Dziś było nieco spokojniej. Gaja buczała i syczała tylko dlatego, że Leon postanowił za nią pójść. Za to wcześniej jak siedziałam i głaskałam Leona (i znowu się tarzał i wywalał brzuchola

) to Gaja nawet sama postanowiła przyjść zobaczyć Leona z bliska. A że Leon udawał, że jej nie widzi... Gaja była spokojna.
Tylko Horacy się chowa ciągle pod krzesłem. I długo, długo nie chce wyjść. Zastanawiam sie co się stało miedzy chłopakami. Mieliśmy noski, jeden drugiego witał i nagle Leon pogonił Horacego. Horacy syczał i buczał schowany pod krzesłem, krążący Leon pacał łapką. I na następny dzień mieliśmy powtórkę, z tym, ze Horacy nie wytrzymał napięcia i dał dyla do pokoju. A Leon za nim. Zawrócili i Horacy znów się schował pod krzesło. A Leon już dosyć poważnie zaczął Horacego pacać łapką. Tym razem ja nie wytrzymałam i użyłam spryskiwacza. Chyba udało mi się ostudzić gorące głowy, bo wygląda na to, że Leon odpuścił Horacemu (oby nie chwilowo).
Zastanawiam się nad rozpyleniem feliwaya w pokoju. Ale chyba z tym na razie poczekam, aż do momentu wyadoptowania Gai, bo Horacy po feliwayu sie zachowuje tak, jakby mu w cudowny sposób klejnoty koronne odrosły
Właśnie się okazało, że Leon ma rozwolnienie

Wcześniejszy dzisiejszy kupol był normalny. Heh, mam nadzieję, że to tylko skutek zmiany chrupek z whiskasa na boscha i mu szybko przejdzie

Bo wczoraj jadł tylko chrupki boscha. Dziś chrupki były beee i zjadł dopiero musu z whiskasa. Dobrze, że zakupiłam lepsze jedzenie i będę mogła go powoli przestawiać.
Mam nadzieję, że czuje sie ogólnie dobrze, no bo skoro jadł?? Chociaż jakiś osowiały mi się wydał

A właśnie propos jedzenia. Leon dziwnie je. Raczej "zasysa" niż gryzie. Czyżby zęby??? No i kłapie szczęką
