Wima pisze:O Boszzz, doczekał się

. Ossett, chyba się upijemy z radości.
No teraz, można by już się upić!
Wczoraj odwiozłam Kocurro do Kościana i teraz już jest w Swoim Domu ze Swoim Człowiekiem i koteczką Zuzią. Kocurro na pewno jest przekonany, że warto było tak długo na ten dom czekać.
Kocurro zachowywał się podczas podróży tak jakby jazda pociągiem nie była niczym nowym dla niego. Jego klatka stała na stoliku pod oknem, a on cały czas bardzo zrelaksowany wygodnie sobie lezał i oglądał widoki za oknem oraz obserwował współpasażerów.
Szybko zwiedził mieszkanie (tylko przez pierwszych kilkanaście minut trochę się czaił i skradał, a potem już paradował z podniesionym ogonem).
Ocierał sie o sprzęty zostawiając swój zapach -widać, że mu sie dom spodobał.
Odnalazł kuwetę w kuchni ( a miał przygotowana w pokoju...) i bardzo porządnie tam co trzeba zakopał.
Koteczka Zuzia (malutka, śliczna i delikatna -biała w czarne łatki)-prawdziwa laleczka- przywitała go z ciekawościa i bez wrogości (parę ostrzegawczych syknięć gdy za blisko sie zblizył aby ja obwąchać.).
Obserwowala go uważnie jak załatwiał sie do jej kuwety, ale nie protestowała.
Pilismy sobie z panem Markiem herbatę i od czasu do czasu pojawiał się na widoku jeden kot, a zaraz za nim drugi. Razem sobie gdzieś chodziły po mieszkaniu. Na pewno sie zaprzyjaźnią. Kocurro wyraźnie spodobał się Zuzi ( no a panu Markowi spodobał się od pierwszego wejrzenia w Internecie- może dlatego, że kot korego miał we wczesnym dzieciństwie był czarny -widziałam zdjecie!). Zuzia nie będzie sie juz nudzić sama, gdy p. Marek przebywa na uczelni.
Pod koniec mojej wizyty Kocurro juz przychodził na głaskanie najpierw do mnie i a potem do pana Marka.
Dzisiaj dostałam e-mail; Kocurro już całkiem zaaklimatyzowany, radosny, skłonny do pieszczot i zabawy, bawił sie do 23. Zuzia trochę jeszcze spięta -ale zdaniem p. Marka są dobrze dobrani. I ja jestem pewna ,że urokowi Kocurra i ona się nie oprze.