No ale skąd mogłam wiedzieć, ze Śnieżynka ma swój wątek? Ja ją znam ze strony adopcje.org....
W sumie działo się niewiele, ale co nieco mogę napisać.
Podróż ok, biała kluseczka w ogóle się nie przejęła zmianą Dużych ani podróżą, mruczała w transporterze i rozwalała na strzępy kawałek chodniczka, potem się nim przykryła. Od czasu do czasu urządzała sesje miauczące zeby się z nią bawić. A głośna to być potrafi

Początkowo miałam ją wyjąć z transporterka, ale jechał z nami jeszcze inny mały kociak i on był bardziej zestresowany, więc trzeba było się nim zająć. Kluseczka sama sobie świetnie radziła.
Jest u mnie w klatce z powodu kwarantanny - moja rezydentka skończyła właśnie leczenie i wydawało się, że jest ok, a w niedzielę godzinę po moim powrocie znowu wymioty i biegunka, i szybko wet..... Jak na razie jest ok, tylko że musze ją szprycować antybiolem i innymi świństwami.
Snieżynka włącza motor jak tylko podejdę do klatki. W nocy nie daje mi spać i miauczy domagając się głaskania... To samo w ciągu dnia, a zwłasza, jak wchodzę do pokoju.... wczoraj tak się wydarła przy głaskaniu, że aż się przestraszyłam czy nic jej nie boli... mega pieszczoch

Fantastycznie bawi się 2 myszami - próbowałam uchwycić to na zdjęciach, ale nie dałam rady.... Je bez opamiętania - oczywiście tylko mokrą karmę, jak na razie Convalescenca, Zupki z Animody i Schesira mniam:))) To tak na dobry początek, bo nie dam rady finansowo przy takim apetycie - ona potrafi naraz zjeść 2 dzienne porcje..... I robi ogromne qupale, też conajmniej 2 razy dziennie, no i wielki bałagan w klatce - wodę zmieniam co 2 godziny, uff....
W poniedziałek byliśmy u wetów - zrobiłam test na białaczkę - ujemny
Śnieżynka nie ma niebieskich oczu, tylko zielone, zatem jej głuchota nie jest chyba uwarunkowana genetycznie. Ale przewody słuchowe ma w porządku, nie wiadomo, czemu nie słyszy i chyba nie będę mogla jej pomóc, bo dowiedziałam się, że w Polsce nie ma wetów którzy by się specjalizowali w leczeniu słuchu u kotów

Z nóżką chyba też już nic nie zrobimy - jeśli rzeczywiście jej to nie boli nie ma co męczyć kota zabiegami, ale jeszcze zobaczymy, na razie nawet nie wiem jak biega, bo jest w klatce:(
Pół czarnego noska które miała jak ją odbierałam w Kielcach odpadło, teraz ma tylko czarną jedną dziurkę. Weci mówili, że to jest wydzielina i że czasami mają to rude koty. Nie jest szkodliwe i zarażliwe, ale jak ktoś wie jak się tego skutecznie pozbyć to proszę o radę. Jak nie da się nic z tym zrobić, trudno, będzie brudny nosek...
W drodze powrotnej od weta miałam Sajgon, bo Śnieżynka chciała rozwalic transporter i darła się w niebogłosy, druga kotka też się darła i wchodziła mi na głowę. Kierowca taksówki był w szoku

tak na wszelki wypadek zapytałam, czy nie chce przypadkiem wziąść jednego kota

i chyba się jeszcze bardziej przestraszył. A biała jak się okazało bardzo chciała sioo i qupala, i dlatego tak się darła - bo była to pierwsza rzecz, jaką uczyniła po powrocie do klatki.....
Moja na początku syczała na transporterek z Śnieżynką, ale wczoraj odkryła jak wskoczyć na szafkę z klatką i chyba wstępne zapoznanie się mamy za sobą... na razie dosięgały tylko swoich łapek i nieżle się nimi trącały (ale bez pazurów) łapkami po łapkach...
Wypuszczam Snieżynkę pojutrze, mam nadzieję, że moja kicia będzie już zdrowa. No i trzymam kciuki, żeby się dogadały, w końcu będzie im trochę trudniej bo jedna nie słyszy, a druga nie widzi.....
Poza tym mam w planach odchudzenie Snieżynki - a przynajmniej nie mogę dopuścić, zeby się roztyła. Będzie to trudne, bo jak zauważyłam najważniejsze jest dla niej jedzonko - nawet na mnie przestaje zwracać uwagę, dopóki ma miskę pełną mokrego....a ta miska przerażająco szybko staje się pusta... chyba zacznę mierzyć jej czas
No i nie wiem jak będę karmić moje małe stadko, bo Snieżynka jak ją wypuszczę nie zostawi nic dla mojego Czarnego Słoneczka...
A tak w ogóle baaardzo się dziwię, że nie znalazła przez tyle czasu domku - to jest naprawdę bardzo ładny kot, wszyscy się zachwycali u weta. Wygląda trochę jak mały misiek polarny:))) Mam trochę wyrzuty sumienia, że jest u mnie.
Pewnie jakby ją się wstawiło na allegro jako rasową bez rodowodu

to by poszła jak świeża bułeczka! I jeszcze pieniądze by były na leczenie burasków
uff, nie wiem, może wystarczy już na dzisiaj? Zdjęcia będą jak znajdę kabel żeby je zgrać, może za tydzień.... na razie jestem strasznie zawalona pracą:(
Trzymam kciuki za czarnego kotka - nie wiedziałam o nim i że był zżyty ze Śnieżynką.....