Gin & Tonik wyjątkowo wstrząsający drink...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob gru 22, 2007 23:59

Toniś przywitał się ze wszystkimi:

Mrrrrrrrrruuuuuuuuaaaauuuł.....

I nawet mrugnął w kierunku ekranu :]

Dzisiaj pomimo pierwszego przestrachu choinką, Toniś zdecydował, że najlepszym sposobem na dotarcie do nieba jest wspinanie się po gałęziach :D nie ma to jak kot na choince ;)

Obraził się poza tym na nas za pastowanie podłogi i poprzedające je odkurzanie :twisted: Cóż, odkurzacz największy wróg kota. :roll: Jako że schowaliśmy go przed tym potworem w łazience, odkrył nowe miejsce do porannej toalety - wannę. Bardzo prawidłowo zresztą, w końcu czy tylko ludzie mogą się tam myć? :D

Chciałam też zauważyć, że jak na działkuna, to wybitnie mało ciągnie go na dwór... ;) Nawet okna tak BARDZO nie kuszą :wink:

Relacja zdjęciowa jak się baterie naładują.
Pozdrawiają Michał, Rid i Toniś :!:
ObrazekObrazekObrazek

Ridesi

 
Posty: 187
Od: Czw gru 13, 2007 22:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 23, 2007 8:05

Ridesi pisze:jak na działkuna, to wybitnie mało ciągnie go na dwór... ;)

Bo to mądry chłopak.
Dwór jest przereklamowany. :wink:
Jedzenie albo się znajdzie, albo nie.
Trzeba czasem o nie zawalczyć z konkurencją.
Można spotkać kilera - wiejskiego psa.
Nie każdy człowiek też jest dobry.
A teraz jeszcze się zrobiło zimno, zwłaszcza w nocy...

Nie ma to jak we własnym domu :mrgreen:

Mały to doskonale zawsze wiedział.
Jak otworzyłam działkowy domek zawsze był pierwszy w środku. :wink:

Obrazek
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 25, 2007 0:17 Życzenia

W związku z właśnie mijającymi powolutku Świętami Bożego Narodzenia chcielibyśmy wraz z Tonikiem złożyć wszystkim Wam życzenia spokoju, szczęścia, ciepła i radości, aby wszystkie koty, na całym świecie, w ten dzień i w każdy inny poczuły jak bardzo są kochane, chciane i potrzebne ludziom, aby ciepło myśli o nich rozgrzało je w ten zimowy wieczór. Nadziei w sercu także życzę, aby nie pozwoliła wierzyć w sens tego, co robicie dla wszystkich kociaków.

I dziękuję. Bardzo dziękuję Redaf i nie tylko za takiego wspaniałego kociaka, jakim jest Tonik :) Namoleoniś. Jak zwał, tak zwał.

Dziękuję i życzę spełnienia marzeń!

Ridka, Michał i Tonik
ObrazekObrazekObrazek

Ridesi

 
Posty: 187
Od: Czw gru 13, 2007 22:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 25, 2007 8:37

Niech wam się dobrze żyje i spełniają życzenia!
Mam wrażenie, że największe i najważniejsze marzenie pewnego małego kotka już się spełniło... :s1:
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 27, 2007 2:07

Drugi dzień świąt minął, czas może napisać, jak kot się udomawia. :]

Przede wszystkim kilka kocich prawd:
1. Choinka służy do polowania na sikorki za oknem.
2. Parapety powinny być szerokie.
3. Szare myszki bez ogona są równie dobre, jak te z ogonem.
4. Bombki można pacać obiema łapami i na nie polować caluuuuuuśki dzionek.

Oto kilka faktów z życia Tonika. Który zresztą nie wiadomo kiedy zaczyna zmieniać imię na Grucha - gdzie on się nauczył gruchać jak gołąb?! Kto go tam wie... Ale miło reaguje na Grrrr ze strony dużych ludzi :D Powolutku uczymy się, że łóżko może służyć do spania, a palce u nóg nie są obcymi formami życia, na które należy polować. No i nagle musieliśmy zacząć chować masło do lodówki, bo na stole były ślady kocich łapek!

I tyla. Ostrzegam, że będzie przerwa w internecie aż do 1 stycznia, więc z góry:

Szczęśliwego Nowego Roku!!! :D
ObrazekObrazekObrazek

Ridesi

 
Posty: 187
Od: Czw gru 13, 2007 22:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 27, 2007 8:17

Zuch kotek! :mrgreen:
Niech wam się w nowym roku jeszcze lepiej żyje!

Grucha, powiadasz?
Coś mi to przypomina... :wink:
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 03, 2008 0:11

Jak nie grucha, to jabłko... Nawiązując do poprzedniego posta :]

Tonik już nie jest sam. Ale może od początku...

