Vincent - już w domku :)))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 08, 2008 22:10

Spuchnięta... ale nie jak balon :D

Jednak pisanie idzie mi wolniej niż dotychczas... boooli...
ObrazekObrazek
Obrazek

Suselek

 
Posty: 595
Od: Sob paź 13, 2007 19:09
Lokalizacja: wygląda na to, że z Łodzi ;)

Post » Wto sty 08, 2008 23:03

Ludzie :roll: czy czasem nie przesadzacie z ta obserwacją? Przecież to nie jest dziki kot z ulicy. A zestresowane koty gryzą :( Boli i paskudnie się goi, ale się zdarza :(
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 08, 2008 23:16

casica pisze:Ludzie :roll: czy czasem nie przesadzacie z ta obserwacją? Przecież to nie jest dziki kot z ulicy. A zestresowane koty gryzą :( Boli i paskudnie się goi, ale się zdarza :(


No kurde ale czemu wszystkie się zawzięły na Susełka? Najpierw Kacperek, teraz Vincent :?

Jakaś sprawiedliwość powinna kurka być :wink:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 08, 2008 23:27

casica pisze:Ludzie :roll: czy czasem nie przesadzacie z ta obserwacją? Przecież to nie jest dziki kot z ulicy. A zestresowane koty gryzą :( Boli i paskudnie się goi, ale się zdarza :(


A przeczytałaś chociaż dobrze? MY obserwacji nie chcemy. SANEPID może chcieć. Gdybym mógł przepisać Uli Dalacin, to sam bym to zrobił, bo oprócz tego na pogotowiu powielili tylko dokładnie to, w jaki sposób Uli rękę opatrzyłem. Ale nie chcę, żeby jej się jakaś infekcja w to wdała, nawet najczystszy kot na zębach może mieć dużo. Stąd pogotowie. Masz pretensje, że pojechaliśmy na pogotowie, miałem ryzykować ewentualną powikłaną infekcją u mojej TŻ?? Procedura jest taka jaka jest, pogotowie ma obowiązek przekazać informację o pogryzieniu do sanepidu. Jeśli jutro nie pojedziemy - sanepid sam się upomni. I jeszcze dostaniemy karę za niewywiązanie się z obowiązku złożenia takiej informacji osobiście, wynikającego wprost z Ustawy. Wątpię, żeby chcieli go skierować na obserwację, ale niestety w tym kraju istnieje taka możliwość. Szczególnie, że kot może być z ulicy - nic o nim sprzed momentu oddania do schroniska nie wiadomo. To, że zachowuje się tak, a nie inaczej, dla sanepidu nic nie znaczy. Oni wywiązują się ze swoich obowiązków nałożonych im przez Prawo, nie są specjalistami od kotów i g.. ich to obchodzi. On na zestresowanego nie wyglądał, trzeba było widzieć, jak zachęca człowieka do głasków. Ugryzł bez jakiegokolwiek uprzedzenia, w zasadzie w momencie następnego zachęcania do miziania. Może coś go boli, a Ula go uraziła, nie wiem. Ale zestresowany kot to nie jest dobry schemat w tym przypadku. Zdarza się, owszem. Ale my nie panikujemy, że tak się stało, choć nie było to zapewne dla Uli przyjemne. Nie zamierzamy kota skreślać, bo sobie ugryzł (chociaż on nie ugryzł tak, jak robi to zdenerwowany kot - bez żadnego sygnału, że mu się nie podoba ugryzł, do tego odszedł wręcz powoli, jak gdyby nic się nie stało). Napisałem jak było i co może się stać, nic poza tym. To nie jest moja decyzja, więc nie mam zielonego pojęcia, czemu mówisz, że przesadzamy?? Możesz mi to wytłumaczyć??

swk

 
Posty: 540
Od: Sob paź 13, 2007 20:11
Lokalizacja: z oparów płonącej siarki xD (Łódź)

