tymczasy u czia i jej zmagania. zdj. 11 str!?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 17, 2007 9:14

Witajcie, tak jak Marta mówi, odbieram tylko w pracy.
Ilona, odebrałam i odpisałam, przykro mi, Saszeńka wymaga stałego leczenia i do końca nie mam pewności jak długo jeszcze będzie wymagała leczenia i jak długo będzie żyła? Gdybym się zdecydowała na test w Labolinie za 170 zł może bym wiedziałą, ale na dziś atkich pieniędzy nie mam.
Ona dziś czuje się dobrze, ale nie wiem co będzie jutro, za tydzień, miesiąc. Po tym co przeszłam z Pigi- Azu nie wydam już kota po takich przejściach do nowego domu. tak więc Saszeńka zostaje u nas na stałe, a przynajmniej do wiosny, aż nie wyrośnie, wysterylizuje się :wink: itd.

Garfield i Grafi czują się lepiej, bo obydwoje smarkali, ale tabletki rozrobione ze śmietanką i masłem zrobiły swoje. Kociaki zjadły i są zdrowsze.
Jedzą nam z ręki. Podbiegają biorą jedzenie z ręki i zjadają nie uciekając. Grafi jest już na tyle odważna, że przybiega jak jemy kolację siada przy naszych nogach i czeka, patrząc na nas. Niestety nie można ich pogłaskać, tego jeszcze się boją. tak więc pora karmienia to jedyny przywilej i moment żeby się zbliżyły do człowieka.

Kicia i Batman wczoraj skończyły zastrzyki.
Uwaga, od dziś nie ma zastrzyków, leków, itd, co Wy na to?
Pierwszy dzień bez kuracji u wszystkich kotów, tylko Saszeńka witaminki, żeby tylko nie zapeszyć :twisted:

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Pon gru 17, 2007 9:34

Oczywiście rozumiem. Przykro mi, bo sama wiem ile kosztowalo mnie leczenie mojego kota! Będę szukać dalej.
Życzę zdrowia, wytrwałości i sponsora dla każdego kociaka!!
Ilona

IlonaW

 
Posty: 2
Od: Sob gru 15, 2007 20:47
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon gru 17, 2007 16:57

To trzymamy kciuki za bez lekowe kicie.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Wto gru 18, 2007 10:07

Dzikusy jedzą z ręki?! :dance2: Kotki bez leków! :ok: Sasza wraca do zdrowia! :D Agnieszka jesteś ich :aniolek: Podziwiam Twoje wielkie serce i wytrwałość :1luvu: Jeszcze tylko domków trzeba. :s5:
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 18, 2007 14:05

Agnieszka, przed chwilą pierwszy raz przeczytałam ostatni post z zamkniętego wątku o dzikuskach. Muszę więc wyjaśnić, dlaczego zamknęłam tamten wątek - Ty i iwonna założyłyście dzikuskom nowe wątki i już tam opisywałyście ich dalsze historie, nie było więc sensu podtrzymywać tego wątku, żeby tu i tu opisywać to samo, a i tak był już rzadko odwiedzany - tak mi się przynajmniej wydawało.