Drugi dzień Świąt minął spokojnie, wiadomo, kot z choinki polował na koty, potem na nasze nogi pod kołdrą, zdjął bombkę z gałązki i o drugiej w nocy turlał ją po parkiecie. Nadszedł powolutku dzień 27 grudnia, dla Tonika - sądny dzień...

Przede wszystkim, nagle wszystko zaczęło znikać. Na przykład kołdra z łóżka doznała pewnego zmniejszenia do plastikowej torby. Potem wiele wygodnych do leżenia ubrań zniknęło z szafy. Kolejnym ciosem było opróżnienie lodówki. Lecz kiedy ludzie zabrali się za pakowanie kuwetki, kota do transporterka i miseczek z jedzeniem do torby, tego już było za dużo. Tonik rozdarł się na całe gardło. W bólach zdzieranego gardła kociska i krajającego się serca mojego, dojechaliśmy do weterynarza. Zaszczepili. Strzykawka strasznie duża była, oczywiście :]

A potem nagle zmieniło mu się otoczenie. Po wyjściu z transporterka okazało się, że pokój nie ten sam, a duzi przyjaciele poszli. Tak to zostawiliśmy Tonika na 5 dni u mojej teściowej, w towarzystwie małej koteczki Ghasy, dwóch akwariów, jednej rybki w szklance i 13-stoletniej suczki Saby.

Z informacji przekazanych telefonicznie wynikało, że dwa razy mniejsza Ghasa przegoniła Tonika po całym pokoju, rybki okazały się niesamowitym telewizorem, a pies... Psa to chyba on nie spotkał. :D Ostatecznie zaprzyjaźnili się z kicią :wink:

W tym czasie my, jak to my, marzliśmy na działce u kolegi :] A tutaj, niespodziewanie, dnia 29 grudnia roku pańskiego 2007, w moje urodziny, przed wejściem pojawił się gość... W białych skarpetkach, elegancki, o białym krawacie, brzuszku, wąsikach i strzale na nosku, stwierdził, że celem jego życia będzie wejście do działkowego domu! :D :twisted: Oczywiście, pochwaliliśmy zamiary, ale dziewczyna kolegi ma uczulenie na koty i wszelkie plany spaliły na panewce. Naprędce więc został zbudowany przy drzwiach domek z dwóch pudełek, koca izolującego i szmaty samochodowej, postawiona miska z ryżem i gotowanym indykiem (raaany, nawet my nie jemy takich dobrych rzeczy :roll: ), a obok woda, chociaż tej w rzece też było pod dostatkiem, nie mówiąc o lejącej się z nieba ;)
"Jeśli kot jutro tu będzie, to go bierzemy" powiedziałam pewnie myśląc o tym, jaki to prezent los mi sprawił. I kot był. I nie tylko był. Był miziasty, duuuży, czarny, kochany, tulący się, wiecznie spragniony pieszczot. Wdrapywał się na ramię i mrucząc do ucha nie chciał zejść, cholerny szantażysta ;) Tak to zaadoptowaliśmy Gina.

Z poczynionych przez nas obserwacji Gin jest kotem spokojnym, udomowionym, nie wiadomo, jak znalazł się na działkach, ale sporo czasu musiał tam spędzić. Może uciekł komuś, może się zgubił. W 1/4 ogona ma wygryziony kawał futra, ale już zagojony. Bardzo możliwe, że miał jakiś wypadek i w szoku uciekł od właścicieli.

Drogę do domu, 100 km, przebyliśmy w trzech etapach.
I - to była walka o wydostanie się z pudełka.
II - to już po wydostaniu się z pudełka, leżał Gin opatulony w koc i próbował wydostać się z koca.
III - finalny etap, który powtórzyliśmy dzisiaj jadąc do weterynarza, mianowicie na rękach, wtulony w ciepłą kurtkę.

Tak przywędrowaliśmy do Warszawy, do weterynarza... I nagle okazało się, że kociak, którego podejrzewaliśmy o rok najwyżej, ma około 3 lat, jest kotem prawie zdrowym, nie licząc zapalenia uszu i grubej warstwy odchodów pajęczaków oraz lekkiego łupieżu. Na wszystko znajdziemy radę, będąc po doświadczeniach z Tonikiem i jego uszami :]

Weterynarz przeminął z wiatrem w uszach, więc pojechaliśmy po Teściową do Tonika... Zaraz, nie odwrotnie, po Tonika do Teściowej :D Tonik okazał się niewdzięcznikiem i nie chciał opuścić Ghasy :? Drąc się wniebogłosy w końcu wsadziliśmy go do transportera i do samochodu. Nagła cisza świadczyła sama za siebie. Tonik poczuł Gina, a Gin Tonika. Tak to Gin z Tonikiem wrócili razem do domciu...