Post » Wto sty 08, 2008 23:42

W sumie mogę :) Nie mam zadnych pretensji, jak to byłeś uprzejmy określić, tylko się zdziwiłam tym pogotowiem. Chyba, że rozszarpana ręka wymagała szycia. To gotowa jestem wejść pod stół i odszczekać, w innym wypadku raczej nie. Co do infekcji, tutaj zgoda, ale w zasadzie nie ma środków, które by taką ranę odkaziły. Łatwiej leczyć rany drapane, niż kąsane. O tych środkach i infekcjach wiem od weta. Bo mi kiedys tłumaczył przy podobnej okazji. Rany po ukąszeniu kota leczą się długo i bolesnie, niestety. Poza tym, czyż w schronisku, koty nie są szczepione przeciwko wściekliźnie? Ja nie wypowiadałam się na temat skreślania, czy nie, tylko to pogotowie mnie zdziwiło. Z tego co pisaliście wczesniej wynika, że kot jednak zestresowany jest. A to, że się domaga głasków wcale nie oznacza braku stresu. I tyle
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 09, 2008 0:09

casica pisze:W sumie mogę :) Nie mam zadnych pretensji, jak to byłeś uprzejmy określić, tylko się zdziwiłam tym pogotowiem. Chyba, że rozszarpana ręka wymagała szycia. To gotowa jestem wejść pod stół i odszczekać, w innym wypadku raczej nie. Co do infekcji, tutaj zgoda, ale w zasadzie nie ma środków, które by taką ranę odkaziły. Łatwiej leczyć rany drapane, niż kąsane. O tych środkach i infekcjach wiem od weta. Bo mi kiedys tłumaczył przy podobnej okazji. Rany po ukąszeniu kota leczą się długo i bolesnie, niestety. Poza tym, czyż w schronisku, koty nie są szczepione przeciwko wściekliźnie? Ja nie wypowiadałam się na temat skreślania, czy nie, tylko to pogotowie mnie zdziwiło. Z tego co pisaliście wczesniej wynika, że kot jednak zestresowany jest. A to, że się domaga głasków wcale nie oznacza braku stresu. I tyle


Dalacin to antybiotyk, klindamycyna. Zapobiega ewentualnej infekcji. Wet Ci chyba nie wytłumaczył dokładnie, albo nie pamiętasz. Ranę odkazić można, w tym przypadku stosujemy ryvanol, a antybiotyk zapobiega rozprzestrzenianiu się bakterii (w tym przypadku głównie paciorkowców i gronkowców). Przestań się pienić, bo tu nie ma po co. Każdy lekarz skierowałby Ulę na chirurgię urazową, a o tej godzinie nie ma innego wyjścia, niż przejażdżka do szpitala. Nie wypisuje się świstka na odwal się, lekarze mają jakiś podział obowiązków, pewną hierarchię i nie każdy ma prawo zrobić niektóre rzeczy. Stąd pogotowie. Życzę powodzenia w podobnej sytuacji, będą Cię z kwitkiem odprawiać, i tak skończysz na urazówce na Sienkiewicza. Chyba, że znajdziesz prywatną klinikę, ale tam nie ma nic za darmo. Wolę osobiście wykorzystać te płacone co miesiąc pieniądze. W schronisku szczepią "na wstęp" tylko i wyłącznie Felovaxem 3, i tak dobrze, bo w innych schroniskach w ogóle nie szczepią. Zorientuj się w temacie, zaczem coś napiszesz tylko po to, żeby spienić sytuację. Gdzie indziej masz rację, tutaj niestety się mylisz. A Vincent akurat w ogóle nie był szczepiony przez schronisko (przyszedł w święta), trzeba go było szczepić na własną rękę. I jeszcze raz Ci mówię, że to nie było typowe zachowanie zestresowanego kota. Nie byłaś przy tym, więc nie wypowiadaj się, jak gdyby był to pewnik - nie jesteś wyrocznią.

swk

 
Posty: 540
Od: Sob paź 13, 2007 20:11
Lokalizacja: z oparów płonącej siarki xD (Łódź)