Nie miałaś wsparcia z mojej strony i masz żal, to jasne. Ale Agnieszko, w trudnej sytuacji tak jak Ty (może nie dokładnie z takich samych powodów) jest wielu ludzi. Nagle wali się cały świat, sama dobrze wiesz jak to jest. W momencie, kiedy wszystko wydaje się bez sensu, kiedy samemu nie wierzy się w żadne pocieszenia, które otrzymuje się od znajomych, próbować wesprzeć Cię psychicznie, choćby nawet tylko powiedzieć "będzie dobrze, nie martw się"- z mojej strony byłoby to nie szczere. Czytałam Twoje posty, przeżywałam razem z Tobą choroby Twoich kotów, odejście Allegry, to czy nie zachorują dzikuski. Chciałam Ci coś napisać, ale nie wiedziałam co. Kompletna pustka,więc nie pisałam.
Cały czas jednak podziwiam to co robisz - dzikuski jedzą z ręki, Sasza zdrowieje, na zdjęciach koty wszystkie w zgodzie, ładnie wyglądają. Jeśli to, że zamknęłam tamten wątek i to co pisałam sprawiło Ci przykrość, to przepraszam. Właśnie Ty zwiększyłaś ich szanse na adopcje. BARDZO CI DZIĘKUJĘ. A że pojawiły się choroby, to przecież niczyja wina. Nie zostawisz chorego kota bez pomocy, tylko dlatego, że masz w domu zdrowe. Okazało się, że choroby są i groźne i zakaźne, więc to oczywiste, że trzeba wstrzymać wydawanie kotów do nowych domów, bo nie wiadomo czy lada moment i one nie zachorują, i żeby tych chorób nie rozprzestrzeniać. Tak sobie to wyobrażam, ale moge się mylić. Tamten wątek podsumowałam bardzo skrótowo, tylko dlatego, żeby wyjaśnić dlaczego go zamykam, bo to co aktualnie się z nimi dzieje już od dawna jest przecież opisywane na Twoim wątku. Jak mogę mieć wobec Ciebie złe intencje, zwłaszcza po tym, jak czytam, że dzikuski wychodzą sobie na dwór i same wracają do domu!!! O tym można było tylko marzyć, a Tobie się to udało. Zaufały Ci - to jest najważniejsze i najlepiej świadczy o Tobie! Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję!
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 02, 2008 8:26

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku 2008!

Marta, wszystko jest ok, to były emocje tamtych dni.

Kociaki rosną, rozrabiają. Znaczą teren, a nawet co niektórzy chyba rujkują :oops:

W piątek mam umówione sterylki dzikusków. Koteczki- Grafi i Gerda już podbiegają z większą ufnością do mnie, nawet z daleka chcą się o mnie otrzeć, śmiesznie to wygląda, takie wyginanie grzbietu na odległość. Czarna szylkrecia, która na początku była zwiadowcą, potem zrobiła się najbardziej nieśmiała i ostatnia w szeregu, teraz przy karmieniu podchodzi pod rękę i daje się pogłaskać. Są to chwile, bo potem szybko zmyka, ale te chwile bardzo cieszą.
Najbardziej nieufny jest Garfield, niestety po tych wszystkich łapankach nie ufa już tak człowiekowi i nie daje się podejść.
Dlatego poprosiłam i dostałam dla nich tabletki na sen, podam je przed złapaniem ich do transporterka, przed zabiegiem, żeby zasnęły i nie byy świadome, że to ja znów im coś chcę zrobić. Potem odbiorę zaspane i ułożę w domu na posłaniu. Przy okazji zaszczepię, odrobaczę i odpchlę kroplami.

Po niedzieli Mery i Batman- tak więc czeka mnie wydatek 5 sterylek!

Saszeńka ma się dobrze, apetyt dopisuje, zaokrągliła brzuszek, bawi się z mluchami Zuzą i Miau.

Jedynie Kicia- mama tygrysków znów kicha i oko łzawi. 7- 10 dni temu skończyła antybiotyk i znów smarcze? Może jej podać Zilexis?
Czy to możliwe żeby ogrzewanie podłogowe w domu miało wpływ na te częste przeziębienia kotów?

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Czw sty 03, 2008 15:03

Czia, jesteś Aniołem i kropka :)

Podziwiam i kciuki trzymam za Was.
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Pt sty 11, 2008 12:27

trzy dzikuski są po zabiegu kastarcji i sterylizacji, szczepieniach, odrobaczaniu, itd. Koszt 470,00 zł.

Czują się dobrze, już na drugi dzień poszły w długą, spały na strychu i przyszły dopiero na kolację, następnego dnia.
Czarna, Gerda, przy śniadaniu mnie wita, pozwala się pogłaskać i ociera się o nogi, po sterylce rano, chyba była jeszcze tak zaspana, że nawet ją miziałam pod brodą.
Grafi, niebieska, przed sterylką podchodziłą już nawet do talerza i próbowała ukraść mi z kanapki wędlinę, teraz znów jest nieufna, ale już nie w takim stopniu, przychodzi patrzy mi w oczy i prosi o smakołyk, który bierze z ręki.
Garfield, najbardziej nieufny, pomimo leków nasennych musiałąm go niestety łapać i na siłę wsadzać do transporterka, więc mnie nie lubi, za dużo razy mu krzywdę zrobiłam.

Zdjęcia kociaków są na kociarni, w wątku: "lubuskie kociaki..."

