Tak więc Panie przyjechały z miasta i były w szoku bo błoto, a w domku bałagan. Zostałam natychmiast surowo i krytycznie oceniona i czułam się jak ostatnia łazęga. Widziałam też, że nie bardzo chcą zostawić dzikie stworzenia. Dzięki temu wydarzeniu już nigdy nie pozwolę sobie na adopcję jakiegokolwiek zwierzątka oraz na to, aby kobiety z miasta przyjeżdżały tu zanim skończę remont, aby udowodnić, że jestem normalna musiałam Panie zaprosić do domu gdzie jest czysto i ciepło. I wszystko to czułam od pierwszej chwili kiedy się spotkałyśmy, a potem uzyskałam słowne potwierdzenie.
A oto mój straszliwy dom i podjazd, droga bez chodnika

A tu na końcu ogrodu domek, który docelowo będzie domkiem dla psiaków, w tej chwili czeka na dokończenie remontu. W tym domku umieściłam chwilowo kociaki z adopcji.

A oto moje kociaki prywatne. Czarny zakupiony za 1 zł na rynku od dzieciaków - wywleczony z piwnicy, szaraczka zabrana z gospodarstwa gdzie miałaby zapewne co chwilę młode i ogromny tygrys ze schroniska - podobno dość leciwy bo 9-10 letni. Tak sobie leniwie drzemią każdego dnia.

A tu zbliżenia coniektórych stworków
Oto Misia w swojej ulubionej pozycji, jak tylko ktoś siada do komputera, ona wskakuje na kolana i łapki opiera jak widać i tak drzemie

A tu Odi - wielki kocur ze schroniska, jest niesamowity




Ostatnie zdjęcie to stary kocur wybawiający się ze szczeniaczkiem, którego zabraliśmy sąsiadom, ponieważ jest to suczka i nikt jej nie chciał, chciano ją zabić jak podrosła.
A oto jeden z kiciusiów, którego mi przywieziono. Wczoraj udało mi się go zabrać do domu, jest tak przerażony, że szok. Spał dziś w szufladzie:-), a wieczorem wlazł do kominka, uznał, że to bezpieczne miejsce.


A tu jeszcze jakieś moje zwierzątka, tu sunia podrabiany wilk zabrana jako szczenię z ulicy - była wyrzucona dwa lata temu jako szczenię - w tę bardzo zimną zimę.


W sumie mam 4 psy i 5 kotów w tym dwa dzikie jak nie wiem co, mam nadzieję, że te dzikuski się oswoją - jeden jest już na dobrej drodze.