Post » Śro sty 09, 2008 0:15

Jak nie stosujesz żadnego leczenia, to rzeczywiście bardzo paskudnie się to goi, a może skończyć się niekiedy wręcz tragicznie - uwierz.

swk

 
Posty: 540
Od: Sob paź 13, 2007 20:11
Lokalizacja: z oparów płonącej siarki xD (Łódź)

Post » Śro sty 09, 2008 0:21

Jak do tej pory to Ty się pienisz, u siebie spienienia nie zauwazyłam. Poza tym, w przeciwieństwie do Ciebie, nie jestem niegrzeczna i nie obrażam Cię. Wyrocznią oczywiście nie jestem, ale i Tobie do wyroczni dalej niż bliżej, więc wyluzuj. Wyobraź sobie, że wiem co to takiego jest dalacin. Więc daruj sobie uszczypliwości. Wet wytłumaczył mi dobrze i dobrze pamiętam - nie da się odkazić rany po głębokim ugryzieniu kota. Właśnie dlatego że jest wąskie i głębokie. Dlatego własnie takie rany się źle goją. A rivanol owszem dobry jest, ale rany nie oczyści. Natomiast antybiotyk można zastosować, ale on tez nie odkaża tylko jak sam stwierdziłeś zapobiega. Więc o co chodzi? Nic nie spieniam, tylko zdziwiła mnie ta obserwacja, sanepid itd.
Dziękuję za miłe zyczenia :) będę w razie czego szukać być może prywatnej kliniki. A co do wypowiadania się, to byłam przekonana, że do tego właśnie służy forum. I gratuluję dogłębnej wiedzy na temat zestresowanych kotów.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 09, 2008 0:39

swk ja bardzo przepraszam że się wtrącam. Napiszę tutaj w obronie casici bo jetem pewna że nia miała nic złego na myśli. Chodziło jej tylko o podejście sanepidu do sprawy, nic do Was. Zarówno jej jak i Wam chodzi o dobro kotów. Wiadomo, że pomoc wiąże sie zawsze z pewnym ryzykiem i każdy musi się z tym liczyć. Kasia nie chciała Was w żaden sposób zaatakować, myślę że to zwyczajne nieporozumienie i nie ma sensu ta "kłótnia" bo nie o to chodzi.
I Wy nie wzieliście Eleven i Vincenta dla orderów i Casica nie pomaga kotom dla orderów.
Wszyscy robicie/bimy to z serca.
Więc jeszcze raz przepraszam że się wtrącam ale chyba nie warto zaogniać atmosferę w tej naszej kociopomocowej kupie.

Jeśli uraziłam tym co napisałam to z góry przepraszam.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 09, 2008 0:41

PS. Vincent, Eleven i zapomniałam o Kacperku, od razu się poprawiam.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 09, 2008 1:14