Tutaj nastąpiło nerwowe wypuszczenie obu. Na wszelki wypadek Gin został w łazience, odgrodzony od Tonika drzwiami. Ale że my nie należymy do strachliwych, prędko uchyliliśmy je, coby koty nos w nos stanęły. Obyło się bez fukania, prychania i pacania łapką. Ale wibrysy chodziły jak szalone! :D Dojrzałe, grube wąsidła Gina i cienkie, jeszcze dziecięce wąsiki Tonika :]

Na sztywnych, obrażonych łapach, oba koty wędrowały po mieszkaniu, uważnie się obserwując, a my tylko szykowaliśmy puszki tuńczyka dla urażonego Tonisia :D

Obyło się bez nich, tak w ogóle. Drugi kot w domu widocznie zajął go dostatecznie ;)

Drugim zaskoczeniem było zachowanie Gina. Pierwsze, co zrobił, to wskoczył nam na łóżko i się rozłożył do głaskania 8) Ciekawe doświadczenie po chowającym się przez dwa dni pod łóżkiem Toniku! :D

Oczywiście, nie obyło się bez głębokich pomruków z głębin piersi i syczenia na siebie zza choinki. Głównie syczał Tonik, Gin zachowywał się statecznie, jak na kota w jego wieku przystało :) Teraz leży na fotelu, ignorując bawiącego się kablem Tonisia albo patrząc na niego ze zdziwieniem - a po co on za tym gania...?

Tak to drugi kot zagościł w naszym domu noworocznie i Redaf już nie musi nam łowić rudego :D

Koniec historii. Fotostory będzie, tylko ja zawsze mam wymówkę ;) , bo mi się ładowarka akumulatorów zepsuła i szlag mnie trafia, bo się foto wyłącza po trzech zdjęciach albo otworzeniu obiektywu!

Ojeeej... Jakie mi wypracowanie wyszło... ;)
ObrazekObrazekObrazek

Ridesi

 
Posty: 187
Od: Czw gru 13, 2007 22:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 03, 2008 10:09

Łeee,, ale super historyjka!!! :D

gratuluję dokocenia!!!
Gin z opowiadań zapowiada się na rewelacyjnego kotka!!!

oczywiście czekamy na fotostory :D

proszę, jak to niewiele czasem trzeba, żeby się dokocić.. człowiek się czai i czai, a przypadek sprawi, że jest i już! i wcale nie było źle :D
(piszę to wzorując się na bratowej - czai się i czai.. pewnie się dokoci, jak jej jakiś wlezie do mieszkania.. :roll: )
Obrazek

Aktualnie - Kacper, Benuś, Songo, Myszka i pies Antonio!

catawba

 
Posty: 6184
Od: Czw kwi 26, 2007 9:28
Lokalizacja: Zalasewo k. Poznania

Post » Czw sty 03, 2008 10:28

No to macie już wszystkie koty w domu!
Pora zmienić tytuł wątku 8)

Ale co do zdjęć - żadne wymówki nie będą przyjmowane :twisted:
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 03, 2008 23:46

No dzisiaj przeżyliśmy walkę z żywiołem.

W nocy Gin próbował spać u nas w łóżku, więc Tonik nie chciał być gorszy, chociaż nigdy tego nie robił :D Poczułam się jakby mnie przygniatał jakiś ciężar, a jak uchyliłam oczy zrozumiałam dlaczego :D Rano natomiast obudził mnie bardzo głośny mruk Tonika domagającego się porannych pieszczot.

W łazience następna niespodzianka - tym razem zamiast naszego łóżka to dywanik łazienkowy stał się widać doskonałą kuwetką dla Gina... Ciężkie westchnienie nie sprawiło, że mokra plama zniknęła, ale przyniosło trochę ulgi :roll:

Zamknięty na dzień w łazience Gin tym razem zostawił mokrą kałużę na kafelkach, ładną kupkę w misce ze żwirkiem, a na koniec otwarte drzwi :D Jest to pewien postęp, nie powiem ;)

Niestety, Gina bardzo boli twarda, gruba skorupa świerzba w uszach, którą leczymy. Po przeczyszczeniu uszu z wierzchu, groźnych pomrukach i zapuszczeniu maści nadal się skarżył, biedulek. Ale damy radę. Odrobaczanie wcale nie pomogło w zacieśnianiu więzi :D Mając Gina już widzę, jak grzeczny pod tym względem był Toniś ;)

Bardzo się boję, że kociaki się nie dogadają. To dopiero pierwszy dzień minął, ale i tak się boję. No, to jutro znowu coś napiszę pewnie :]
ObrazekObrazekObrazek

Ridesi

 
Posty: 187
Od: Czw gru 13, 2007 22:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 07, 2008 21:29

Wieści nowe przyszły. Przyszły i towarzyszy im Tonik wpatrujący się w monitor, bo może ta interesująca myszka się poruszy, a potem trzeba jej będzie szukać za monitorem. Gin schował się pod łóżkiem. Pewnie żeby przetrawić kolację.

