzili moje gospodarstwo) znaja realia tego miejsca. nawet gdybym bardzo chciala, to nie jestem w stanie szukac wolnozyjacych kotow. inna sprawa, ze skoro ktos decyduje sie dac zwierzeciu wolnosc, to niech bedzie konsekwentny. po wydarzeniach sprzed 1,5 roku - kiedy czesc mojego kociego stada wyemigrowala z domu (kotow bylo sporo, nie wszystkie miedzy soba sie zgadzaly, drzwi od domu byly zawsze otwarte - doslownie otwarte, podparte duzym kamieniem, - 24h, 7 dni w tygodniu... dla kotow. oprocz podstawowego stada stolowaly sie u mnie okoliczne koty) - postanowilam, ze ogranicze swobode moich kotow. dostaly do dyspozycji pokoj, pozniej udalo sie zbudowac niewielka woliere. koty, ktore byly ze mna 'od zawsze' zgodzily sie na takie rozwiazanie. inaczej jednak bylo z dziczkami... czesto po sterylizacji musialam je wypuszczac, poniewaz robily sobie krzywde w zamknieciu. niektore sie oswajaly, owszem, ale nie jest to regula. czasem trzeba wybrac pomiedzy naszym spokojem sumienia a szczesciem kota.

koty maja wystawiane jedzenie. jedzenie znika. koty widuje. rozne koty. czasem tylko ogon czy zarys uciekajacej sylwetki. to sa koty dzikie. one nie zycza sobie mojej obecnosci w ich zyciu. ja to szanuje.

nie trafiaja do mnie koty, kore maja szanse na cokolwiek... przyjezdzaja tu koty, psy, konie, dla ktorych nie ma alternatywy. sa to zwierzeta ze zwichrowana psychika, czasem niedozywione. u mnie normalnych zwierzat nie ma. uwazam, ze dlatego tez nie mozna tego miejsca oceniac tak, jak hotelik, dom tymczasowy, schronisko... to jest zupelnie inny twor i jestem przekonana, ze wszyscy zdajemy sobie z tego sprawe, tylko czasami wolimy udawac, ze jest inaczej. bardziej do gospodarstwa pasuja okreslenia typu hospicjum, dom wariatow (tak, tak, choroby psychiczne u naszych mieszkancow nader czesto wystepuja), 'ostatnia deska ratunku'. czasem trzeba podjac decyzje o zwroceniu zwierzecia naturze, czasem trzeba zdecydowac o eutanazji. to jest takie miejsce... troche poza rzeczywistoscia.

jest jedzenie i jest weterynarz...
jest tez duzo milosci i widze, ze one to czuja.
nie zawsze wystarcza na cos kasy, nie zawsze wystarcza czasu, ale zawsze jest pelna miska!

mysle, ze wszystkie nieporozumienia wynikaja z niewlasciwego traktowania tego miejsca. zlotych klatek, rzedow kojcow tutaj nikt nie znajdzie... to jest inne miejsce.

z Amica bylam w kontakcie po ucieczce Pieknej. wyszla wtedy tez czesc moich kotow. ale one oswojone, choc zachlysnely sie wolnoscia, w koncu stwierdzily, ze pora wracac do domu. Piekna - kiedy jeszcze byla w domu - plakala. plakala dniami i nocami. rozpaczliwe mialczenie przeszywalo do szpiku kosci. slyszeliscie taki krzyk smutku? ja slyszalam... nie chce nigdy wiecej tego doznac! nie chce sila zwierzat zniewalac. sa takie, ktore bardzo chetnie przyjmuja 'nasze zasady gry', ale inne nie poddadza sie niewoli i juz. wracajac do naszych rozmow... byly liczne i dlugie. dyskutowalysmy, wymienialysmy argumenty 'za' i 'przeciw' az doszlysmy do wniosku, ze Piekna powinna zostac wolna. tak, to Amica kilkakrotnie powtorzyla, zeby zostawic koteczke w spokoju...

odkad zaczelam zajmowac sie trudnymi przypadkami (ze strony psychicznej) zwierzat niechcianych, poznalam wiele, wiele dziwnych zachowan kocich, psich, konskich. nie bede ukrywala, ze najwiekszym wyzwaniem byly dla mnie na poczatku konie - od zawsze pracowalam z konmi narowistymi. jednak z pojawieniem sie pierwszego kota w stajni, zakochalam sie w tych stworzeniach bez pamieci... ale staram sie je kochac miloscia kocia, to jest moj najwiekszy grzech, do ktorego sie przyznaje i nie zamierzam sie poprawic, przykro mi.
Obrazek

met

 
Posty: 829
Od: Pon sty 17, 2005 16:19
Lokalizacja: wojslawice, gm. KWielka

Post » Czw sty 24, 2008 12:43

met, ale czy psy u Ciebie są zagrozeniem dla kotów?
czy z tego powodu koty mogly sie gdzies przeniesc lub czuja sie zagrozone?
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Agnieszka- i 727 gości