Casica - sama zaczęłaś siać wątpliwości. Więc skończ proszę (podkreślam słowo proszę), bo to nie jest dyskusja na temat naszego postępowania, nic nikomu za przeproszeniem do tego. Nerwowy jestem i nic nie poradzę. Dla mnie zdrowie rodziny jest najważniejsze i nie zamierzam się zastanawiać w takiej sytuacji. Źle Ci nie życzę, chodziło mi tylko o to, że i tak byś trafiła na urazówkę w takiej sytuacji chcąc zasięgnąć pomocy. W prywatnej klinice i tak mają taki obowiązek, ale łatwiej o "zaniedbanie". Gosiaa - jak najbardziej masz rację, ale skoro Casica ma jakieś wątpliwości, czy dobrze postąpiliśmy jadąc z tym na pogotowie (pogotowie jakoś tak zbyt hucznie brzmi, to w tym przypadku po prostu najzwyklejsza pomoc doraźna i tyle), to niech lepiej zostawi je dla siebie, bo nie jest to temat na to forum, tylko nasza osobista sprawa, o której tylko napomknąłem. Dyskusję na ten temat należy skończyć i wrócić do właściwego tematu wątku. A o pogryzieniu uważam, iż należało wspomnieć, bo nigdy nie wiadomo, czy to tylko stres, czy coś poważniejszego, co po kilku miesiącach może doprowadzić do pogryzienia innej osoby, może nawet dziecka, a wtedy ktoś miałby pretensje do mnie, że o tym nie wspomniałem. Padło by potem prędzej czy później pytanie co z Susełkowatą, więc od razu o tym napisałem. Koniec tematu i nie życzę sobie więcej wyciągania i rozpatrywania moich prywatnych decyzji na forum publicznym, bo postąpiłem zgodnie z literą prawa kierując się rozsądkiem. Ja kończę. Zajmijmy się kotami, jak mówi Gosiaa, jeśli byłem zbyt nieuprzejmy dla Ciebie Casica, to przepraszam, ale Ty też trochę, wybacz, przesadziłaś. U siebie pieniactwo zauważyłem, może Ty to traktujesz bardziej na spokojnie. Mimo, że to nie była z mojej strony zbyt wielka uprzejmość, nie zauważyłem, żebym Cię od razu obraził. Może oboje pewnych swoich zachowań nie zauważamy, może funkcjonujemy zbyt odmiennie, nie ma sensu sobie wzajemnie atmosfery podtruwać. Ja wiem swoje, Ty wiesz swoje, być może myślimy nawet o tym samym, ale jakoś nie potrafimy się dogadać - czasem tak bywa. Podajmy sobie wirtualnie dłonie i zajmijmy się tym, co dla nas razem ważne, czyli dobrem cotfforów. I trzymajmy wspólnie kciuki, żeby się do Vincenta nie przyczepił sanepid. Może tak być?

swk

 
Posty: 540
Od: Sob paź 13, 2007 20:11
Lokalizacja: z oparów płonącej siarki xD (Łódź)

Post » Śro sty 09, 2008 9:13

W maju ubiegłego roku wzięliśmy Dropsia ze schroniska i pojechaliśmy od razu do lecznicy na oględziny kociastego. Przy pobieraniu krwi super spokojny do tej pory kot dostał szału i ugryzł mnie w kciuk, podrapał TŻ i wetkę 8O Do następnego dnia palec spuchł jak balon, prawie podwoił swoją objętość, bolał i pulsował. TŻ zaciągnął mnie na pogotowie właśnie (mamy niedaleko), gdzie dostałam zastrzyk przeciwtężcowy i maść z antybiotykiem do smarowania. No i zaczęła się cała, przewidziana prawem, procedura. Tak jak pisze Tomek, musiałam zawiadomić Sanepid (bo i tak info o pogryzieniu dotarłoby do nich z pogotowia). Zadzwoniłam tam i na szczęście trafiłam na miłą i rozsądną osobę. Powiedziałam jej jak sprawa wyglądałała, że kot ma aktualne szczepienia i szczepienie przeciw wściekliźnie, że jest po opieką weta itd, podałam jej namiary na wetkę. Miałam obserwować kota dwa tygodnie, a po tym czasie napisać oświadczenie, że wszystko jest ok. No i tak to wygladało.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 09, 2008 9:28

Kochani, prozę nie spierajcie się. Susełku, swk, znam casicę i gwarantuje, że żadne z jej słów nie było skierowane przeciwko Wam. Kasiu, niestety, jeśli pojedzie się z pogryzieniem na pogotowie, to od procedury się człowiek nie wykręci i trzeba się jej poddać. Koteczka jest zaszczepiona na choroby zakaźne i wściekliznę, więc myślę, ze procedury ograniczą się do minimum.
Pamiętajmy, ze ludzie różnie reagują na pogryzienia. Nie wolno lekceważyć ryzyka infekcji. Ja pogryziona byłam wiele razy i na pogotowie nie jechałam, chociaż za każdym razem obiecuję sobie, ze to zrobię. Każdy pogryziony, powinien na pogotowiu się znaleźć. Takie są zasady.

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 09, 2008 11:47

Ja nic do casici nie mam... mnie tylko boli ręka...

