Witam po długiej nieobecności.
Przeczytałam - za Hestię więc nadal kciuki trzymam. Bo myślałam, że już masz spokój i że wygnańcy wrócili. Ech - nadzieja umiera ostatnia.
U nas w pażdzierniku 2007 była I wystawa kotów rasowych. Nie byłam niestety, bo nie mogłam z domu się akurat ruszyć, ale z opowieści różnych znajomych słyszałam, że "taka sobie", że liczyli na coś więcej. Czyżby cywilizacja do nas jeszcze nie dotarła?





nie wyobrażam sobie... 