Kotom układa się całkiem nieźle. Nadal nie opanowali jedzenia z własnych misek, ale żebranie o jedzenie już zupełnie nieźle zsynchronizowali. Ostatnio hitem stało się wskakiwanie na łóżko na pierwszą oznakę, że się budzę, i baaaaardzo głośnym mruczeniem dawanie mi do zrozumienia, że to nic, że jest 4 w nocy, a ja poszłam spać o 3, tylko trzeba natychmiast - ale NA-TEN-TYCH-MIAST - dać jeść :] Przy tym Tonik jest tak uroczy i kochany, że dopiero po trzech nocach zaczęłam go wyrzucać z łóżka. Po trzech wyrzuceniach daje za wygraną. Bo jak tu spać z kotem na twarzy, co?!

Tonik poza tym ukochał sobie wylegiwanie się na moich dłoniach, jak piszę coś na klawiaturze. Jak teraz. Podejrzewam, że jest to niejako znak, że mam go głaskać, ale ile można? Gin zaraz wskoczy na łóżko. Ostatnio odkurzałam. W poszukiwaniu kotów zajrzałam pod łóżko i nie mogłam się doliczyć, czyje białe łapki są czyje ;) To tak a propos integracji chłopaków.

Oho, widzę te spojrzenia mówiące "Pogłaszcz mnie" od obu kotów. No nie dadzą chwili spokoju. Ale widok dwóch futer na łóżku jest taki... Taki... Heh... Wy już wiecie, jaki 8)
ObrazekObrazekObrazek

Ridesi

 
Posty: 187
Od: Czw gru 13, 2007 22:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 07, 2008 21:36

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

A teraz dawaj zdjęcia! :twisted:
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 08, 2008 9:54

nie wiecie, za to chętnie zobaczycie... :twisted:
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Wto sty 08, 2008 22:33

No to czas oznajmić smutną nowinę. Głos straciłam. Zapewne przez koty, ale to się okaże po czwartku. Za nic nie chcę oddać kociaków, będę walczyć z alergią na wszystkie sposoby, musi się udać.

A koty, jak to koty, rozrabiają. Mam niejasne wrażenie, że Gin jako starszy, próbuje zdominować Tonika, który broni się jak może. Polowanie trwa. Nadzieja kwitnie, że po ciachaniu obu kotów uspokoi się wszystko. Nie mam nic przeciwko ich gonitwom i udawanym bijatykom, byle to było tylko na niby... :?

Zdjęcia zaraz będą. Sesje koty dostały. Na łóżku. Bo mnie tu ktoś molestuje :P No to będzie, ale monotematycznie i dwukotowo. Za sekundkę, jak tylko się zgrają na komputer i wrzucę je na serwer...
ObrazekObrazekObrazek

Ridesi

 
Posty: 187
Od: Czw gru 13, 2007 22:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 08, 2008 23:17

Na początku - uspokoję Redaf. Oto Tonik:
Obrazek Obrazek
Tu wyczerpany gonitwami, jeszcze przed świętami, między fotelami :] A drugie, tym razem jaki to ja piękny jestem nawet z otwartymi oczkami :)
Obrazek
Uj, oj mój skarbeniek! Jakie on ma piękne oczka, takie zielono-żółte! Mrr...

No to teraz drugiego szkraba. Chociaż może już nie całkiem szkraba, bo ma trzy latka :D
Oto tam ta ram tam!!!
Gin:
Obrazek
Tu pilnuje bardzo pilnie pilota. Przynajmniej patrząc z mojego punktu widzenia. A z jego? Pewnie jest to jedno z Bardzo Wygodnych Miejsc Do Leżenia.
Obrazek
Oczka, chociaż nie widać, to on ma intensywnie żółte. ;) Widzę bowiem, że nie chce mu się oczek otwierać :roll:
No to teraz coś z dwóch kotecków.
Obrazek Obrazek
I te mroczne oczęta Gina... :D
Obrazek
A tu Tonik postanowił, że przywłaszczy sobie ogon Gina

No, to tyle na razie :] Mam nadzieję, że ciekawość zaspokoiłam?
ObrazekObrazekObrazek

Ridesi

 
Posty: 187
Od: Czw gru 13, 2007 22:52
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], JamesEmbet, puszatek i 77 gości