Przyznam się ze wstydem, że zapomniałam o odrobaczeniu. Pójdę jutro do vetki po tabletki. Szylkrecia siedzi teraz w dużym pokoju, spokojna jest, stonowana. Ale wzięta na ręce mruczy, kiedy się ją głaszcze także.
powoli zaczynam się denerwować , bo jak nikt sie nie zgłosi, to kicia trafi do mnie do domu - nie wiem jak to wtedy będzie za nic na świecie nie wyrzuce jej ponownie na ulice!
aż mi sie ryczec chce
ona taka biedna była - podobno rodziła co pare mięcięcy kocięta, sama jeden miot zabrałam jej i wydałam;
potem nagle zniknęła, pojawiła sie znowu, i znów jej nie było, a jak ujrzałam - to ciepło na sercu mi się zrobiło, że ja uratujemy, że dzieci więcej rodzić nie będzie !!!
bardzo prosimy o domek dla koteczki - tak wiele w życie zaznała złego ona tak czeka na ciepły kocjający dom