CoolCaty przedstawiła sprawy skrótowo, ja zdam relację opisowo
Najpierw przyjechały Susełki po Vincenta

Kotuś zapakowany do transporterka był przestraszony, ale grzeczny i spokojny.
Potem pojawiła się CoolCaty i w szpitaliku zadumałyśmy się nad boksem z dwoma rudymi kocurkami, jednym starszym biało-rudym, mizakiem czarnym i wystraszonym buraskiem... Poprosiłam Anię, żeby oceniła, który z tej piątki potrzebuje jak najszybszego wyciągnięcia i podleczenia - wyszło na to, że dwa rudzielce. Ale Ania zadumała się jeszcze nad biało-rudym... Podumała, podumała i postanowiła zabrać pięknisia

W boksie miały pozostać, będące w najlepszym stanie, czarny miziak i przestraszony burasek.
Potem akcja nabrała takiego przyśpieszenia, że można było dostać kręćka

Pojawili się chętni na czarnego kotka, którym Ania pokazała czarnuszka od rudzielców. Tych państwa nie zniechęciło to, że kotuś ma katar i wymaga podleczenia. Taki miał być ten wymarzony -czyli czarny, młodziak i wesoły, zatem kolega opatulony w swetrzysko pojechał do domu
Kolejni chętni na kota zachwycili się biało-rudym, którego pokazała im CoolCaty. Ich też nie odstraszył fakt, że kota trzeba podleczyć z kataru - przyszli Duzi zostali wysłani do M1 po transporter ("kota po pachę nie wydajemy") i kotulek pojechał do domu.
W boksie zostały dwa rudzielce i wystraszony burasek (który na szczęście od wczoraj nabrał trochę odwagi i dał się (acz niechętnie) pogłaskać).
Zabrałam się do pakowania rudzielców, w tym momencie nadjechał mój TZ, zajrzał do boksu i pyta:" a co z tym burym?". "No zostaje" - ja na to. "Samego chcesz go tu zostawić

Przecież on tu nie może sam zostać

Bierzemy go".
Ja na to

- "to dajmy w takim razie CoolCaty jednego rudzielca"
- "Mowy nie ma. Braci nie dam rozdzielić

"
- "Ania, chcesz może buraska" - zapytałam z nadzieją
zanim Ania odpowiedziała padło gromkie:
- "Jadą wszystkie razem".
No i pojechały

Najpierw do CoolCaty do lecznicy, gdzie ciocia każdego odpchliła, odrobaczyła, dała antybiotyk i preparat wzmacniający odporność, pysie i uszka wyczyściła, oczka zakropliła, manicure zrobiła...
No i pożyczyła klatkę - bez tego nie byłoby szans zabrać więcej niż jednego kota.
Anusia
A w schronisku poza tym do domu pojechały trzy maluszki, które przyszły dzisiaj (każdy do innego domu). Jeden z nich nabił mi siniaka po okiem

Drań

Wygląda jakby mi ktoś wtłukł
No i domek ma Esmeralda
