Dziękuję...
Mój TŻ też dziękuje, jemu jest gorzej, bo to był JEGO kotek. Mówił do niego: Jak się masz, Kristofku?
Wet, który Krzysia wyciągnął z ostatniego załamania, bardzo dziś się zszokował tym, że koniec...
Ale:
przywieźliśmy dziś do nas Bellę i Amigo, którzy byli u nas ok 4 miesiące temu na dt, a gdy okazało się, ze jest u nas p, czym prędzej zostali odwiezieni z powrotem do lecznicy (wtedy był jeszcze drugi syneczek Belli, czarny Don Pedro, ale on znalazł dobry domek już

).
Amigo był dziś kastrowany, więc ma full wrażeń w jednym dniu.
Jak go zobaczyłam w lecznicy dziś, serce mi zabiło żwawiej i... love at first sight!!! Cudny jest, cudny!!
Tak wyrósł, a był malutki jak pchełka dosłownie.
Cała ta rodzinka jest cudna i kochana. Uratowana przez Jolę K z żywieckiego schronu, leczona z koszmarnego kk w Bielsku w lecznicy, potem u nas, potem z powrotem w lecznicy, u znajomej Joli awaryjnie, wreszcie u Joli, potem na chwilę w domku, który ich nie chciał i wrócili do Joli. Teraz Jola wyjeżdża i znów są u mnie.
Mam nadzieję, że będzie im tu dobrze.