Do sanepidu pojedziemy jak swk wstanie... bo jeszcze śpi... :?
ObrazekObrazek
Obrazek

Suselek

 
Posty: 595
Od: Sob paź 13, 2007 19:09
Lokalizacja: wygląda na to, że z Łodzi ;)

Post » Śro sty 09, 2008 12:24

swk pisze:
casica pisze:Ludzie :roll: czy czasem nie przesadzacie z ta obserwacją? Przecież to nie jest dziki kot z ulicy. A zestresowane koty gryzą :( Boli i paskudnie się goi, ale się zdarza :(


A przeczytałaś chociaż dobrze? MY obserwacji nie chcemy. SANEPID może chcieć. Gdybym mógł przepisać Uli Dalacin, to sam bym to zrobił, bo oprócz tego na pogotowiu powielili tylko dokładnie to, w jaki sposób Uli rękę opatrzyłem. Ale nie chcę, żeby jej się jakaś infekcja w to wdała, nawet najczystszy kot na zębach może mieć dużo. Stąd pogotowie. Masz pretensje, że pojechaliśmy na pogotowie, miałem ryzykować ewentualną powikłaną infekcją u mojej TŻ?? Procedura jest taka jaka jest, pogotowie ma obowiązek przekazać informację o pogryzieniu do sanepidu. Jeśli jutro nie pojedziemy - sanepid sam się upomni. I jeszcze dostaniemy karę za niewywiązanie się z obowiązku złożenia takiej informacji osobiście, wynikającego wprost z Ustawy. Wątpię, żeby chcieli go skierować na obserwację, ale niestety w tym kraju istnieje taka możliwość. Szczególnie, że kot może być z ulicy - nic o nim sprzed momentu oddania do schroniska nie wiadomo. To, że zachowuje się tak, a nie inaczej, dla sanepidu nic nie znaczy. Oni wywiązują się ze swoich obowiązków nałożonych im przez Prawo, nie są specjalistami od kotów i g.. ich to obchodzi. On na zestresowanego nie wyglądał, trzeba było widzieć, jak zachęca człowieka do głasków. Ugryzł bez jakiegokolwiek uprzedzenia, w zasadzie w momencie następnego zachęcania do miziania. Może coś go boli, a Ula go uraziła, nie wiem. Ale zestresowany kot to nie jest dobry schemat w tym przypadku. Zdarza się, owszem. Ale my nie panikujemy, że tak się stało, choć nie było to zapewne dla Uli przyjemne. Nie zamierzamy kota skreślać, bo sobie ugryzł (chociaż on nie ugryzł tak, jak robi to zdenerwowany kot - bez żadnego sygnału, że mu się nie podoba ugryzł, do tego odszedł wręcz powoli, jak gdyby nic się nie stało). Napisałem jak było i co może się stać, nic poza tym. To nie jest moja decyzja, więc nie mam zielonego pojęcia, czemu mówisz, że przesadzamy?? Możesz mi to wytłumaczyć??


Moje krótkie stwierdzenie, a następnie cały długi wywód adwersarza, na koniec prośba o wytłumaczenie. Wytłumaczyłam, to teraz zbieram za to, że się wcinam w czyjeś intymne sprawy :?: :roll:
Ja, być może głupio, pewnie bym z kocim ugryzieniem nie biegała na pogotowie i tylko tyle. Ale ja już to kiedyś przerabiałam i wiem, że później są kłopoty. Tyle, że moją sąsiadkę pogryzł ciężko dziki, obcy kot, potrącony przez samochód więc i sytuacja była inna. Wirtualnie dłoń mogę oczywiście podać, obrażalska nie jestem.
Wam dziewczyny bardzo dziękuję za wsparcie :) ale chyba mnie przeceniacie. Szczerze mówiąc, tak mi podnosi adrenalinę sprawa met, że ja chyba rzeczywiście szukam powodu do zaczepki i włożenia kija w jakiekolwiek mrowisko. No wiem, nieładnie :oops: idę sobie wkładać gdzie indziej :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aania, Google [Bot], Lucky13 i 77 gości