Oczywiście, że nie oddam Dyźki do schroniska. Gdyby to było takie proste to nie pisałabym tu tego wątku. Sama próbuję się przekonać, że potrafię się zdystansować i poradzić sobie z tym co muszę zrobić. Szukam rozwiązania, kochającego domku dla koteczki, która przeszła piekło i zdążyła już o nim zapomnieć. Jutro rano zamieszczę ogłoszenia tam, gdzie tylko będę mogła. Naprawdę zależy mi na tym, żeby Dyzia miała się do kogo przytulić tak jak teraz. Piszę a ona leży sobie w zgięciu mojego ramienia. To musi być domek, który kocha koty, tak jak już pisałam - najlepiej z innym kotkiem, ale niekoniecznie. Mała uwielbia się bawić i jest bardzo żywym kotem. Dużo śpi i wygrzewa się nieopodal kaloryfera, ale gdy już się rozbudzi lubi trochę powariować. Wzorowo załatwia się do kuwetki, przyzwyczaiła tez sie szybko do nowego mieszkania po przeprowadzce. Potrzebuje tylko trochę czasu, żeby komuś zaufać i przekonać się, że nie ma wobec niej wrogich zamiarów. Nie ma w sobie tez za grosz agresji, nigdy nikogo nie ugryzła ani złośliwie nie podrapała. Lubi korzystać z drapaczka oraz biegać za piłką. Podczas mojej nieobecności w domu - nie rozrabia, chociaż przypuszczam, że bardzo się nudzi, gdyż ja wracam do domu bardzo późno. Strasznie dużo mnie nerwów ta decyzja kosztuje, ale naprawdę - nie mam innego wyjścia

Dyzia bardzo mało je i jest tez drobniutkim kotem, ale nie jest absolutnie chora. Ot, taki niejadeczek. Lubi w zasadzie wszystko - i suche chrupaki i saszetki. Jest tez z charakteru ogromną indywidualistka - na nic latanie za nią w celu pogłaskania. Przychodzi, gdy ma ochotę i wtedy wtula sie całym swoim ciałkiem mrucząc jak traktorek. Czasem śpi ze mną w łóżku przytulona do szyi, a czasem w najdalszym kącie pokoju. Lubi chować sie pod kocem oraz we wszelkiego rodzaju skryjówkach, gdzie ma daszek nad głową. Gdy wracam do domu, przez godzinkę łazi za mną krok w krok : do kuchni, łazienki itd. Jest wrażliwym, kochanym, charakternym kotem. Jejku, to naprawde bardzo trudne

(((((((
A to Dyzia krótko po tym jak do mnie trafiła:
Ślicznie wyrosła, prawda?