Dostałam dziś talony z TOZ- u dla Batmana i Mery, więc zaraz dzwonię i się umawiam.
Sasza i jesze ktoraś z kotek mają szansę na dobry dom w Niemczech, razem do jednego, więc będzie im raźniej i chyba się zdecyduję oddać wtedy Saszeńkę, choć z ciężkim sercem. Lekarz mówi, że jest gotowa.
Wcześniej też ją wysterylizuję, po niedzieli, już prywatnie.

Zakupiłam Feliway, żeby zlikwidować znaczenie terenu i.....
jak tylko włożyłam do kontaktu, podszedł mój Mruczuś, rezydent, powąchał i zlał sie na blat kuchenny :twisted:
Dobrze, że miałam ręczniki kuchenne pod ręką i mu podłożyłam, te feromony tak go odprężyły, że przyjemnie mu się zrobiło :cry:
Na szczęście po kilku dniach stwierdzam, że na razie nie zauważyłam nowych śladów znakowania :wink:
Chyba coś w tym jest bo koty nie chcą na dwór wychodzić tylko porozkładane leżą na podłodze. W całym domu są trzy takie atomizery. :P

Zapraszam na kociarnię.

Obrazek

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Pt sty 11, 2008 12:56

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Czw sty 17, 2008 7:49

niestety dalej jest znaczenie, co prawda w mniejszych ilościach, ale jest.

Dziś na zabiegi o 10.00 jadą Batman i Mery- TOZ dał talony, tak więc będzie lżej.

Zuzia ma domek, co prawda dopiero popjedzie na ferię, bo wcześniej nie dam rady zawieźć, ale mam nadzieję, że się nie rozmyślą i juz niedługo Zuzia będzie szczecinianką.

Sasza i Mery miały jechać do Niemiec, ale domek się rozmyślił, to znaczy przygarnął inne kociaki, też w potrzebie, szkoda, ale z drugiej strony dobrze, że tamte maleństwa już nie marzną.

Wacik chyba przechodzi jakąś depresję, nie ma humoru, więcej śpi, co jest u niego rzadkością, mniej je, no i drży na ciele, ale tak poza tym nic więcej mu nie jest. Dziwne.

Dzikuski się rozbrykały, Grafi już coraz śmielej mnie zaczepia, szczególnie jak widzi, że szykuję kanapki dzieciom lub otwieram lodówkę.
Garfield nieufnie, ciągle odwraca się za siebie i sprawdza czy go nie łapię!
Gerda tylko rano jest szczodra do głaskania i miziania potem wraca natura dzikuski.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Pt sty 18, 2008 14:14

Mery i Batman po zabiegu. Czują się dobrze i brykają juz dziś.

Pozostałe kociaki bez zmian. Apetyty dopisują, humory też.

Sasza nawet tak się rozwydrzyła, że psa ustawia. Ten wielki, bo to owczarek francuski, ona mała, ale wskakuje na blat lub gdziekolwiek wyżej i pac go łapką, normalnie tygrysica. Zaczepia i ucieka.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Pon sty 21, 2008 13:14

Kotki hop po domki!
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 23, 2008 8:29

kociaki mają się dobrze, Zuzię szykujemy do drogi, w sobotę wyjeżdża, dzikuski coraz bardziej przypominają domowe koty, aczkolwiek nigdy nie będą to koty nakolankowe.
jeśli ktoś ma ocjotę lub szuka kociaka indywidualistę, z możliwością swobodnego wychodzenia do ogrodu przy domku i nie lubiącego kolanek, to właśnie takie są kolorowe kociaki z Warszawy.

Nie wiem czy składnie piszę, ale jestem wykończona i nie myślę, od soboty mam nowy nabytek, psiego noworodka znalezionego w śmietniku.
Tak więc od soboty karmienie co 2 godziny, dzień i noc, masowanie brzuszka, grzanie termoforem. W dzień zabieram go do pracy i też robię przerwy na karmienie.

Sterylkę Saszy odłożyłam na później, bo nie dałam rady zostawić malucha. To sunia. Mieści się w dłoni.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Śro sty 23, 2008 21:01

Czi powodzenia w odkarmianiu psiaka.
Wiem co to za ciężka praca.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pon sty 28, 2008 18:01

I jak się czuje szczeniaczek?
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: raiya i 62 gości