Ojeje. Obiecuję, kochane cioteczki, że zdjecia będą, bo tanita niestrudzenie cyka aparatem jej taty, co nam kochany pożyczył, ale literalnie nie mamy kiedy wrzucić i obrobić. Wczoraj bardzo ważna wizyta cały wieczór, padłyśmy potem z emocji (vide wątek PMSowy) i tak jakoś codziennie nie ma czasu

.
Nam się wydaje, że dzieciaki się nie zmieniają, ale one rosną, tyją, nawet Deminio

.
Biegają sobie jak wariaty po mieszkaniu wieczorami, ja się tylko zastanawiam, o ile to była dobra decyzja, żeby je wypuścić - fakt, nie cisną się w łazience, mają nas na widoku - ale na większej przestrzeni trochę się dziczą

. Staramy się poświęcać im jak najwięcej czasu, ale np. Demiś jest bardzo oporny, teraz już zupełnie z rąk ucieka, choć zabiegi lecznicze to już wyłącznie kropelki i beta glukan, a staramy się je jak najczęściej brać na ręce do głaskania. Wacio też ma zrywy niepodległościowe, tylko Ku-Fighters nie ma żadnego problemu

. Bardzo byśmy chciały nie popełnić z nimi jakiegoś błędu wychowawczego, a ja mam dziwne poczucie, ze jakiś jednak popełniłyśmy
Dziś postaram się namierzyć dr Niziołka, chyba że ktoś już namiary ma, to bardzo proszę o PW do tanity...
NDW (Nowemu Domkowi Władzia) ogromnie dziękujemy za podarek karmowy
