» Pon sty 07, 2008 13:18
Tu nowy domek Tosi:)
Witam:) To u nas Tosia - a właściwie obecnie Tołdisia;) - znalazła swój dom:) Fajnie się tak czyta ze świadomością, że ten kot siedzi sobie bezpiecznie w domu. Wydaje mi się, że trochę się już zadomowiła - choć ostatnio jest na nas trochę obrażona, bo po zabraniu do weterynarza okazało się, że ma stan zapalny ucha i 2 razy dziennie musimy zakrapiać...Ale chyba się już przyzwyczaja do tego zabiegu, bo nawet specjalnie się nie wyrywa...
3 dni temu odkryła, że na półce koło telewizora jest najcieplej i odgrywa rolę ruchomego bibelota;)Trochę się martwimy, bo przestała się tak obżerać jak do tej pory - jakby apetyt się zmniejszył, ale może to wynika z faktu, że cały weekend przespała na swojej półce a może karma light jej mniej smakuje - przybrała już dość mocno na wadze i weterynarz stwierdził, że jest "tłuściutka"...
Niestety, nasze wysiłki, by pobiegała za myszką lub piłeczką kończą się zazwyczaj na tym, że to my biegamy po mieszkaniu jak wariaci, a ona siedzi sobie i patrzy na nas z lekkim zażenowaniem. Czasami łaskawie pacnie parę razy łapą, żebyśmy już przestali i dali jej pospać na półce.
Za to w nocy wbiega do sypialni i otwiera nam szafę - nie wiemy co, ale coś niesamowicie jej się w tej szafie podoba i przy każdej okazji siłuje się z drzwiami - przedwczoraj myśleliśmy, że ktoś się włamał, bo ni stąd ni zowąd usłyszeliśmy, jak ktoś szafę otwiera;)
Staramy się oswajać ją z widokiem transportera (w środę jedziemy na kontrolę) i chyba nawet ten transporter polubiła - często siedzi sobie na wprost i przysypia;) Po pierwszej wizycie u weterynarza sprawiała wrażenie bardzo zdziwionej, że wróciła w to samo miejsce...
Przeżyła też już spore zamieszanie związane z obecnością dużej liczby gości - początkowo się troszkę bała, ale jak to Tołdi musiała być w centrum wydarzeń. Pod koniec imprezki wywaliła się na kanapie i 'łaskawie' pozwalała się gościom głaskać:) Generalnie już nie boi się ludzi, zaprzyjaźnia się z większością naszych gości(chyba, że akurat śpi na półce;)).
No i kwestia jej rozgadania się nie zmieniła - drze się bez przerwy, szczególnie, kiedy jesteśmy w kuchni;)
Ale się rozpisałam...To by było na tyle...Fajnie, że jest tylu dobrych ludzi, którzy pamiętają o bezbronnych...Strasznie się cieszę, że mamy swoją Tołdisię i chyba za nic już byśmy jej nie oddali...
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów:)))